SZEŚCIOPUNKT

Magazyn Polskich Niewidomych

Dwumiesięcznik Fundacji „Świat według Ludwika Braille'a"

ISSN 2449-6154

Nr 2/7/2016
marzec-kwiecień

Wydawca:
Fundacja „Świat według Ludwika Braille'a"

Adres:
ul. Powstania Styczniowego 95d/2, 20-706 Lublin
tel.: 505-953-460

Strona internetowa:
www.swiatbrajla.org.pl
Adres e-mail:
biuro@swiatbrajla.org.pl

Redaktor naczelny:
Sylwester Peryt
tel.: 693-622-311
Adres e-mail:
redakcja@swiatbrajla.org.pl

Spis treści

Wstępniak

Tyflonowinki

QR Voice Sticker. W sam raz na wiosenne porządki

Storytel

Blind Square

Co w prawie piszczy

Okres wypowiedzenia a świadczenie pracy

Co powinna zawierać cena?

Zastrzeganie dowodu przez Internet

Nie wpuścił do busa niewidomej z psem asystującym. Wyrok dla znanej lubelskiej firmy przewozowej

Infografiki pomogą zrozumieć zawiłe prawo

Wniosek nt. równego traktowania złożony do TK

Z aren sportowych i nie tylko

Dramat niedawnego rywala Kliczki. Grozi mu utrata wzroku!

Marku, mój Mistrzu, masz grać a nie denerwować się i stresować"

Zdrowie bardzo ważna rzecz

Optogenetyka może przywracać wzrok - pierwsze testy na ludziach 46

Badamy się: Oznaczanie poziomu witaminy D

Uwaga, za paradontozą podąża jaskra

Kwiaty które leczą

Medycyna naturalna: Dokarmianie mózgu

Jak olejki eteryczne mogą zastąpić nadużywane antybiotykii zwalczać lekoodporne bakterie

Zdrowie Seniora: Jak dobrze przespać całą noc

Zęby wskażą na Parkinsona i Alzheimera

Twarz pokazuje niedobór 5 witamin

Kuchnia po naszemu

Warzywa i owoce to podstawa zdrowia

Na słodko. Ale bez cukru!

Jemy za dużo soli

Dla każdego coś smacznego

Nasze sprawy

XVII Krajowy Zjazd Delegatów Polskiego Związku Niewidomych - nowe władze

Refleksje okołozjazdowe

Ciekawostki

Facebook otwiera się na osoby niewidome

Otwarte miasta

Powstaje „jedyny tego rodzaju luksusowy obiekt" dla 220 seniorów

Hodowanie genetycznie modyfikowanych „miniludzi" do badania leków

Koty potrafią przeklinać

Urodził się 55 dni po śmierci matki. „To cud i olbrzymie wyzwanie" - mówi prof. Barbara Krolak-Olejnik, która zajmowała się chłopcem.

Polemiki
List Marii Niesiołowskiej

Kulturalne co nieco

Pełny tekst homilii Prymasa Polski wygłoszonej w Katedrze Gnieźnieńskiej, 14.04.2016

Orędzie Prezydenta Andrzeja Dudy wygłoszone podczas Zgromadzenia Narodowego w Poznaniu, 15.04.2016

Śmierć nie istnieje". Fragment książki doświadczonego kardiochirurga, który był świadkiem cudownych uzdrowień

Galeria literacka z Homerem w tle

Nazywam się Maria Pirand

Drgająca struna

&Wstępniak

Drodzy Czytelnicy!

Oto wędruje do Was drugi tegoroczny numer „Sześciopunktu". Ufam, że wielu z Państwa znajdzie w nim coś dla siebie. Żyjemy w bardzo interesujących czasach. Bo to przecież 1050 rocznica przyjęcia Chrztu przez Mieszka I, a i maj za pasem, to też dobry powód do podniesienia sobie poziomu wiedzy i stanu uczuciowego. Pragnę z radością poinformować Państwa o wystartowaniu nowej rubryki w naszym magazynie pod tytułem „Galeria literacka z Homerem w tle". Mam nadzieję, że będziemy otrzymywać twórczość niewidomych autorów, którą będziemy z radością publikować, wzbogacając i rozwijając się wewnętrznie oraz odkrywając nowych mistrzów pióra.

Pragnę w tym miejscu zwrócić się do p. Ryszarda Kowalika z ogromnymi podziękowaniami za reakcję na nasze ogłoszenie dotyczące tworzenia Banku Sprzętu rehabilitacyjnego. P. Ryszard przekazał nieużywany już przez niego skaner, komputer udźwiękowiony oraz akcesoria. Przekonany jestem, że ten dar dobrze będzie służył osobie potrzebującej.

Pragnę serdecznie podziękować za współpracę Mateuszowi Bobrusiowi, który zasila nasz magazyn ciekawymi materiałami zarówno autorskimi, jak i wyszukanymi w Internecie. Dziękuję również p. Wiesławowi Trzpilowi, który chętnie dzieli się za naszym pośrednictwem interesującymi treściami z Państwem oraz ze mną.

Życzę pozytywnych wrażeń wynikających z lektury drugiego tegorocznego numeru „Sześciopunktu" oraz wielu przyjemnych zdarzeń tej wiosny.

Sylwester Peryt

<<<powrót do spisu treści

&Tyflonowinki

&QR Voice Sticker. W sam raz na wiosenne porządki

Wojciech Figiel

Ilu z nas zdarzyło się szukać wielokrotnie tej samej książki, płyty, teczki, czy przyprawy kuchennej? Typowa scenka wygląda mniej więcej w taki sposób: przede mną stos książek czy płyt, które są tego samego lub podobnego formatu, a ja zamierzam je po raz enty sprawdzić, bo ostatnio zaglądałem do nich kilka miesięcy temu i już nie pamiętam, co, w jakiej kolejności i gdzie położyłem. Sytuacja ta robi się tym bardziej frustrująca, gdy trzeba odnaleźć, na przykład, dokumenty potrzebne do rozliczenia podatkowego. Do tej pory mogłem tylko podziwiać kolegę, który wszystkie teczki opisywał w brajlu i wyrzucać sobie, że w dzieciństwie nie widziałem potrzeby i nie chciało mi się uczyć pisma brajla.

Wyrzuty jak najbardziej mogę mieć dalej, gdyż brajl jest bardzo potrzebny osobom niewidomym i słabowidzącym. Nie muszę już jednak myśleć z zazdrością o notatkach brajlowskich kolegi. W sukurs przyszła mi bowiem nowa aplikacja QR Voice Sticker, której autorem jest polski deweloper PIRS Creative Labs.

Działanie aplikacji jest bardzo proste: kieruję kamerę na kod QR, a program odczytuje notatkę głosową lub teksty przypisane do niego. I tutaj pierwsza uwaga dla osób całkowicie niewidomych. Znalezienie kodu QR jest znacznie prostsze niż np. odczytanie za pomocą telefonu kodu kreskowego. Sprawdziłem, że jest to możliwe bez używania tych resztek wzroku, jakimi dysponuję. Ponadto, co ważne, zawartość notatek można w prosty sposób edytować. W jednej teczce mogę mieć dzisiaj dokumenty podatkowe, a jutro - materiały pokonferencyjne. I tak oto, dzięki oznakowaniu moich papierów, podkładam pod kamerę kolejne teczki i szybko dowiaduję się, co w nich jest. W ten sam sposób mogę np. szybko wyszukać ulubionej płyty z muzyką. Jest to na tyle wygodny instrument, że kodów można używać również jak notatek. Ja umieściłem jedną naklejkę na etui od iPada. W ten sposób mogę przed wyjściem z domu sprawdzać, czy nie zapomniałem o zabraniu czegoś ważnego.

Pozyskiwanie kodów QR też nie powinno przysporzyć trudności. Można zakupić odpowiedni papier i - dzięki generatorowi dostępnemu na stronie dewelopera - wydrukować samemu arkusz kodów. Jeśli jednak taka opcja nam nie odpowiada, możemy zamówić u producenta aplikacji przesyłkę poleconą z kodami QR. Ceny zaczynają się od 16 złotych za 200 kodów. Zaś cena aplikacji w sklepie AppStore wynosi nieco mniej niż 5 euro (około 20 złotych). Biorąc pod uwagę koszt alternatywnych rozwiązań tego typu, nie wydaje się ona zbyt wygórowana.

Nie jest to jedyne rozwiązanie dostępne na rynku. Od kilku lat można nabyć program Seeing Assistant Home, który ma bardzo wiele ciekawych funkcji. Cechą wyróżniającą QR Voice Sticker jest łatwość obsługi oraz oparcie koncepcji aplikacji na prostszych do odczytu kodach QR.

Na razie program dostępny jest wyłącznie w systemie iOS. Producent rozważa jednak stworzenie wersji dla systemu Android. Moim zdaniem projekt jest rozwojowy, a deweloper ma pomysły na nowe, interesujące funkcje. Jest też zainteresowany opiniami użytkowników.

Więcej szczegółów o aplikacji oraz specjalny podcast jej poświęcony można znaleźć na stronie internetowej dewelopera pod adresem: http://www.qr.pirslab.pl/qrvs_ogolne.html.

Źródło: www.tyfloswiat.pl, 24.02.2016

<<<powrót do spisu treści

&Storytel

Mateusz Bobruś

Od niedawna na polskim rynku dostępny jest nowy i naszym zdaniem interesujący serwis internetowy. Storytel, bo o nim mowa, to rodzaj biblioteki internetowej, która za stosunkowo niewielką opłatą oferuje swoim użytkownikom książki w formie audiobooków oraz e-booków. Serwis powstał w roku 2005 w Szwecji. Obecnie ma ponad 200 tysięcy subskrybentów na całym świecie. Stworzono go przede wszystkim z myślą o użytkownikach platform mobilnych. Książek można słuchać na smartfonach i tabletach z systemem iOS, Android i Windows. Możliwe jest także słuchanie książek w przeglądarce internetowej naszego komputera. Wygodne dla użytkowników funkcje serwisu to po pierwsze możliwość zapisania na swoim urządzeniu i słuchania lub czytania w trybie offline do pięciu książek, po drugie możliwość zmiany szybkości odtwarzania słuchanej książki. Wśród użytkowników serwisu znajdą się zapewne i tacy, którzy zechcą skorzystać z możliwości dodawania do książek swoich zakładek oraz robienia notatek podczas lektury. Osoby uczące się języka angielskiego z pewnością ucieszy fakt, że jeśli książka jest dostępna jako audiobook i e-book to będą one mogły przełączać się między tymi formatami w sposób zsynchronizowany.

W Polsce serwis wystartował z ofertą liczącą 600 tytułów w języku polskim i 16000 tytułów w języku angielskim. Za dostęp do biblioteki zapłacimy 29,90 PLN. Biorąc pod uwagę zapowiadane zwiększanie się oferty, wydaje się, że warto go wypróbować.

Dostępność

Podczas testów udało się nam założyć konto i zasubskrybować abonament. Czytelnikom radzimy, by aplikację mobilną Storytel pobrali za pośrednictwem swojego sklepu z aplikacjami. Tak jest po prostu wygodniej.

Uwaga!

Subskrypcji w Storytel należy dokonać przez stronę internetową.

Układ strony, jakkolwiek nieintuicyjny dla osób korzystających z czytników ekranu i z punktu widzenia poprawności implementacji standardów WCAG nie do końca poprawny, osobom z dysfunkcją wzroku nie uniemożliwia korzystania z serwisu. Korzystanie z aplikacji Storytel tak w systemie iOS, jak i Android, mimo pewnych niedogodności, jest jednak możliwe.

Źródło: www.tyfloswiat.pl

<<<powrót do spisu treści

&Blind Square

Tłumaczył Mateusz Bobruś

Program Blind Square jest rozwiązaniem, które sprawia, że najnowsze funkcje dostępne w smartfonach czynią życie codzienne osób niewidomych i słabowidzących jeszcze łatwiejsze. Program został stworzony i przetestowany dzięki ścisłej współpracy niewidomych i słabowidzących użytkowników.

Blind Square jest dostępny dla telefonów iPhone i notatników iPad i można go pobrać ze sklepu App Store. Przy użyciu możliwości twojego odbiornika GPS dostępnego w twoim urządzeniu iOS, program Blind Square ustala twoją lokalizację i wyszukuje informacje o twoim otoczeniu, które są dostępne w usłudze Foursquare, a także w oparciu o mapy Open Street Map. Następnie upewnia się, czy informacje, które zostały znalezione są najbardziej przydatne i wypowiada je wyraźnym, syntetycznym głosem. Program może informować użytkownika o tym, jakie są najbliższe sklepy, restauracje, miejsca użyteczności publicznej i parki w pobliżu. Program informuje użytkownika o tym, że doszedł do skrzyżowania na ulicy. Możesz użyć tej funkcji, aby ustalić adres twojej obecnej lokalizacji, do znalezienia punktów zainteresowań, aby otrzymać informację, że doszedłeś do jakiegoś miejsca, a także do zapisywania swoich własnych punktów.

Możesz również używać programu Blind Square w połączeniu z innymi aplikacjami, które służą do nawigacji, takimi jak: Navigon, TomTom, darmową aplikacją Mapy Google, a także z aplikacją Mapy, która jest zainstalowana w każdym urządzeniu iOS. Powyższe aplikacje, które zostały stworzone przez osoby trzecie, mogą dostarczać wskazówek głosowych zakręt po zakręcie, podczas gdy Blind Square może informować Cię o twoim otoczeniu i o nadchodzących skrzyżowaniach ulic.

Program Blind Square może być pomocny użytkownikowi w trakcie pokonywania długich odległości, aby mógł podróżować bardziej niezależnie, jednak nigdy nie zastąpi on dobrej orientacji i umiejętności związanych z podróżowaniem. Odczyt przy pomocy odbiornika GPS może być niedokładny, w zależności od jakości odbiornika GPS. Proszę zawsze używać zdrowego rozsądku, jeśli zdecydujemy, że informacje podawane przez program Blind Square będą poprawne w danej sytuacji. Poniższa dokumentacja jest podzielona na dwie części. Pierwsza część opisuje, w jaki sposób można sprawnie korzystać z programu w celu uzupełnienia umiejętności związanych z podróżowaniem, druga zaś omawia w sposób szczegółowy wszystkie funkcje Blind Square i została opracowana zgodnie z interfejsem programu.

Uwaga!

W tym podręczniku przyjęto, że Funkcja VoiceOver jest włączona. Oznacza to, że na przykład aby przyciski mogły być aktywowane, należy stuknąć dwukrotnie. Jeśli nie używasz Funkcji VoiceOver, możesz używać zwykłych gestów systemu iOS, aby obsługiwać program.

Wstępne wymagania

Aby można było używać programu Blind Square, wymagany jest telefon iPhone 4 lub nowszy, albo iPad 3G lub nowszy. Ponieważ Blind Square otrzymuje informacje o twoim otoczeniu z Internetu, potrzebujesz również internetowego pakietu danych. Szacujemy, że program Blind Square pobiera przy średnim użytkowaniu 1 MB danych w ciągu godziny, gdy jest aktywny. Ta wartość może się zwiększać, jeśli wysyłasz dużo zapytań dotyczących wyszukiwania, lub jeżeli znajdujesz się głównie w pojeździe, ponieważ zwiększona prędkość może spowodować, że program Blind Square będzie odpytywał serwery usług Four Square i Open Street Map częściej.

Rozpoczynamy pracę

Kiedy program Blind Square zostanie uruchomiony po raz pierwszy, zostanie wyświetlone zastrzeżenie mówiące o tym, że zawsze należy bazować na własnej orientacji i umiejętnościach związanych z podróżowaniem, ponieważ dokładność informacji w usłudze Blind Square nie może być w pełni zagwarantowana. Jeśli używamy programu Blind Square w języku, który nie jest obsługiwany przy pomocy głosów syntezatora mowy, które są dostarczane z systemem iOS, to na następnym ekranie zobaczymy komunikat mówiący o tym, że aby program Blind Square mógł działać prawidłowo, Blind Square musi pobrać i zainstalować dodatkowy głos. Jeśli nie jesteś podłączony do sieci Wi-Fi, to pojawi się pytanie, czy chcesz, aby program użył danych sieci komórkowej, aby wykonać pobieranie. Jeśli się zgodzisz, głos zostanie pobrany na twoje urządzenie. Jeśli się nie zgodzisz, to monit o pobranie głosu zostanie wyświetlony, kiedy nasz telefon będzie w zasięgu sieci Wi-Fi i nastąpi połączenie.

Eksplorowanie twojego otoczenia

Używając programu Blind Square, otrzymasz mnóstwo informacji na temat twojego otoczenia, a to wszystko na wyciągnięcie ręki. Istnieje wiele sposobów na uzyskanie do nich dostępu. Z chwilą uruchomienia programu Blind Square, zostanie wypowiedzianych kilka miejsc, które znajdują się w twojej okolicy wraz z ich odległością i kierunkiem. Mogą to być zarówno: punkty zainteresowań (POI), lub miejsca, które zapisałeś do programu Blind Square. Aby mieć wpływ na to, ile miejsc może odczytać program Blind Square, można zwiększyć lub zmniejszyć promień. Suwak „promień" znajduje się poniżej kolumny przycisków na górnej krawędzi ekranu. Gdy dotkniesz suwaka, przeciągnij jednym palcem w górę, aby go zwiększyć, lub w dół, aby go zmniejszyć. W miarę zwiększania promienia, usłyszysz miejsca, które znajdują się dalej od Ciebie, podczas gdy wybierając mniejszy promień, program będzie zwracał uwagę tylko na miejsca, które znajdują się bliżej Ciebie. Alternatywnie można użyć również funkcji „rozejrzyj się". Aby ją aktywować, stuknij dwukrotnie przycisk „narzędzia", który znajduje się w górnym rzędzie przycisków na ekranie głównym, a następnie uaktywnij przycisk „rozejrzyj się". Możesz poruszać telefonem w różnych kierunkach, aby usłyszeć nie tylko punkty zainteresowań i zapisane miejsca, ale również skrzyżowania ulic, które znajdują się w danym kierunku. Aby dowiedzieć się, co znajduje się w miejscu, które nas interesuje, umieść telefon górną krawędzią do siebie. Jeśli chcesz dowiedzieć się, co znajduje się na północ od Ciebie, górna krawędź telefonu powinna być skierowana na północ, a krawędź obok przycisku „home" powinna być skierowana na południe. W miarę zmiany kierunków, usłyszysz dźwięk informujący o tym, że znajdujesz się w innym kierunku. Jeśli twoje połączenie internetowe jest wolniejsze, niż 3G, program Blind Square będzie potrzebował więcej czasu, aby otrzymać informacje, a następnie je przeczytać.

Uwaga!

Wpływ na to, w jaki sposób działa funkcja „rozejrzyj się" może mieć ustawienie promienia. Jeśli został wybrany mniejszy promień, program Blind Square pokaże miejsca, które znajdują się w twojej najbliższej okolicy. Jeśli chcesz, aby funkcja „rozejrzyj się" informowała o miejscach, które znajdują się dalej od Ciebie, proszę zwiększać promień w zależności od sytuacji.

Aby wyjść z trybu „rozejrzyj się", możesz potrząsnąć urządzeniem. Gdy spacerujesz w czasie, kiedy program Blind Square jest już uruchomiony, możesz także uruchomić funkcję „rozejrzyj się", korzystając z menu audio. Następnie program Blind Square będzie określał główne kierunki na podstawie sposobu, w jaki się poruszasz. Po prostu pozostaw swoje urządzenie w kieszeni, a gdy będziesz się obracał, program poinformuje Cię, że znajdujesz się w kierunku, który Cię aktualnie interesuje. Aby wyjść z trybu „rozejrzyj się", ponownie skorzystaj z menu audio.

Spacer z programem Blind Square

Program Blind Square został zaprojektowany w taki sposób, aby korzystanie z niego było jak najprostsze. Jeśli chcesz zobaczyć, jak program Blind Square zachowuje się, gdy jesteś w podróży, po prostu uruchom program i pójdź na spacer. Jeśli spacerujesz w obszarze, który posiada wystarczające pokrycie map dzięki usługom Foursquare i Open Street Map, powinieneś usłyszeć komunikat o zbliżaniu się do skrzyżowań ulic i punktów zainteresowań, jakie znajdują się wokół Ciebie przez program Blind Square. Jeśli chcesz dowiedzieć się, gdzie jesteś, po prostu potrząśnij swoim telefonem, a program Blind Square ogłosi twój bieżący adres i, jeśli to możliwe, następne skrzyżowanie i najbliższy punkt zainteresowań. Gest potrząśnięcia działa tylko wtedy, jeżeli twój ekran jest odblokowany. Podczas pierwszego spaceru z programem Blind Square, program może podawać zbyt dużo, lub zbyt mało informacji o twoim otoczeniu. Posiada on bardzo duże możliwości konfiguracyjne, pozwalając Ci na zmianę opcji w celu dostosowania ich do twoich potrzeb i bieżącego otoczenia.

Filtrowanie informacji

Wyobraź sobie, że chciałbyś zrobić zakupy w sklepie z ubraniami, ale jeszcze nie wiesz, jakiego rodzaju sklepy chcesz odwiedzić. Gdy spacerujesz po mieście, możesz chcieć, aby program Blind Square odczytywał tylko informacje z kategorii sklepy, ponieważ w tej chwili potrzebujesz informacji tylko z tej kategorii. Aby zmienić typ wypowiadanych informacji, odnajdź przycisk „filtruj komunikaty", który znajduje się w górnym rzędzie przycisków na ekranie głównym, a następnie stuknij dwukrotnie, aby otworzyć ekran „filtruj komunikaty". Dolna część tego ekranu wyświetla wszystkie kategorie miejsc, jakie są dostępne w usłudze Foursquare. Domyślnie, wszystkie z nich są aktywne. Aby aktywować kategorię sklepy, odnajdź przycisk „odznacz wszystkie", który jest umieszczony w prawym, dolnym rogu ekranu i stuknij dwukrotnie. Następnie, przejdź do kategorii sklepy i stuknij dwukrotnie. Teraz możesz zamknąć ekran „filtruj komunikaty" poprzez dwukrotne stuknięcie przycisku wstecz, lub wykonując gest potarcia. Gdy pozostałe kategorie zostały dezaktywowane, program Blind Square będzie odczytywał więcej sklepów, ponieważ miejsca z takich kategorii, jak: kawiarnie, miejsca warte zobaczenia, gabinety lekarskie, itp. nie będą wypowiadane. Gdy skończyłeś robić zakupy, możesz mieć ochotę na jakąś przekąskę. Możesz ponownie przejść do ekranu „filtruj komunikaty", odnaleźć kategorię sklepy, a następnie ją odznaczyć poprzez dwukrotne stuknięcie. Jeśli wybierzesz kategorię jedzenie, program Blind Square będzie wyświetlał jedynie miejsca takie, jak: restauracje, kawiarnie, itp. w trakcie spaceru. Jeśli wszystkie kategorie z usługi Foursquare zostały wybrane, program nie będzie w stanie odczytać wszystkich wyników, jakie znajdują się w kategorii jedzenie. Jeśli chcesz sprawdzić, jakie kategorie są aktywne, po prostu dotknij przycisku „filtruj komunikaty". Funkcja VoiceOver odczyta wszystkie kategorie, które zostały odznaczone. Aby powrócić do ustawień domyślnych i aktywować wszystkie kategorie, otwórz ekran filtruj komunikaty, a następnie stuknij dwukrotnie przycisk zaznacz wszystko, który znajduje się w lewym, dolnym rogu ekranu.

Gest potrząśnięcia

Gdy spacerujesz z programem Blind Square, ważne jest, aby uzyskanie dostępu do najważniejszych informacji takich, jak twój bieżący adres było łatwe i szybkie. Jeśli potrząśniesz swoim telefonem, gdy program jest uruchomiony, usłyszysz dźwięk, który poinformuje Cię, że program zarejestrował potrząśnięcie. Następnie program Blind Square poda twój bieżący adres, najbliższe skrzyżowanie, a także najbliższe miejsce w usłudze Foursquare, jeśli jest dostępne. Możesz skonfigurować gest potrząśnięcia w taki sposób, abyś mógł zameldować się w usłudze Foursquare, lub odczytać informacje z krokomierza, to znaczy długość spaceru i ilość przebytych kilometrów.

Wyszukiwanie miejsc

Program Blind Square oferuje dwie metody wyszukiwania: wyszukiwanie standardowe i według kategorii. Podczas gdy pierwsza z wymienionych metod oferuje wyszukiwanie w sposób bardziej zaawansowany, druga z nich pozwala łatwo i szybko znaleźć konkretne miejsca, które znajdują się w twojej najbliższej okolicy, takie jak sklepy, restauracje, czy transport publiczny.

Wyszukiwanie

Gdy stukniemy dwukrotnie w przycisk „wyszukiwanie", ekran wyszukiwania zostanie otwarty. Tutaj możesz podać nazwę miejsca lub adres, który chcesz wyszukać. Naciśnij przycisk „szukaj", aby rozpocząć wyszukiwanie. Program Blind Square będzie przeszukiwał serwery usługi Foursquare i Mapy Apple w oparciu o podane kryteria wyszukiwania. Jeśli zezwoliłeś na dostęp do kontaktów, pola takie, jak: imię i nazwisko, nazwa firmy i adres, które należą do kontaktów zostaną również uwzględnione w trakcie wyszukiwania. Jeśli chcesz wyszukać jakiś kontakt, wystarczy wprowadzić kilka znaków imienia, poprzedzić je spacją, a następnie wprowadzić kilka pierwszych znaków nazwy firmy lub ulicy; po prostu wpisz kilka informacji, które pamiętasz. Jeśli adres lub terminy wyszukiwania zostaną znalezione, zobaczysz listę wyników wyszukiwania. Aby otworzyć ekran podsumowanie miejsca, stuknij dwukrotnie dowolny wynik. W tym miejscu możesz znaleźć więcej informacji na temat danego miejsca, dodać miejsce do listy „moje miejsca", śledzić miejsce, a także uruchomić inną aplikację do nawigacji, aby usłyszeć wskazówki: zakręt po zakręcie, wprost do tego miejsca. Aby dowiedzieć się więcej na temat poniższych funkcji, zobacz rozdział: ekran podsumowanie miejsca. Poniżej listy wyników wyszukiwania, znajdziemy listę kategorii. Są to kategorie, do których należą miejsca, które znajdują się na liście wyników wyszukiwania. Jeśli na przykład chciałbyś wyszukać restaurację McDonald’s, poniżej listy wyników wyszukiwania zobaczysz kategorię „bary szybkiej obsługi". Jeśli dwukrotnie stukniesz w tę kategorię, zobaczysz inne miejsca, które należą również do tej samej kategorii. Jeśli już kiedyś wprowadzałeś przynajmniej jeden termin do wyszukiwarki i otworzysz ponownie ekran wyszukiwania, program wyświetli również historię wyszukiwania, która zawiera ostatnie 30 wprowadzonych terminów. Jeśli chcesz powtórzyć jedno z ostatnich wyszukiwań, po prostu stuknij dwukrotnie w odpowiedni wpis w histori wyszukiwania. W ten sposób termin zostanie wprowadzony do pola edycyjnego, tak aby później można było dokonać jego edycji w celu wprowadzenia zmian. Aby rozpocząć wyszukiwanie w oparciu o zmodyfikowane słowa kluczowe, stuknij dwukrotnie przycisk „szukaj".

Wyszukiwanie według kategorii

Zamiast wprowadzania własnych terminów wyszukiwania, możesz wyświetlić miejsca znajdujące się wokół Ciebie, które należą do kategorii w usłudze Foursquare. Kategorie, które zostały wpisane do usługi Foursquare znajdują się w głównym ekranie. Gdy stukniesz dwukrotnie w jeden z przycisków danej kategorii, program wyświetli ekran, który pokaże wszystkie miejsca, które należą do tej samej kategorii i które obejmują ustawiony promień. Ekran wyświetla trzy listy:

  1. Miejsca posortowane według ich popularności w usłudze Foursquare.

  2. Miejsca posortowane według odległości.

  3. Listę podkategorii, które należą do kategorii głównej.

Każda z tych list posiada nagłówek. Jeśli pokrętło funkcji VoiceOver zostało ustawione na nagłówki, możesz szybko przejść do nagłówka, który Cię interesuje poprzez przeciągnięcie jednym palcem w górę lub w dół. Teraz możesz stuknąć dwukrotnie wpis, który chcesz wyświetlić. Jeśli stukniesz dwukrotnie jedną z podkategorii, zostaniesz ponownie przeniesiony do kolejnego ekranu, który ponownie wyświetli listę miejsc, które należą do tej podkategorii. Na przykład, stuknij dwukrotnie główną kategorię „podróż i transport", na kolejnym ekranie zobaczysz listę stacji, hoteli, przystanków autobusowych, itp., które znajdują się w twojej okolicy. Lista podkategorii zawiera takie elementy jak: lotnisko, stacja autobusowa, oraz stacja kolejowa. Jeśli chcesz zobaczyć miejsca tylko z jednej podkategorii, po prostu otwórz jedną z nich, aby zobaczyć listę miejsc.

Używanie programu Blind Square w pojazdach

Jeśli podróżujesz pociągiem, odbiór GPS w dużej mierze zależy od tego, jak zbudowany jest pociąg. W pociągach podziemnych, sygnał GPS może nie być odbierany. Aby odbiór sygnału GPS był możliwie najlepszy, zalecamy siedzenie przy oknie, jeśli to możliwe. W zależności od kraju i miasta, w jakim używasz programu Blind Square, wiele przystanków transportu publicznego może być już zarejestrowana w usłudze Foursquare.

Możesz:

  1. Wyszukać dane miejsce korzystając z funkcji szukaj poprzez wprowadzanie odpowiednich słów kluczowych.

  2. Wykonać wyszukiwanie według kategorii transport publiczny. Jeśli twoja odległość jest większa, niż ustawiony obecnie promień, powinieneś wykonać symulację dojścia do adresu, który znajduje się obok przystanku, a następnie wyszukać adres od tego miejsca. Gdy przystanek został odnaleziony, możesz rozpocząć śledzenie, aby program Blind Square mógł podać kierunek i odległość od czasu do czasu. Alternatywnie możesz dodać ten punkt do listy „moje miejsca", a następnie zdefiniować odległość od punktu. Opcja odległość od punktu narysuje kółko wokół przystanku. Z chwilą dojścia do przystanku, program Blind Square poinformuje Cię o tym, że jesteś obok przystanku. Aby ustawić odległość od punktu, stuknij dwukrotnie przycisk edycja, który znajduje się w prawym, górnym rogu ekranu podsumowanie miejsca. Jeśli przycisk edycja jest wygaszony, najpierw musisz uaktywnić przełącznik ulubione, który znajduje się na środku ekranu podsumowanie miejsca. Na ekranie edycja, stuknij dwukrotnie przycisk odległość od punktu. Gdy przycisk odległość od punktu zostanie uaktywniony, kursor VoiceOver zostanie umieszczony w polu tekstowym. W tym polu możesz wprowadzić odpowiednią wartość, która będzie mierzona według jednostki odległości, która została ustawiona w ustawieniach programu Blind Square. Jeśli wprowadzisz 20, odległość od punktu będzie ustawiona na 20 metrów, jeśli domyślną jednostką odległości są metry, lub stóp, jeśli domyślną jednostką są stopy. Dla przystanków transportu publicznego, zalecamy wprowadzenie odległości 200 metrów lub 660 stóp, tak abyś miał wystarczającą ilość czasu, aby wysiąść z pojazdu. Nawet jeżeli przystanek nie został zarejestrowany w usłudze Foursquare, to nadal będziesz otrzymywał informacje w sposób przybliżony, ponieważ skrzyżowania będą ogłaszane w trakcie ich pokonywania.

Oznaczanie miejsc

Program Blind Square może informować użytkownika nie tylko o punktach zainteresowań(POI), które znajdują się wokół, ale również pozwala na zapisywanie swoich prywatnych punktów, a następnie informowania o nich użytkownika, kiedy znajduje się w pobliżu jednego z nich. Możesz zapisywać takie miejsca, jak: dom znajomego, ważne punkty, które znajdują się na trasie, którą często spacerujesz, lub przystanki transportu publicznego, które jeszcze nie zostały dodane do usługi Foursquare. Gdy zapisujesz punkty w programie Blind Square, to pojawią się one na liście „moje miejsca".

Zapisywanie bieżącego położenia

Jeśli znajdujesz się w położeniu, które chcesz zapisać w programie Blind Square, znajdź przycisk „moje miejsca", który jest umieszczony w głównym ekranie, a następnie stuknij dwukrotnie, aby otworzyć listę „moje miejsca". Jeśli miejsce zapisujemy po raz pierwszy, lista „moje miejsca" nadal będzie pusta. Znajdź przycisk „dodaj", który znajduje się w prawym, górnym rogu ekranu, a następnie stuknij dwukrotnie. Zostanie otwarty ekran „edytuj miejsce". Program Blind Square automatycznie skopiuje bieżący adres, lub nazwę najbliższego skrzyżowania ulicy do pola nazwa, ale możesz także wstawić dowolną nazwę. Jeśli chcesz ustawić odległość od punktu dla twojego miejsca, uaktywnij przycisk „odległość od punktu", a następnie wpisz odległość w wyświetlonym polu tekstowym. Będzie to twoja odległość, która będzie mierzona w oparciu o jednostkę odległości, która została wybrana w ustawieniach programu Blind Square. Jeśli wpiszesz 20, to odległość od punktu będzie ustawiona na 20 metrów, jeśli jednostka odległości została ustawiona na metry, lub stóp, jeśli domyślną jednostką odległości są stopy. Funkcja odległość od punktu spowoduje, że program Blind Square poinformuje Cię, gdy odległość od punktu będzie równa lub niższa od wartości, którą przypisano do tego miejsca. Wyobraź sobie, że odległość od punktu jest kołem, które zostało narysowane wokół tego miejsca. Miejsce jest na środku koła, a wartość odległości od punktu jest promieniem koła. Gdy dojdziesz do miejsca w obrębie koła, program Blind Square powiadomi Cię o tym miejscu, które wcześniej zostało zdefiniowane podczas ustawiania odległości od punktu. Gdy będziesz zadowolony z edycji miejsca i odległości od punktu, znajdź przycisk „zapisz", a następnie stuknij dwukrotnie, aby go uaktywnić.

Zapisywanie innego miejsca

Jeśli chcesz dodać miejsce, które jest inne, niż twoje bieżące położenie, do listy moje miejsca, znajdź miejsce poprzez przycisk „wyszukiwanie", lub przycisk „wyszukiwanie według kategorii". Jeśli używasz wyszukiwania standardowego, możesz również wpisać adres, a następnie go dodać. Jeśli żądany adres został znaleziony, stuknij dwukrotnie, aby otworzyć ekran „podsumowanie miejsca", znajdź przełącznik „ulubione", a następnie stuknij dwukrotnie. Jeśli potrzebujesz ustawić odległość od punktu dla tego miejsca, stuknij dwukrotnie w przycisk „edycja", który znajduje się w prawym, górnym rogu ekranu, aby otworzyć ekran „edytuj miejsce", znajdź przełącznik „odległość od punktu", a następnie wprowadź żądaną wartość. Aby wprowadzić zmiany, naciśnij przycisk „zapisz", który znajduje się na środku ekranu.

Udostępnianie miejsc

Możesz udostępniać dowolne miejsca swoim znajomym, takie jak: obecne położenie, jedno z twoich zapisanych miejsc, miejsce, jakie znalazłeś przy pomocy wyszukiwania według kategorii, lub poprzez wprowadzenie odpowiednich terminów wyszukiwania. W zależności od opcji, które zostały wybrane, nadawca dostanie jeden lub kilka linków. Jeśli nadawca otworzy jedno z nich, to zostanie ono wyświetlone na przykład w programie Blind Square, mapach Apple, lub w aplikacji Navigon.

Udostępnianie bieżącego położenia

Możesz udostępnić bieżące położenie, stukając dwukrotnie menu „narzędzia", informacje o GPS, a następnie uaktywniając przycisk „udostępnij bieżące położenie". Stuknij dwukrotnie przycisk „udostępnij bieżące położenie", aby otworzyć ekran udostępnianie położenia.

Udostępnianie dowolnego miejsca

Możesz udostępnić dowolne miejsce bez względu na to, czy jest to jedno z twoich zapisanych miejsc, znalezionych poprzez wprowadzenie terminów wyszukiwania, lub poprzez wyszukiwanie według kategorii. Aby otworzyć ekran „udostępnij miejsce", znajdź przycisk „udostępnij miejsce", który znajduje się na ekranie „podsumowanie miejsca", a następnie stuknij dwukrotnie. Poniższy ekran wyświetla różne opcje, a także pole edycyjne, w którym można wpisać tekst, który będzie wysłany wraz z udostępnionym miejscem. Jeśli chcesz udostępnić miejsce przy pomocy technologii Air Drop, urządzenie nadawcy musi obsługiwać technologię Air Drop, a także musi być włączona na obydwu urządzeniach. Należy również pamiętać o tym, że urządzenia muszą znajdować się blisko siebie. Jeśli udostępniasz miejsce przy pomocy Air Drop, nie możesz dodawać komentarzy. Możesz wybrać opcję e-mail, jeśli potrzebujesz pomocy osoby widzącej, ponieważ wiadomość e-mail zawiera nie tylko linki do twojego miejsca, które można otworzyć przy pomocy jednej z obsługiwanych aplikacji, ale również jest wyświetlana mapa z miejscem, w którym byliśmy, oraz zdjęcie w usłudze Google Street View kierunku, w którym telefon został ustawiony podczas udostępniania miejsca. Poniższe opcje dają większe możliwości w przypadku pomocy przez osobę widzącą, niż w przypadku wyboru innych opcji. Gdy stukniesz dwukrotnie w przycisk „wiadomość e-mail", to zostanie otwarta wiadomość zawierająca wszystkie linki i obrazy. Wpisz adres znajomego, lub wybierz z kontaktów. Jeśli chcesz, możesz dodać własną wiadomość przed wysłaniem. Jeśli użyjesz innych opcji, program Blind Square zapyta Cię, czy chcesz otworzyć link do miejsca w programie Blind Square, Foursquare, Mapach Apple, Mapach Google lub jeśli chcesz tylko udostępnić informacje o wybranym miejscu. Jeśli nie jesteś pewien, jakie aplikacje posiada osoba, do której chcesz wysłać wiadomość, lub jeśli nadawca nie posiada urządzenia Apple, możesz wybrać opcję Mapy Google, ponieważ mapa po wysłaniu może być zawsze otwarta w dowolnej przeglądarce internetowej. Gdy wybierzemy opcję „wiadomość tekstowa", to zostanie otwarta wiadomość zawierająca wybrany link lub informację. Możesz dodać nadawcę, a następnie wysłać wiadomość iMessage, jeśli osoba, do której wysyłamy wiadomość posiada urządzenie Apple, lub zwykłą wiadomość tekstową w przypadku jego braku. Jeśli został zainstalowany komunikator WhatsApp, to również pojawi się on na liście opcji służących do udostępniania. Stuknij dwukrotnie opcję „wiadomość WhatsApp", dodaj nadawcę, a następnie wyślij wiadomość. Opcja „schowek" kopiuje wybraną informację do schowka, tak abyś mógł wkleić ją do dowolnego pola edycyjnego, a następnie wstawiać ją do aplikacji, które nie są obsługiwane przez program Blind Square.

Importowanie i eksportowanie punktów zainteresowań

Ponieważ program Blind Square korzysta z serwerów usługi Foursquare w celu otrzymywania punktów zainteresowań, czasem może być konieczne zaimportowanie publicznych punktów zainteresowań. Niektóre punkty mogły być już zarejestrowane w aplikacjach takich, jak: Ariadne GPS, Loadstone, lub MyWay i chciałbyś ich używać również w programie Blind Square musisz je zaimportować. Gdy punkty zostaną już zaimportowane, to pojawią się one na liście „moje miejsca" wraz z punktami, które zostały zarejestrowane w programie Blind Square.

Następujące formaty plików mogą być zaimportowane:

Archiwa w formacie zip zawierające jeden z obsługiwanych formatów(*.zip, tylko import).

Importowanie punktów zainteresowań

Aby zaimportować plik, możesz albo wysłać go na swoje konto Dropbox, lub przesłać plik do siebie w postaci załącznika w wiadomości e-mail. Jeśli plik znajduje się na twoim koncie Dropbox, uruchom program Dropbox na twoim urządzeniu, przejdź do pliku, a następnie go otwórz. Znajdź przycisk „udostępnij", a następnie stuknij dwukrotnie. Wybierz opcję „Otwórz w" z wyświetlonego menu. Pojawi się lista aplikacji, w których możesz otworzyć plik. Stuknij dwukrotnie aplikację Blind Square. Jeśli wysłałeś plik do siebie w wiadomości e-mail, otwórz tę wiadomość. Znajdź plik, który posiada taką samą nazwę, jak nazwa pliku, który został wysłany, a następnie stuknij dwukrotnie i przytrzymaj, aż otworzy się menu. Pojawi się lista aplikacji, w których możesz otworzyć plik. Stuknij dwukrotnie aplikację Blind Square. Jeśli plik jest w formacie archiwum ZIP, które zawiera kilka plików, program Blind Square zapyta Cię, które z nich chcesz zaimportować. Stuknij dwukrotnie żądany plik, a następnie poczekaj, aż plik zostanie załadowany do programu.

Mam nadzieję, że nauka obsługi aplikacji nie będzie zbyt skomplikowana. Życzę wielu miłych wrażeń w trakcie korzystania z Blind Square.

<<<powrót do spisu treści

&Co w prawie piszczy

&Okres wypowiedzenia a świadczenie pracy

Prawnik Joanna Wajda

Dotychczas kwestia pracy w okresie wypowiedzenia nie była do końca uregulowana, ale teraz to się zmieniło.

Dotychczas podczas trwania okresu wypowiedzenia pracownik powinien był dalej wypełniać swoje zadania, chyba że jego pracodawca udzielił mu zwolnienia z pełnienia obowiązków, a on je przyjął. Jednak od 22 lutego 2016 r. zmianom uległy przepisy prawa pracy, które regulowały te kwestie. Pracodawca sam może zadecydować o zwolnieniu pracownika z wypowiedzeniem bez konieczności dalszej pracy, i to zarówno w pełnym wymiarze tego czasu, jak i tylko w jego części, zależnie od swoich potrzeb. Pracownik nie będzie miał jednak teraz wpływu na taką decyzję. Co istotne, pracodawca nie będzie w stanie cofnąć raz udzielonego zwolnienia, co oznacza, że pracownik nie musi pozostawać do jego dyspozycji, gotów do powrotu do pracy, jeśli zajdzie taka potrzeba. Poza tym warto przypomnieć, że w okresie zwolnienia od świadczenia pracy osoba, której zostało ono udzielone, nie traci prawa do wynagrodzenia.

Źródło: „Z życia wzięte", nr 8/2016

<<<powrót do spisu treści

&Co powinna zawierać cena?

Ceny na produktach powinny być widoczne, czytelne i jednoznaczne.

Cena to podstawowa informacja, którą powinniśmy poznać przed zakupem towarów, żeby klient zawsze wiedział, ile zapłaci za towar, który zamierza nabyć. Przedsiębiorcy mają obowiązek umieszczenia jej w ogólnodostępnym i widocznym miejscu, na wywieszce, półce z towarem lub w cenniku. Powinna się tam znaleźć informacja o cenie jednostkowej, czyli przeliczenie na cenę za metr, litr, kilogram czy sztukę danego towaru. Podana tam kwota musi być ostateczna (czyli brutto). W przypadku jeśli cena na półce jest niższa od tej podanej przy kasie, klient ma prawo do zakupu danego towaru po cenie niższej.

Źródło: „Z życia wzięte", nr 8/2016

<<<powrót do spisu treści

&Zastrzeganie dowodu przez Internet

Kradzież lub zagubienie dowodu osobistego miewają przykre konsekwencje. Przestępcy mogą ich użyć, by np. zaciągać kredyty. Dlatego ważne jest, żeby utratę dokumentów jak najszybciej zgłosić do banku, nawet jeśli w żadnym nie mamy konta. Bank natomiast przekaże te informacje do Biura Informacji Kredytowej, które zastrzega je, tak że te dane nie mogą być wykorzystane w żadnych transakcjach. Teraz osoby zarejestrowane na stronie internetowej BIK mają możliwość samodzielnego zastrzegania dokumentów, co pozwala przyspieszyć cały proces.

Źródło: „Z życia wzięte", nr 8/2016

<<<powrót do spisu treści

&Nie wpuścił do busa niewidomej z psem asystującym. Wyrok dla znanej lubelskiej firmy przewozowej.

Wczoraj przed warszawskim sądem zapadł wyrok wobec znanej lubelskiej firmy przewozowej. Sprawa dotyczyła niewidomej kobiety z psem przewodnikiem, której nie chciał zabrać kierowca jednego z busów.

We wtorek przed Sądem Okręgowym Warszawa-Praga zapadł wyrok w procesie o ochronę dóbr osobistych. Justyna Kucińska pozwała jedną z lubelskich firm przewozowych, której busy kursują na trasie Lublin - Warszawa. Za dyskryminowanie osób niepełnosprawnych firma musi pisemnie przeprosić niewidomą kobietę. W przeprosinach ma być zawarte to, że przewoźnik uniemożliwiając jej skorzystanie ze swoich usług dopuścił się rażącej dyskryminacji ze względu na niepełnosprawność kobiety. Dodatkowo za naruszenie godności pokrzywdzonej oraz jej publiczne poniżenie i upokorzenie, firma ma wpłacić 5 tys. złotych na cel społeczny.

Sprawa zaczęła się w czerwcu 2014 na ulicy Ruskiej w Lublinie. Na jedną z uczelni przyjechała z Warszawy pracowniczka organizacji pozarządowej organizującej szkolenia świadomościowe na temat potrzeb osób z niepełnosprawnościami. Kobieta jest niewidoma i towarzyszył jej wtedy pies przewodnik. Po przeprowadzonym na jednej z uczelni wykładzie ruszyła na dworzec by wrócić do Warszawy. Podeszła do busa należącego do firmy, która jest głównym przewoźnikiem na tej trasie. Gdy zapytała kierowcę czy posiada wolne miejsca, ten odpowiedział twierdząco, jednak zakomunikował, że psa nie weźmie do pojazdu.

Wtedy rozpoczęła się długa wykładnia obu stron na temat przepisów. Kobieta pokazywała kierowcy certyfikat potwierdzający status psa asystującego, do tego wszelkie zaświadczenia zdrowotne i te o wykonaniu szczepień. Na mężczyźnie nie zrobił wrażenia nawet wyciąg z polskich przepisów, tłumaczył że psa nie weźmie do pojazdu, gdyż właściciel firmy zabronił mu przewożenia zwierząt. Interweniowała nawet policja, jednak funkcjonariusze również nic nie wskórali. Kucińska wróciła do domu pociągiem.

Ponieważ przepisy polskiego prawa zapewniają prawo wstępu do obiektów użyteczności publicznej osobom korzystającym z pomocy psów asystujących, kobieta postanowiła walczyć w sądzie. Wyjaśniała, że złamane zostały podstawowe prawa osoby niepełnosprawnej, oraz została upokorzona. Sprawą zajął się Sąd Okręgowy Warszawa-Praga. Jako, że kierowca wykonywał tylko swoje obowiązki narzucone mu przez pracodawcę, pozwanym został właściciel firmy przewozowej. Kobietę w postępowaniu wspierała Helsińska Fundacja Praw Człowieka oraz dwóch adwokatów. Żądano przeprosin, zmiany regulaminu przewozów oraz zapłaty 15 tys. złotych na cel społeczny.

Ani właściciel firmy, jak również nikt w jego imieniu nie odpowiedział na pozew, ani też nie pojawił się na żadnej rozprawie, wczorajszy wyrok wydany został w trybie zaocznym.

Źródło: www.lublin112.pl, 09.03.2016

<<<powrót do spisu treści

&Infografiki pomogą zrozumieć zawiłe prawo

inf. prasowa

Niedostateczna liczba zrozumiałych i przejrzystych informacji oraz wzorów dokumentów prawnych (infografik, pouczeń, wzorów pism itd.) to istotny problem sprzyjający wykluczeniu osób z niepełnosprawnością. By ułatwić im życie, Instytut Prawa i Społeczeństwa (INPRIS) oraz Stowarzyszenie Przyjaciół Integracji wspólnie opracowali sześć interaktywnych infografik oraz ponad trzydzieści formularzy (pouczenia, wzory pism, informacje).

Projekt „Nowe aplikacje w sądownictwie przeciw wykluczeniu niepełnosprawnych" realizowany był w latach 2014-2016. Jego realizatorom zależało na tym, aby opracowane narzędzia były użyteczne, zawierały ważne informacje prawne, ale też by były napisane zrozumiałym językiem i zrealizowane w przyjaznej formie graficznej. Były one też testowane przez osoby z niepełnosprawnością.

Sześć obszarów tematycznych

Na podstawie analizy problemów najczęściej zgłaszanych przez osoby z niepełnosprawnością, realizatorzy projektu opracowali materiały z zakresu sześciu obszarów tematycznych:

Infografiki i formularze zostały opracowane w taki sposób, żeby mogły ich używać samodzielnie osoby poszukujące informacji i pomocy, ale też by były one narzędziem wspierającym pracę osób udzielających nieodpłatnych porad prawnych i obywatelskich. Mogą też stanowić ciekawe narzędzie w edukacji prawnej.

Jednocześnie pamiętać trzeba, że narzędzia te obejmują typowe i ogólne sytuacje prawne. Infografiki i formularze nie są więc poradą prawną. Stanowią informację, pomoc, wsparcie, wyjaśnienie. Jeżeli trzeba podjąć konkretne decyzje w sprawach opisanych w infografikach lub formularzach, warto poradzić się kompetentnego prawnika lub specjalisty.

Siedmioro specjalistów

Nad przygotowaniem infografik i formularzy pracowała interdyscyplinarna grupa robocza w składzie: dr Justyna Szklarczyk-Lauer (ASP Katowice), Ewa Szymczuk (Centrum Integracja w Warszawie), Natalia Mileszyk (INPRIS), dr Maciej Kłodawski (Uniwersytet Zielonogórski), dr Michał Araszkiewicz (Uniwersytet Jagielloński), Michał Szota, Grzegorz Wiaderek (INPRIS).

Zespół ten chce w przyszłości rozwijać projekt oraz aktualizować i uzupełniać bazę infografik i formularzy.

Infografiki i formularze są przygotowane według stanu prawnego na 1 marca 2016 r.

Projekt realizowany w ramach programu Obywatele dla Demokracji finansowanego z Funduszy EOG. Realizatorzy projektu dziękują również za wsparcie finansowe Kancelarii Prawniczej Maciej Panfil i Partnerzy Sp. K.

Powstałe w wyniku realizacji projektu infografiki i formularze dostępne są na stronie internetowej INPRIS.

Źródło: www.niepelnosprawni.pl, 15.04.2016

<<<powrót do spisu treści

&Wniosek nt. równego traktowania złożony do TK

Autor: PAP

Rzecznik Praw Obywatelskich zwrócił się do Trybunału Konstytucyjnego z wnioskiem o zbadanie przepisów ustawy o równym traktowaniu. W jego ocenie przepisy te w sposób nieuzasadniony różnicują niektóre grupy społeczne doświadczające dyskryminacji.

RPO Adam Bondar wskazał we wniosku do TK, że katalog przesłanek dla zakazu nierównego traktowania przewidziany w ustawie ma charakter zamknięty, z uwagi na zamknięty katalog przesłanek nierównego traktowania w dyrektywach unijnych, które ustawa miała wdrożyć.

Niepełnosprawność a mniejszość narodowa

W ocenie Rzecznika polski ustawodawca wdrażając prawo unijne powinien mieć na względzie konieczność zapewnienia zgodności przepisów prawa krajowego z konstytucją, z której to - jak podkreślił - wynika zakaz dyskryminacji ze względu na jakąkolwiek przyczynę.

RPO wskazał, że ustawa wyłącza spod swojego działania niektóre grupy społeczne, które doświadczają dyskryminacji w wielu obszarach życia.

Jego zdaniem np. osoba domagająca się odszkodowania za naruszenie zasady równego traktowania ze względu na niepełnosprawność w dostępie do dóbr i usług będzie zobowiązana udowodnić zawinienie sprawcy czy rozmiar krzywdy, zaś osoba domagająca się odszkodowania za naruszenie zasady równego traktowania ze względu na narodowość w dostępie do dóbr i usług - będzie zobowiązana jedynie uprawdopodobnić, że doszło do naruszenia.

W ocenie Rzecznika brak jest jakiegokolwiek uzasadnienia dla zróżnicowania - na gruncie wskazanego przykładu - sytuacji osób z niepełnosprawnością i osób będących przedstawicielami mniejszości narodowej, wobec których naruszono zasadę równego traktowania.

Sprzeczność z konstytucją

RPO wskazał, że osoby doświadczające dyskryminacji, która nie jest objęta zakresem zastosowania ustawy o równym traktowaniu, mogą skorzystać ze środków ochrony prawnej przewidzianych w Kodeksie cywilnym. Jednak ich sytuacja procesowa, jak podkreślił, jest o wiele mniej korzystna niż osób, które doświadczają dyskryminacji objętej zakresem zastosowania ustawy o równym traktowaniu.

Dochodzenie naprawienia szkody wywołanej naruszeniem zasady równego traktowania na podstawie ustawy o równym traktowaniu jest znacznie uproszczone w stosunku do przepisów Kodeksu cywilnego.

Kwestionowane rozwiązania ustawowe są, w ocenie Rzecznika, sprzeczne z konstytucyjną zasadą równości oraz prawem do sądu, a także z postanowieniami Konwencji o prawach osób niepełnosprawnych.

Źródło: www.niepelnosprawni.pl, 06.04.2016

<<<powrót do spisu treści

&Z aren sportowych i nie tylko

&Dramat niedawnego rywala Kliczki. Grozi mu utrata wzroku!

Urodzony na Samoa australijski bokser Alex Leapai zakończył karierę z obawy o utratę wzroku. Niecałe dwa lata temu przegrał walkę z Ukraińcem Władimirem Kliczką o kilka pasów mistrza świata wagi ciężkiej.

36-letni Leapai, ojciec sześciorga dzieci, miał już operację obydwu oczu po wspomnianym pojedynku w Oberhausen z Kliczką, zakończonym technicznym nokautem w piątej rundzie. W ubiegłym roku przegrał w Moskwie na punkty z Manuelem Charrem, a problemy jeszcze się pogłębiły.

Lekarze powiedzieli, że grozi mi utrata wzroku w prawym oku, dlatego zdecydowałem się skończyć karierę pięściarską - stwierdził Leapai, który na zawodowych ringach wygrał 30 walk, 7 przegrał, a 3 zremisował.

Źródło: www.abctygodnik.pl, 18.02.2016

<<<powrót do spisu treści

&„Marku, mój Mistrzu, masz grać a nie denerwować się i stresować"

Andrzej Koenig

Aktywność sportowa i rehabilitacja to w życiu każdego bardzo ważne rzeczy. Czasami zbyt późno sobie to uświadamiamy i kosztuje nas to dużo wysiłku aby wrócić do odpowiedniej formy i dobrego samopoczucia.

We wrześniu 2015 roku poznałem bardzo ciekawego człowieka Marka Zwolenkiewicza - niewidomego z Jastrzębia Zdroju. W grudniu postanowiłem zadać mu kilka pytań na temat jego zamiłowania do kręgli i bowlingu.

- Bardzo dziękuję za możliwość zadania Panu kilku pytań do magazynu „Sześciopunkt". Kiedy dowiedział się Pan o swojej chorobie i jak wyglądała pomoc rodziny i znajomych?

- W wieku 19 lat przyjechałem do Jastrzębia-Zdroju, by rozpocząć pracę na kopalni KWK Borynia. Łącznie przepracowałem pod ziemią 22 lata, ale już po 20 latach pracy zauważyłem, że pogarsza mi się wzrok. Okazało się, że mam dość poważne problemy z widzeniem. Swoje obawy zdecydowałem skonsultować w Szpitalu Klinicznym w Katowicach. To tam dowiedziałem się, że choruję na nieuleczalną genetyczną chorobę - barwnikowe zwyrodnienie siatkówki. Dodatkowym ciosem była informacja, że choroba postępuje i będzie bardzo trudno ją powstrzymać, czy choćby spowolnić. Po tym odkryciu pracowałem jeszcze przez 2 lata. W tym czasie kontynuowałem kurację w Szpitalu na Ceglanej w Katowicach. Niestety, bez efektów. Ponieważ widziałem coraz gorzej, wraz z żoną podjąłem trudną, ale konieczną decyzję o odejściu z pracy. Kontynuując pracę pod powierzchnią, ryzykowałbym wiele, a w tym czasie przecież moi dwaj synowie byli dopiero w szkole podstawowej - potrzebowali mojej obecności i pomocy. W 2003 roku przeszedłem na rentę. Krótko po tej decyzji, podjąłem kolejną - postanowiłem zapisać się do Polskiego Związku Niewidomych. Już na pierwszym spotkaniu zrozumiałem, że póki coś widzę, jestem w stanie wiele się nauczyć i dobrze przygotować się na wypadek, gdyby choroba nadal postępowała. Skorzystałem z tej wiedzy i już wkrótce byłem na szkoleniu w Bydgoszczy, po którym zdecydowałem zapisać się na indywidualne lekcje z orientacji w terenie prowadzone już tutaj, gdzie mieszkam, czyli w Jastrzębiu-Zdroju.

Nauka radzenia sobie z dniem codziennym bez widzenia wiele mi dała i sprawiła, że stopniowa utrata widzenia nie była aż tak przerażająca. Czas mijał, a ja czułem, że pole widzenia coraz bardziej się zawęża i widzę coraz mniej, mimo tego… umiałem coraz więcej.

- Co spowodowało, że zainteresował się Pan właśnie bowlingiem i kręglami, a nie np. szachami?

- Kiedy uczyłem się swojej codzienności od nowa, każdy mój dzień był wypełniony wieloma obowiązkami, ale w tym wszystkim zabrakło czasu na aktywność fizyczną i niestety odczułem tego konsekwencje. Brak ruchu odbił się na stanie mojego zdrowia. W 2009 roku doznałem udaru, z którego wyszedłem z lekkim niedowładem lewej strony ciała. W tym samym roku dwukrotnie zaatakowała odma opłucnowa. Leżąc w szpitalu, postanowiłem, że jak tylko stamtąd wyjdę zadbam o swoją sprawność fizyczną. O swoim planie opowiedziałem moim koleżankom z Polskiego Związku Niewidomych: Jolancie Strusz, Magdzie Kajzer i Marii Harazim. One szybko wpadły na pomysł, jak mnie rozruszać. Zawiozły mnie do Klubu Sportowego „Karolinka" w Chorzowie. To tam poznałem Panią Prezes, Czesławę Konieczną, która osobiście pokazała mi na czym polega gra w kręgle klasyczne i bowling. Okazało się, że obie te dyscypliny nie wymagają nieprzeciętnej sprawności fizycznej już na samym starcie. Taki sport nie naraża też zbytnio na urazy, a za to daje tyle radości i satysfakcji! Bardzo spodobała mi się taka forma aktywności fizycznej i już wkrótce, w 2010 roku pierwszy raz zagrałem na zawodach w bowling na kręgielni w Bielsku-Białej. Wtedy pierwszy raz grałem przy barierce i z zaklejonymi oczami. To był inny świat. Podczas zawodów na moim torze wydarzyła się jakaś awaria, w związku z którą musiałem czekać 15 minut. W tym czasie zajął się mną asystujący mi tego dnia, Zbyszek Strzelecki, nazywany przez przyjaciół „Zajączkiem". Nigdy nie zapomnę tej 15-minutowej lekcji, bo Zbyszek w tej krótkiej chwili przekazał mi tak wiele cennych wskazówek, że już tego dnia zrobiłem znaczny krok w swojej sportowej karierze. To były moje pierwsze zawody, mimo to nie byłem ostatni a to już był dla mnie prawdziwy sukces, który dał mi olbrzymiego „kopa" do dalszego trenowania. Po tamtym dniu moje trenowanie nabrało tempa - zacząłem regularnie trenować na kręgielni w Jastrzębiu-Zdroju. Najwięcej uczyłem się jednak podczas wyjazdów na zawody do Łodzi, Bydgoszczy, Wrocławia czy Opola.

To tyle jeśli chodzi o moje początki w dyscyplinie bowlingu, ale pamiętajmy, że to nie to samo co kręgle klasyczne. W Polsce kręgle klasyczne to mało znana dyscyplina, dlatego też brakuje dostosowanych kręgielni. Na szczęście odpowiednie miejsce do treningów znajduje się w Raciborzu, czyli niedaleko Jastrzębia. Jestem tam regularnie - raz w tygodniu.

Jak widać, treningi to ważna część mojego życia, ale od tego sportu po prostu nie da się oderwać. Dowodem na to jest chociażby fakt, że wraz z koleżankami z Koła PZN w Jastrzębiu, które również grają w kręgle i bowling, udało nam się zarazić tą pasją kolejne osoby - dwóch kolegów i dwie koleżanki. Wystarczyło im opowiedzieć, jak wiele frajdy daje gra na kręgielni i po krótkim czasie złapali bakcyla.

- Jest Pan członkiem polskiej kadry niewidomych w bowlingu i kręglach klasycznych. Jak przebiegają zgrupowania?

- Z czasem grałem coraz lepiej i w 2014 roku udało mi się dostać do Kadry Narodowej - zarówno w bowlingu, jak i w kręglach klasycznych. Będąc w Kadrze, mogę doskonalić swoje umiejętności pod okiem prawdziwego trenera. Zgrupowania trwają około 3-4 dni. Treningi odbywają się rano, mniej więcej od 8 do 12 oraz po południu, między 15 a 19. Wracając z takiego zgrupowania, zawsze odczuwam wielkie zmęczenie, ale jeszcze większa jest radość, która góruje nad każdym bólem, czy zakwasem.

- Mam nadzieję, że zdradzi nam Pan swoje sukcesy na krajowym jak i międzynarodowym podwórku?

- Pierwszy taki sukces miał miejsce w 2014 roku w trakcie zawodów o Puchar Polski. Wówczas to, w półfinale, przy asyście Jolanty Strusz, pokonałem mistrza Polski i Europy. Pamiętam, że z radości nie umiałem już grać w finale. Kolejny sukces, którego nigdy nie zapomnę zdarzył mi się jeszcze w tym samym roku, a było nim zdobycie drugiego miejsca na Międzynarodowych Zawodach w Koszycach na Słowacji. Dla podkreślenia tego osiągnięcia dodam, że pierwsze miejsce zajął nie byle kto, tylko Jan Zięba, mistrz świata. W 2015 roku w finale Mistrzostw Polski w Bowling organizowanych w Łodzi, udało mi się przeskoczyć z 4. na 3. miejsce - jest to mój największy sukces w bowlingu. Natomiast w kręglach klasycznych w listopadzie 2015 roku na Międzynarodowych Zawodach w Levoczy na Słowacji zająłem pierwsze miejsce, dodatkowo pobijając rekord kręgielni. Do dzisiaj nie wiem jak to się stało.

- Na koniec: komu zawdzięcza Pan najwięcej? Na pewno są takie osoby, które podtrzymują na duchu i wspierają.

- Ciężko byłoby wskazać tylko jedną osobę. Przede wszystkim jestem bardzo wdzięczny za pomoc moim kolegom i koleżankom, którzy asystują mi podczas zawodów i treningów. Bez nich nie udałoby mi się zdobyć tak świetnych wyników. Ich pomoc jest nieoceniona, a podczas zawodów, czasami jest dosłownie na wagę złota, bo w takich chwilach muszę mieć przy sobie osobę, która doskonale wie, jakich wskazówek mi udzielić, by rzut był jak najbardziej celny. Wtedy to bardzo przydaje się informacja na temat tego, co napisane jest na tablicach informacyjnych oraz to, które piny zostały do strącenia. Świetnymi asystentami, którym chcę podziękować są Marek Halicki, Teodor Radzimierski oraz Jolanta Strusz.

Mojej wdzięczności do tych osób nie da się opisać słowami, ponieważ wiem, że bez nich nie osiągnąłbym tych sukcesów, o których wcześniej wspominałem. Jest jeszcze jedna osoba, której wiele zawdzięczam i która zawsze mnie wspiera - moja kochana żona Jolanta. Gdy wyjeżdżam na zawody żona zawsze mi powtarza: „Marku, mój Mistrzu, masz grać a nie denerwować się i stresować". Te słowa zawsze dodają mi sił. Żona mocno mnie wspiera w trenowaniu i cieszy się z każdego mojego sukcesu, i tego dużego, kiedy przywożę medale i puchary, i tego mniejszego, kiedy jest tylko wyróżnienie. Okazuje mi też wyrozumiałość, bo przecież przez treningi i zgrupowania często nie ma mnie w domu. Jestem jej wdzięczny za to, że rozumie, jak wiele radości dają mi kręgle i bowling - ja to po prostu uwielbiam!

- Bardzo dziękuję za rozmowę i chęć podzielenia się z nami Pana pasją sportową. W imieniu własnym jak również Czytelników „Sześciopunktu" życzę wielu sukcesów na kręgielniach Polski, Europy i świata.

<<<powrót do spisu treści

&Zdrowie bardzo ważna rzecz

&Optogenetyka może przywracać wzrok - pierwsze testy na ludziach

Technologia minionych dekad, która umożliwiała naukowcom kontrolowanie funkcjonowania mózgów zwierząt laboratoryjnych może częściowo przywracać wzrok niewidomym.

Wirusy i algi

W badaniu sponsorowanym przez RetroSense Therapeutics, firmę startupową z Ann Arbor w stanie Michigan, lekarze wstrzykną do oczu piętnastu pacjentów cierpiących na barwnikowe zwyrodnienie siatkówki nieszkodliwego wirusa z zaimplementowanym DNA komórek światłoczułych pochodzących od alg morskich. Eksperymentalna procedura będzie stanowiła pierwszą próbę zastosowania u ludzi optogenetyki, polegającej na takim modyfikowaniu neuronów, które sprawia, że reagują one na światło. Procedurę przeprowadzą lekarze z Retina Foundation of the Southwest, dokonując próby przeniesienia funkcji komórek światłoczułych do różnych komórek oka w celu przywrócenia wzroku.

Nowe zadania komórek

Zanim ludzki mózg stworzy widzialny obraz świata, komórki oczu dokonują konwersji światła na sygnały elektryczne, przetwarzane następnie przez mózg. Fotoreceptory siatkówki reagują na fotony stanowiące podstawową cząsteczkę światła widzialnego. Barwnikowe zwyrodnienie siatkówki powoduje degenerację komórek światłoczułych, co sprawia, że pacjenci tracą widzenie peryferyjne oraz nocne, po czym stopniowo tracą wzrok całkowicie. Lekarze planują ominięcie uszkodzonych fotoreceptorów i stworzenie wrażliwych na światło komórek zwojowych przekazujących sygnały z siatkówki do mózgu. Podczas zabiegu wstrzykną wirusa z zaimplementowaną instrukcją DNA, mobilizującą komórki zwojowe do wytwarzania wrażliwych na światło białek zwanych channelrhodopsinami. Są to białka identyczne z tymi, które służą algom do wykrywania światła. Od dziesięcioleci neurobiolodzy wykorzystują tę metodę do modyfikacji komórek mózgowych zwierząt laboratoryjnych w celu włączenia lub wyłączenia ścieżki neuronowej. Obserwacja jest możliwa właśnie dzięki użyciu świecących białek występujących u alg. W przypadku ludzi, jak dotąd naukowcy zmuszeni byli do wszczepiania mikroskopijnych światłowodów w celu obserwowania zachowania neuronów w wybranych obszarach mózgu. Terapia optogenetyczna będzie pionierskim zabiegiem przeprowadzonym u ludzi, nie wymagającym skomplikowanej operacji i wszczepiania implantów.

Wszystko, co trzeba zrobić, to wprowadzenie do oka wyselekcjonowanego pakietu wrażliwych na światło cząsteczek" - mówi Thomas Greenwell, dyrektor programu neurobiologii siatkówki National Eye Institute.

Czy to zadziała u ludzi?

Próby wykorzystania optogenetyki do przywracania wzroku myszom i małpom zakończyły się sukcesem. Jednak Wang Yi-Zhong, dyrektor Jones Macular Function Lab w Retina Foundation of the Southwest przestrzega przed zbytnim optymizmem w odniesieniu do testów na ludziach dopóki nie pojawią się wyniki.

Nie ma bezpośredniego przełożenia testów przeprowadzonych na zwierzętach na testy, które zostaną przeprowadzone na ludziach. Mogę jedynie powiedzieć, że czeka nas bardzo ekscytujący okres próbny, którego wynik nie jest jeszcze znany" - mówi Wang. Ewentualnym problemem może być według niego również to, że gdy światłoczułe komórki zwojowe rozpoczną bombardowanie mózgu sygnałami, ten ich nie rozpozna. Komórki zwojowe zostaną bowiem zmobilizowane do realizowania zadań zupełnie innych niż charakterystyczne dla nich i nie jest jasne, czy będą gotowe na zmianę funkcji. Innym potencjalnym problemem może być to, że białko pod nazwą channelrhodopsin reaguje wyłącznie na intensywne światło koloru niebieskiego.

Oczekiwania powinny być bardzo ostrożne. Jeden pacjent może zobaczyć tylko światło i cień, inny czarno-białe plamy. Znajdujemy się bowiem w naprawdę bardzo wczesnym stadium badań" - mówi Thomas Greenwell.

Źródło: www.altix.pl, 29.02.2016

<<<powrót do spisu treści

&Badamy się: Oznaczanie poziomu witaminy D

Anna Jarosz

Często się przeziębiasz, trudno ci schudnąć, a może stale jesteś senna? Przyczyną tych kłopotów bywa niedobór witaminy D. Proste badanie krwi odpowie na pytanie, czy potrzebujesz suplementacji tej witaminy, i w jakiej dawce.

Ekspert Zdrowia Grzegorz Borstern specjalista chorób wewnętrznych.

U 90-95% Polaków poziom witaminy D jest niższy od wartości prawidłowych. Przyczyną jest m.in. szerokość geograficzna, w jakiej mieszkamy, i związany z nią deficyt słońca. Dieta, nawet ta najbardziej urozmaicona, nie rozwiązuje problemu. Mleko i jego przetwory, jaja, masło, sery czy nawet ryby tylko w minimalnym stopniu pokrywają codzienne zapotrzebowanie na tę witaminę. Dlatego wiosną i w okresie jesienno-zimowym powinniśmy ją suplementować (a niektórzy przez cały rok). Ale ponieważ witaminę D łatwo przedawkować, warto wcześniej zbadać jej poziom we krwi, by określić dzienną dawkę.

Komu badanie?

Niedobór witaminy D towarzyszy m.in. zaburzeniom pracy nerek, wątroby i jelit. Może być skutkiem przyjmowania leków, np. przeciwdrgawkowych, glikokortykosteroidów czy też przeciwgrzybiczych. Badanie jej poziomu zleca się w następujących przypadkach:

Jak to się robi?

Do badania nie trzeba się specjalnie przygotowywać. Krew pobiera się z żyły w zgięciu łokciowym. Można ją pobrać o każdej porze dnia, co oznacza, że nie trzeba być na czczo. Skierowanie na badanie wystawia lekarz, najczęściej endokrynolog. Prywatnie za oznaczenie poziomu witaminy D trzeba zapłacić od 45 zł. Jeżeli nie mamy skierowania, należy poprosić o oznaczenie poziomu 25-hydroksywitaminazy D, czyli kalcydiolu, w osoczu krwi. Wyniki trzeba pokazać lekarzowi, aby ten zalecił odpowiednią suplementację, która wyrówna niedobór witaminy D.

Jak interpretować wyniki?

Ile potrzebujemy witaminy D?

Źródło: Zdrowie, 3/2016

<<<powrót do spisu treści

&Uwaga, za paradontozą podąża jaskra

Choroby przyzębia grożą jaskrą

U pacjentów, którzy utracili przynajmniej jeden ząb, w wyniku postępującej choroby przyzębia, zaobserwowano niemal 90 proc. wyższe ryzyko zachorowania na jaskrę pierwotną otwartego kąta.

Uzębieniem pacjenta, a właściwie zębami, które mu wypadły, powinni zainteresować się okuliści. - Zaawansowana paradontoza, która doprowadziła do utraty zęba, to podwyższone ryzyko jaskry pierwotnej otwartego kąta - tak twierdzi dr Louis Pasquale z Harvard Medical School. Na dowód, że się nie myli przedstawia wyniki badań, które prowadził przez 26 lat. Osoby biorące w nich udział co dwa lata zgłaszały ile mają zębów, a ile straciły. Monitorowano także stopień zaawansowania paradontozy. Na 40 tys. uczestników zdiagnozowano 483 przypadki jaskry. Pacjenci, którzy utracili przynajmniej jeden ząb, w wyniku postępującej choroby przyzębia, mieli o 86 proc. wyższe ryzyko zachorowania na jaskrę pierwotną otwartego kąta.

Na razie ten związek tłumaczy tylko hipoteza. Lokalna infekcja i stan zapalny podstawy zęba mogą powodować uwolnienie czynników, które przenikając do oka, powodują reakcję zapalną. A ta prowadzi do jaskry.

Źródło: www.infodent24.pl, 23.03.2016

<<<powrót do spisu treści

&Kwiaty które leczą

Tłum. Ola Gordon

Kwiaty są nie tylko piękne, ale można je używać jako podstawowe składniki w żywności i medycynie. Wiele jadalnych kwiatów zawiera duże ilości fenoli i mają wspaniałe zdolności przeciwutleniaczowe. Można je dodawać do jedzenia albo w herbatkach by zapobiec przewlekłej chorobie.

Remedia kwiatowe są bardzo proste bo są niemal bezsmakowe, można je podawać w każdym daniu, w wodzie pitnej, albo „prosto z krzaczka". Ponadto dawkowanie jest standardowe dla prawie wszystkich gatunków zwierząt, niezależnie od wielkości, wieku czy stanu zdrowia.

Kwiaty nie działają przeciwko tradycyjnym lekom, bo ich działanie ma wpływ na inne płaszczyzny. To pozwala lekarzom holistycznym nie dokonywać drastycznych terapeutycznych wyborów (remedia kwiatowe vs. leki), a raczej bardzo dobrze współdziałają z tradycyjnymi metodami leczenia, bo pomagają ludziom i zwierzętom pokonać sytuacje stresowe i być częścią procesu leczenia.

  1. Jaśmin: Zapach jaśminu sprzyja dobremu samopoczuciu i spokojowi. Jako kwiat pachnący zwykle dodaje się go do zielonej herbaty i do surówek. Mówi się, że mają właściwości przeciwnowotworowe i przeciwwirusowe. Korzyści zdrowotne herbatki jaśminowej: zmniejsza ryzyko choroby serca, wzmacnia system odpornościowy i zapobiega cukrzycy.

  2. Róża: Królowa kwiatów zajmuje szczególne miejsce w chińskiej medycynie. Mówi się, że zawiera fenole o właściwościach przeciwzapalnych. Jest bogatym źródłem witamin mogących zmniejszyć ryzyko choroby serca, raka i cukrzycy. Czerwona róża zwiększa energię organizmu i czyni nas aktywnymi poprzez pobudzanie gruczołów nadnerczy, indygo daje nam pewność siebie i spokój usuwając lęk i zahamowania.

  3. Piwonia: Piękna piwonia to nie tylko dekoracja ślubów/wesel, ale jedzona może łagodzić depresję. Jest jednym z najstarszych kwiatów, jej historia liczy 4.000 lat. Ma mocne właściwości uspokajające i przeciwkonwulsyjne. Często stosuje się ją w zaburzeniach neurologicznych i przy koszmarach nocnych oraz nadciśnieniu. Piwonia zawiera składnik przeciwzapalny - paeonol, który czyni ją cennym składnikiem środków przeciwzapalnych i przeciwgrzybiczych, w podrażnieniach i stanach zapalnych skóry.

  4. Mak kalifornijski: Nie martw się, nie uzależnia i nie zawiera żadnego opium. Właściwości: łagodzi lęki i bezsenność, w problemach z pęcherzem moczowym u dzieci i dorosłych. Można go stosować z innymi naturalnymi środkami przez dłuższy okres by pomóc w depresji i zmęczeniu.

  5. Bratek: Te jaskrawego koloru duże kwiaty nie tylko pięknie wyglądają, ale są korzystne dla serca i ciśnienia krwi z uwagi na dużą zawartość potasu i innych minerałów. Kremy i maści z bratków mają właściwości przeciwbakteryjne i przeciwgrzybicze, i dlatego stosuje się je w leczeniu takich dolegliwości skórnych jak łuszczyca, egzema, swędzenie, liszajec i ciemieniucha. Skuteczna jest również herbatka z bratków do picia i jako okład na skórę.

  6. Hibiscus/chińska róża: Często używa się jej do dekoracji surówek i w postaci herbatki. Zawiera antocyjaniny i przeciwutleniacze, obniża ciśnienie krwi i poziom cholesterolu. Liście są bogatym źródłem polifenoli, które obniżają stężenie lipidów (właściwości hipolipidemiczne) i są przeciwutleniaczami. Przeprowadzone w Portugalii badania wykazały, że napoje z hibiscusem lepiej działają jako przeciwutleniacz niż inne. Polifenole w liściach mają właściwości przeciwnowotworowe.

  7. Lotos: Kwiaty lotosu są popularne w kulturach wschodnich i zachodnich z uwagi na ich skuteczność w zwalczaniu stanu zapalnego, biegunki jak również poważniejszych chorób np. cholera i zapalenie oskrzeli. Syrop z tych kwiatów jest bardzo dobrym środkiem na ostry kaszel.

  8. Aksamitka: Popularny pod nazwą genda phool w Indii, Chińczycy piją z niej herbatkę. Leczy miejscowe rany na skórze. Zawiera dużo białka luteiny znanej jako witamina dla oczu, przez co zapobiega chorobom oczu.

  9. Chryzantema: Bogata w przeciwutleniacze i minerały, ma właściwości przeciwrakowe i przeciwzapalne. Badania wykazały, że wyciąg z tych kwiatów pomaga w leczeniu zaburzeń kostnych np. osteoporozy.

  10. Męczennica: Ma właściwości lecznicze pomocne w bezsenności, lękach, niepokoju i epilepsji. Ma dobry wpływ na nerwy, łagodzi ból i uspokaja.

  11. Sangwinaria kanadyjska: Ten mały biały kwiatuszek jest bardzo skuteczny w małych dawkach w leczeniu zaburzeń oddechowych. Można zrobić z niego pastę wymieszaną z innymi składnikami i nakładać na skórę w przypadku wysypki, kurzajek i innych dolegliwości skórnych. Herbatka z niej jest bardzo skuteczna w oczyszczaniu krwi i obniżaniu gorączki.

  12. Stokrotka: Ma liczne właściwości lecznicze zarówno w infuzji jak i jako środek przeczyszczający, oraz wykrztuśny do usuwania z organizmu substancji toksycznych. Wykorzystuje się ją w leczeniu zaburzeń fizycznych np. zapalenie stawów i reumatyzm. W postaci maści pomaga w leczeniu ran.

Źródło: www.wolna-polska.pl, 26.02.2016

<<<powrót do spisu treści

&Medycyna naturalna: Dokarmianie mózgu

Joanna Anczura

Neurony, komórki mózgu, przekazują sobie impulsy za pomocą związków chemicznych, zwanych neurotransmiterami. Sprawność działania umysłu zależy od niezakłóconej funkcji neurotransmiterów, stanu osłonek mielinowych umożliwiających prawidłowe przesyłanie impulsów oraz od działania mechanizmów hamujących starzenie. Dobrą dietą możemy wspierać pracę neuroprzekaźników i procesy naprawcze w mózgu.

Ekspert Zdrowia magister inżynier Magdalena Czyrynda-Koleda specjalista żywienia człowieka, dietosfera.pl.

Ochrona przed starzeniem

Z wiekiem komórki nerwowe zanikają, często są dodatkowo niszczone przez toksyny i procesy oksydacyjne, których źródłem jest stres czy zanieczyszczenia środowiska. Zapobieganie degeneracji neuronów to zadanie przeciwutleniaczy - substancji, które zwalczają wolne rodniki. Ich źródłem są przede wszystkim warzywa i owoce, wśród nich na uwagę zasługują jagody, czarne porzeczki, truskawki, wiśnie, szparagi, rzodkiewki, pomidory, kapusta, sałaty, cytrusy, kiełki, a także oleje (np. słonecznikowy i sojowy), bogate w nienasycone kwasy tłuszczowe i witaminę E - jeden z najskuteczniejszych antyoksydantów. Działanie ochronne mają także lecytyna i witaminy z grupy B. Witamina B12 odgrywa istotną rolę w zwiększaniu cyrkulacji przepływu krwi w mózgu, natomiast witamina B9 (kwas foliowy) niweluje działanie homocysteiny, aminokwasu toksycznego dla komórek nerwowych.

Glukoza na stałym poziomie

Mózg zużywa aż 60% glukozy dostarczanej z krwią do tkanek, jednak nie jest w stanie magazynować jej na zapas - wymaga regularnych, stałych dostaw, bo spadek stężenia glukozy we krwi przekłada się natychmiast na problemy z koncentracją. Organizm czerpie glukozę z pożywienia, rozkładając je do przyswajalnych cukrów prostych. Jednak najkorzystniejsze nie jest wcale jedzenie cukru czy słodyczy - te wprawdzie szybko podnoszą poziom cukru we krwi, to jednak powoduje senność. W dodatku po szybkim wzroście poziomu glukozy we krwi następuje równie szybkie jego zmniejszenie, co objawia się kolejnym spadkiem koncentracji. Aby uniknąć tych wahań i zapewnić dostawę energii na stałym poziomie, należy jeść produkty obfitujące w błonnik, w szczególności te o średnim i niskim indeksie glikemicznym: pieczywo pełnoziarniste, kasze, orzechy, warzywa - zwłaszcza strączkowe - i bogate w pektyny owoce. Są trawione powoli, a glukoza uwalniana jest do krwi stopniowo. Przerwy pomiędzy posiłkami nie powinny być dłuższe niż 3-4 godziny, a posiłki niezbyt obfite, gdyż proces trawienia „rozleniwia" mózg.

Dobre tłuszcze

Najbardziej pożądane są te zawierające nienasycone kwasy tłuszczowe typu omega-3 i omega-6. Kwasy dokozaheksaenowy (DHA), eikozapentaenowy (EPA) i arachidonowy (ARA) z grupy omega-3 są wręcz niezbędne w życiu płodowym, w okresie niemowlęcym i wczesnodziecięcym, gdy mózg intensywnie się rozwija. Jednak kwasy te wspomagają jego działanie w każdym wieku: chronią osłonki mielinowe, zapobiegając zanikowi procesów poznawczych, i zwiększają sprawność pamięci. Nienasycone kwasy tłuszczowe występują w mięsie tłustych ryb morskich (tuńczyk, makrela, łosoś, sardynka) i olejach (m.in. rzepakowym, lnianym, kukurydzianym, oliwie). Znajdziemy je też w nasionach i orzechach, roślinach o ciemnych liściach (szpinak, kapusta włoska), oliwkach, ziarnach kukurydzy.

Ważne pierwiastki

Aby mózg był dobrze dotleniony, w diecie nie może zabraknąć żelaza, niezbędnego do budowy krwinek czerwonych. Pierwiastek ten wpływa też na działanie serotoniny, hormonu biorącego udział w kontrolowaniu nastroju. Znajdziemy go w chudym mięsie, rybach, owocach morza, zbożach, warzywach strączkowych i o ciemnozielonych liściach. Produkty te warto jadać razem z owocami i warzywami bogatymi w witaminę C, gdyż ułatwia ona przyswajanie żelaza z pożywienia. Istotne dla funkcjonowania mózgu są potas, magnez i cynk. Potas jest konieczny dla przesyłania impulsów elektrycznych w sieciach neuronów (zawiera go większość warzyw, owoców, pestki i ziarna zbóż). Bez magnezu nie byłaby możliwa synteza adrenaliny i noradrenaliny, hormonów, które pomagają radzić sobie ze stresem. Jest on też konieczny dla zachowania równowagi psychicznej i sprawnego myślenia (znajdziemy go w orzechach, kaszy gryczanej, kakao, bananach). Cynk (w pestkach dyni, rybach morskich i kaszach) niezbędny jest do przekazywania impulsów między neuronami i chroni komórki mózgu przed procesami degeneracyjnymi.

Aminokwasy z białek

Białka dostarczają aminokwasy, które są budulcem receptorów umożliwiających komunikację między neuronami. Najwyższej wartości białka dostarczają jaja kurze, mleko i jego przetwory, białe mięso indycze. Białka dostarczają też lecytynę - ważny składnik błon komórkowych neuronów, chroniący osłonki mielinowe. Lecytyna zawiera cholinę, która jest prekursorem acetylocholiny - jednego z neuroprzekaźników kluczowych dla działania mózgu. Jej bogatym źródłem są ryby, żółtko jaja kurzego i przepiórczego, produkty roślinne: soja, orzeszki ziemne i kiełki pszenicy.

Tego unikaj:

Gdy czujesz spadek koncentracji:

Źródło: Zdrowie, 2/2016

<<<powrót do spisu treści

&Jak olejki eteryczne mogą zastąpić nadużywane antybiotyki i zwalczać lekoodporne bakterie

Olejki eteryczne w walce z bakteriami. - Uodparnianie się naszych organizmów na antybiotyki i ich mało skuteczne działanie osiągnęło już prawie skalę globalnego kryzysu zdrowotnego.

Coraz więcej osób „w ostateczności" sięga po antybiotyki i są one coraz częściej im podawane. Wielkie korporacje farmaceutyczne zacierają tylko ręce. Szefowa Światowej Organizacji Zdrowia dr Margaret Chan ostrzegła niedawno, że eksplozja coraz bardziej niebezpiecznych lekoodpornych bakterii może oznaczać „koniec współczesnej medycyny".

„Wzrost odporności na antybiotyki staje się globalnym kryzysem zdrowotnym. Coraz więcej rządów identyfikuje to jako jedno z największych zagrożeń dla zdrowia we współczesnym świecie".

Jedną z najważniejszych rzeczy jaką mogą zrobić zwykli konsumenci aby powstrzymać tę fale uodparniania się na antybiotyki i wyjaławiania swoich organizmów z tak istotnych przeciwciał produkowanych przez organizm a zabijanych antybiotykami jest zainteresowanie się naturalną medycyną i szukanie innych alternatyw naturalnego leczenia.

Dlaczego antybiotyki są szkodliwe dla zdrowia

Jedną z najczęstszych praktyk w tym przypadku jest przepisywanie antybiotyków przez lekarzy w sytuacji w której to „specjaliści" zalecają stosowanie antybiotyków na nawet najdrobniejsze stany zapalne, wirusowe czy infekcje bakteryjne, traktując to jako lekarstwo nr 1 na wszelkie zło, które w zasadzie mogłyby być wyleczone domowymi sposobami. Nie lekceważmy tego. Nasze zdrowie jest zawsze najważniejsze.

W porównaniu z antybiotykami olejki eteryczne zapewniają nam liczne korzyści. Nie wpływają na uodparnianie się organizmu przed nimi, mają skuteczne nieinwazyjne działanie na naszą „szatę biologiczną" i są naprawdę skutecznymi środkami przy wypieraniu wielu infekcji i chorób na tle wirusowym i bakteryjnym. Dodatkowo co warto zaznaczyć te same olejki mają całe spektrum silnych przeciwdziałań w wielu infekcjach i co najważniejsze, są skuteczne.

Należy też dodać, że olejki eteryczne nie powodują masowego wyniszczania w naszych organizmach naturalnych drobnoustrojów (mikrobiomu) będących naturalną osłoną naszych organizmów. Konsekwencją przyjmowania antybiotyków jest pozbawianie się tej naturalnej ochrony i stopniowe wyniszczanie mikrobiomu. Przyjmowanie po kuracjach antybiotykowych probiotyków nie jest w stanie cofnąć szkód jakie wcześniej wyrządziły antybiotyki.

Tak więc drodzy Czytelnicy dla zdrowia i zdrowia społeczeństwa w całości przedstawiamy kilka z najlepszych i skutecznych olejków eterycznych mających silne działanie na nieprzyjazne dla naszych organizmów drobnoustroje. Liczne badania wykazały, że są one skuteczne podobnie jak antybiotyki, a w niektórych przypadkach nawet bardziej.

Top lista antybakteryjnych olejków:

  1. Olejek z drzewa herbacianego jest jednym z najprostszych w przygotowaniu we własnym zakresie olejków eterycznych. W przeciwieństwie do innych olejków może być bezpiecznie stosowany bezpośrednio na skórę bez wcześniejszego rozcieńczania go z tzw „olejem nośnym". Wykazano silne działanie przeciw wirusom, bakteriom i innym drobnoustrojom.

  2. Olejek eukaliptusowy, oprócz przeciwbakteryjnego działania posiada również silny wpływ na przyśpieszenie gojenia się ran i ochrony rany przed narażeniem działania powietrza (podobnie jak bandaż).

  3. Czy twoja naturalna rzekomo pasta do zębów zawiera olejek miętowy, czy tylko aromat miętowy? To powinna! Mięta pieprzowa (mięta lekarska - Mentha piperita) jest silnym środkiem przeciwbakteryjnym i przeciwwirusowym.

  4. Olejek lawendowy posiada silne właściwości antybakteryjne i antyseptyczne. Jest on szczególnie skuteczny w przyśpieszaniu gojenia się drobnych uszkodzeń skóry, ran ciętych, oparzeń, oparzeń słonecznych a nawet wpływa na gojenie się blizn. Jest również skuteczny w leczeniu chorób i stanów zapalnych skóry na tle bakteryjnym takich jak trądzik czy łuszczyca.

  5. Trawa cytrynowa, chyba bardziej znana i popularna w kuchni tajskiej zawierająca również silne olejki eteryczne hamujące rozwój bakterii. Olejek z trawy cytrynowej może być stosowany zarówno zewnętrznie (bakteryjne infekcje skóry) jak i wewnętrznie (infekcje dróg moczowych, zatrucia a nawet dur brzuszny, malaria).

  6. Bergamot, czyli olejek bergamotowy (łac. Oleum Bergamottae) - olejek eteryczny pozyskiwany ze skórek owoców pomarańczy bergamoty. Od dawien dawna uznany za remedium na robaki jelitowe. Silnie działający olejek posiadający takie właściwości jak działanie dezynfekujące, dezodoryzujące i przeciwgrzybiczne. Wpływa na gojenie się opryszczki, owrzodzenia jamy ustnej. Działa wykrztuśnie, moczopędnie i pobudza trawienie. Jest skuteczny w leczeniu ospy wietrznej i półpaśca. Przeciwwskazane jest stosowanie olejku przez kobiety w ciąży.

  7. Zioła oregano i tymianek - niezastąpione w kuchni. Zasadniczo ich postać w formie olejków eterycznych jest silnym antybiotykiem których skuteczność została uznana zarówno w walce z bakteriami gronkowca jak i z „Superbug MRSA". Oregano okazało się również bardzo skuteczne w walce bakteriami E.Coli i Salmonelli.

Olejki eteryczne są silnymi środkami biologicznymi, które muszą być zwykle rozcieńczane do odpowiednich stężeń i często wykazują nieoczekiwane efekty współdziałania między sobą. Dlatego też i z tych powodów olejki eteryczne powinny być stosowane i przypisywane pod nadzorem Naturopaty lub innego będącego w temacie lekarza. Z naciskiem na „będącego w temacie". Jednak ich skuteczność jest niepodważalna i co najważniejsze, nie pozbawiająca nas naszego mikrobiomu (czyt. biologicznej szaty odpornościowej).

Źródło: www.wolna-polska.pl, 09.03.2016

<<<powrót do spisu treści

&Zdrowie Seniora: Jak dobrze przespać całą noc

Jolanta Dyjecińska

Ekspert Zdrowia: doktor nauk medycznych Adam Wichniak, specjalista psychiatra, Instytut Psychiatrii i Neurologii w Warszawie, www.sen-instytut.pl

Kłopoty ze snem miewają wszyscy, nawet nastolatki i małe dzieci. Ale im jesteśmy starsi, tym częściej skarżymy się na bezsenność. Czy można ją pokonać?

Przez całe lata śpimy krócej, niż chcielibyśmy, bo inaczej trudno byłoby się wywiązać z obowiązków rodzinnych, zawodowych i towarzyskich. Po sześćdziesiątce zwalniamy tempo życia, nic więc nie stoi na przeszkodzie, żebyśmy na nocny wypoczynek poświęcili tyle, ile chcemy. A po przejściu na emeryturę mamy tyle wolnych chwil, że możemy spać naprawdę długo. Ale - paradoksalnie - wcale tego nie potrzebujemy, a poza tym im jesteśmy starsi, tym częściej mamy kłopoty ze snem. Uskarża się na nie połowa osób po pięćdziesiątce, z czego piętnaście - dwadzieścia procent cierpi na przewlekłą bezsenność (trwa dłużej niż miesiąc, a „białe noce" zdarzają się co najmniej trzy razy w tygodniu).

Gdy Morfeusz przegrywa z bólem

Jedną z przyczyn bezsenności w starszym wieku są przewlekłe choroby. Nie dają spokojnie spać bóle stawów i kręgosłupa. Budzi pieczenie za mostkiem towarzyszące refluksowi żołądkowo-przełykowemu (pozycja leżąca nasila jego objawy) i parcie na pęcherz moczowy. Z marzeń sennych mogą nas wyrwać bolesne kurcze łydek, duszności związane z chorobami układu oddechowego i serca. Nocny wypoczynek utrudnia również zespół niespokojnych nóg (mimowolne ruchy) i inne dolegliwości. Jednakże nie tylko różne schorzenia powodują, że jakość snu nie jest satysfakcjonująca.

Nasze oczekiwania są za duże

Gdy przechodzimy na emeryturę, myślimy, że nareszcie się wyśpimy, bo mamy dużo wolnego czasu. Oczekujemy, że będziemy spać tak jak w młodości, gdy wystarczyło przyłożyć głowę do poduszki. Tymczasem to niemożliwe. Nasze zapotrzebowanie na sen maleje w miarę upływu lat. W wieku średnim drastycznie się obniża w porównaniu z dzieciństwem i młodością. Wtedy powinniśmy spać siedem - osiem godzin, ale często nie dosypiamy z zamiarem odrobienia zaległości w przyszłości. W związku z tym zaczynamy spędzać w łóżku po osiem - dziesięć godzin, chociaż tak naprawdę śpimy tylko przez sześć godzin. I popełniamy błąd, bo takie postępowanie znacznie zwiększa ryzyko bezsenności.

Słodkie lenistwo na emeryturze

Nasze zapotrzebowanie na sen po sześćdziesiątce może być takie samo jak w wieku średnim, ale pod warunkiem, że nie zmniejszy się poziom aktywności życiowej, zwłaszcza fizycznej. Niestety, najczęściej ulega on znacznemu obniżeniu, musimy się więc pogodzić z tym, że nasz organizm nie potrzebuje już siedmiu - ośmiu godzin snu, aby się zregenerować, ale tylko sześciu, a nawet mniej. Przyczyną kłopotów ze snem może być również zmiana rytmu dnia. Organizm, przyzwyczajony do określonych pór budzenia i kładzenia się do łóżka, może zareagować na taką zmianę zaburzeniami snu.

Co nam pomoże zasnąć?

Jeśli bezsenność jest krótkotrwała, związana z jakąś sytuacją życiową, stresem, warto sięgnąć po leki nasenne lub promujące sen. Te pierwsze służą przede wszystkim do przerwania błędnego koła bezsenności, kiedy to łóżko zaczyna się kojarzyć z męką zasypiania. Leki najnowszej generacji umożliwiają szybkie odpłynięcie w krainę marzeń sennych i nie wpływają negatywnie na aktywność w ciągu dnia. Nie należy ich jednak długo zażywać. Po kilku tygodniach tracą skuteczność. Poza tym można się od nich uzależnić. Dlatego przy przewlekłej bezsenności stosuje się raczej leki, które działają na sen pośrednio. Są to przede wszystkim preparaty ziołowe o uspokajającym i odprężającym działaniu, a także odpowiednio dobrane leki przeciwdepresyjne. Tego typu środki można długo stosować, bo nie uzależniają. Jednak terapia bezsenności przewlekłej nie opiera się jedynie na lekach. One ją tylko wspierają. Niesłychanie ważne jest niefarmakologiczne leczenie tej choroby polegające na przestrzeganiu zasad higieny snu, ograniczeniu czasu jego trwania czy stosowaniu techniki kontroli bodźców, której celem jest ustalenie stałego rytmu snu i czuwania. Dlatego jeśli cierpimy na przewlekłą bezsenność, warto się zgłosić do jednej z poradni leczenia zaburzeń snu. Znajdziemy tam specjalistów, którzy umiejętnie stosując zarówno farmakologiczną, jak i niefarmakologiczną terapię, pomogą nam pozbyć się kłopotów ze snem.

Może to sygnał alarmowy?

Bezsenność to często pierwszy objaw chorób psychicznych, takich jak depresja, stany lękowe, a także uzależnienia (na przykład od alkoholu). Może też sygnalizować rozwój chorób somatycznych. Jest symptomem schorzeń zapalnych, zwłaszcza reumatoidalnych, autoimmunologicznych, endokrynologicznych. Dlatego jeśli dobrze się czujesz, twój tryb życia nie zmienił się, a masz problemy ze snem, wybierz się do internisty, aby sprawdził, co może być ich przyczyną.

Rady na dobry sen dla seniorów:

Pierwsza połowa nocy jest inna niż druga

Sen składa się z cykli trwających po około dziewięćdziesiąt minut. W każdym z nich występują dwa rodzaje snu: Non-Rem i Rem. Ten pierwszy, w trakcie którego maleje aktywność mózgu, dzieli się na trzy stadia. Pierwsze przypomina drzemkę, drugie to dość płytki sen (stanowi on pięćdziesiąt procent nocnego wypoczynku), trzecie zaś to sen głęboki, najlepiej regenerujący organizm. Mamy go niewiele, osoby młode dziewięćdziesiąt - sto dwadzieścia minut w ciągu nocy, a starsze - kilkadziesiąt minut. Stadium trzecie występuje w pierwszych godzinach snu. Podczas snu Rem mózg zwiększa aktywność. Porządkuje informacje, uaktywnia niewykorzystywane przez nas w ciągu dnia połączenia między neuronami, aby nie zaniknęły. Skutkiem tych działań mózgu są marzenia senne. Im bliżej poranka, tym więcej jest stadium drugiego i snu Rem. W pierwszej połowie nocy organizm troszczy się bowiem głównie o wypoczynek biologiczny, w drugiej zaś skupia się na intelekcie i pamięci.

Źródło: Zdrowie, 3/2012

<<<powrót do spisu treści

&Zęby wskażą na Parkinsona i Alzheimera

Diagnoza zębów w młodym wieku może wskazać na podwyższone ryzyko pojawienia się w dalekiej przyszłości choroby Parkinsona lub Alzheimera - twierdzą naukowcy z Icahn School of Medicine (Nowy Jork)

- Zęby są jak słoje drzewa, które wiele mówią nie tylko o jego wieku, ale o warunkach wzrostu - uważa prof. Manish Arora z Preventive Medicine and Dentistry w Icahn School of Medicine.

- Z zębów możemy odczytać m.in. kiedy człowiek narażony był w sposób szczególny na ekspozycję szkodliwych związków i pierwiastków - dodaje prof. Manish Arora.

To ważne, gdyż w ten sposób można określić czynniki ryzyka, związane ze zwiększonym niebezpieczeństwem zapadnięcia na ciężkie neurologiczne schorzenia typu choroba Parkinsona lub Alzheimera.

Nie koniec na tym. Dzięki badaniu zębów większych grup ludności, z dużym prawdopodobieństwem można określić rejony globu, w których stężenie niebezpiecznych pierwiastków jest szczególnie wysokie. Portal infoDENT24.pl opisywał już udane eksperymenty, polegające na próbach określenia z zębów rejonu świata, w którym badane osoby wzrastały (chodzi o rodzaj pierwiastków absorbowanych przez zęby z otoczenia).

Jak wiadomo, odpowiedni poziom żelaza stanowi konieczny warunek prawidłowych procesów przebiegających między neuronami a synapsami. Pierwiastek ten w nadmiarze może być jednak toksyczny dla komórek. Żelazo pochodzenia wewnętrznego uwalniane jest pod wpływem szkodliwego działania polichlorowanych bifenyli. Przyczynia się ono do niszczenia komórek nerwowych i podwyższenia ryzyka wystąpienia choroby Parkinsona.

Przez wiele lat zalecenia komitetów naukowych wskazywały na konieczność wzbogacania diety małych dzieci o żelazo. European Society for Paediatric Gastroenterology, Hepatology, and Nutrition zerwało z tymi wskazaniami, argumentując, że dzieci w krajach rozwiniętych nie cierpią na niedobór żelaza w organizmie i nie ma potrzeby jego podawania.

Naukowcy sugerują, że zbyt duże dawki żelaza, a u niektórych ludzi nawet te zalecane, doprowadzić mogą do poważnych schorzeń neurologicznych uwidocznionych w starszym wieku. W ich przekonaniu stan zagrożenia można wyczytać z zębów.

W rozwoju takich schorzeń, jak choroba Parkinsona lub Alzheimera, czynnikami ryzyka, oprócz żelaza, są m.in.: pestycydy, mangan, ołów, polichlorowane bifenyle, rozpuszczalniki.

Źródło: Rynek zdrowia, 31.03.2016

<<<powrót do spisu treści

&Twarz pokazuje niedobór 5 witamin

Angela Salerno, tłum. Ola Gordon

Jeśli marnie się czujesz i podejrzewasz niedobór witamin, lekarz prawdopodobnie zaleci Ci badanie krwi, albo jakieś inne kosztowne badanie.

Ale czasem najlepszym sposobem oszacowania niedoboru ważnej substancji odżywczej jest spojrzenie na siebie w lustrze. Eksperci uważają, że oznaki niedoboru witamin pokazują się na twarzy.

Poniżej 5 powszechnych objawów wiązanych z niedoborem witamin:

  1. Blada skóra

Jeśli zauważysz że wyglądasz bledsza/y niż normalne, masz niedobór wit. B12. Sprawdź język, powinien być lekko „wyboisty". Jeśli jest całkowicie gładki, to znak niedoboru wit. B12. Ten niedobór może wywoływać zmęczenie i osłabienie pamięci. Wit. B12 pochodzi tylko z produktów zwierzęcych. To dlatego wegetarianie mają ryzyko jej niedoboru. Dobre źródła: „dzikie" ryby, owoce morza, mięso zwierząt karmionych trawą, organiczny drób i jaja naturalnie karmionych kur. Można korzystać z suplementu - 50 mcg dziennie.

  1. Problemy z włosami

Łupież, sucha skóra, łamliwe włosy i gubienie włosów to oznaki niskiego stężenia wit. B7 albo biotyny. Antybiotyki mogą zakłócać bakterie jelitowe produkujące B7. Źródła: kalafior, żółtka jaj, pieczarki. Białka jaj mogą faktycznie ingerować we wchłanianie przez organizm B7. Jeśli korzystasz z suplementu, dzienna dawka - 50 mcg.

  1. Podpuchnięte oczy

Podpuchnięte oczy i obrzmiałe nogi to oznaki niedoboru jodu. Inne objawy: tycie, sucha skóra i kruche paznokcie. Jod jest niezbędny do produkcji hormonów tarczycy. Spożycie soli, głównego źródła jodu w diecie, spada od dziesięcioleci z powodu diety niskosolnej. Jednocześnie w soli jest mniejsza zawartość jodu niż dziesiątki lat temu. To wywołało, co eksperci nazywają „cichą epidemią" - niedobór jodu. Inne źródło jodu to ryby ze słonej wody i warzywa morskie np. kelp. Dzienna dawka jodu dla dorosłych - 150 mcg. Skoro ten składnik jest bardzo ważny w rozwoju mózgu dzieci, kobiety ciężarne wymagają 220 mcg dziennie, a karmiące 290 mcg.

  1. Blade usta

Sprawdź wewnętrzną stronę ust, dziąsła i wnętrze dolnych powiek. Jeśli są blade, to masz niedobór żelaza. Jest to najczęstszy niedobór w Ameryce. U kobiet występuje częściej niż u mężczyzn. To powoduje dziwne zachcianki, np. jedzenie brudu, gliny lub lodu. Jest to sposób organizmu na wchłanianie żelaza. Żelazo jest bardzo ważnym minerałem, znajduje się w każdej komórce organizmu. Przenosi tlen do tkanek. Kobiety o obfitych miesiączkach są szczególnie narażone na ten niedobór. Najlepsze źródła: czerwone mięso, szpinak i ryby. Dzienna dawka suplementu - 8 mg.

  1. Wrażliwe lub krwawiące dziąsła

To pokazuje niedobór którego nigdy nie powinno się ignorować. Wit. C często uważa się za wzmacniającą odporność. Ale jej niedobór może wywołać poważne problemy zdrowotne: krwawiące dziąsła i bóle mięśni. Poważny niedobór wit. C wywołuje szkorbut, co może spowodować wypadanie zębów. Źródła: owoce cytrusowe, kantalupa (melon o różowym miąższu i bruzdowatej skórze), jagody, kiwi, mango, papaja, arbuz, ananas i czerwona papryka - mają dużą zawartość wit. C. Supplement - co najmniej 250 mg dziennie.

Uważnie przyglądaj się sobie w lustrze, zauważ te rzeczy, a unikniesz różnych dolegliwości.

INH Health Watch

Źródło: www.wolna-polska.pl, 31.03.2016

<<<powrót do spisu treści

&Kuchnia po naszemu

&Warzywa i owoce to podstawa zdrowia

Nowa Piramida Zdrowego Żywienia i Aktywności Fizycznej znacznie różni się od swojej poprzedniczki z 2009 roku. Największa modyfikacja dotyczy owoców i warzyw, które awansowały na pierwsze miejsce wśród grup produktów spożywczych zalecanych do spożycia.

Wcześniej w podstawie piramidy znajdowały się produkty zbożowe, które zostały obecnie przesunięte na drugie miejsce. Na trzecim miejscu Piramidy znajduje się mleko i jego przetwory, na czwartym ryby oraz mięso, a na samym szczycie piramidy widnieją tłuszcze i cukier.

Badania wskazują, że warzywa i owoce powinny być podstawą żywienia człowieka, najlepiej w proporcjach - trzy czwarte warzyw, jedna czwarta owoców.

Dietetycy informują również, że powinniśmy spożywać jak najwięcej zielonych warzyw. W tej grupie na dużą uwagę zasługują brokuły. Są one bogate w witaminy (C, z grupy B, PP) i składniki mineralne - magnez, żelazo, sód, potas, wapń, fosfor czy chlor. Brokuły są szczególnie potrzebne osobom aktywnym fizycznie, bowiem wzmacniają stawy i dzięki obecnemu w nich kolagenowi poprawiają kondycję stawów i ścięgien. Składniki pokarmowe zawarte w brokułach sprzyjają pracy nad zwiększeniem masy mięśniowej.

Te zielone różyczki to doskonałe antyoksydanty, zwalczają powstawaniu wolnych rodników, co opóźnia proces starzenia, chronią naszą skórę przed szkodliwym działaniem promieni słonecznych.

Instytut Żywności i Żywienia wraz z Piramidą przedstawił zasady zdrowego żywienia. Są wśród nich: regularne spożywanie 4-5 posiłków w ciągu dnia, duże ilości warzyw i owoców w diecie, konsumpcja zbożowych produktów pełnoziarnistych i co najmniej 2 szklanek mleka dziennie, ograniczone spożycie mięsa czerwonego na rzecz ryb, zastąpienie tłuszczów zwierzęcych olejami roślinnymi. Dietetycy radzą, aby unikać cukru, soli i alkoholu. Polecają za to picie co najmniej 1,5 litra wody dziennie i aktywność fizyczną.

Źródło: www.abctygodnik.pl, 29.02.2016

<<<powrót do spisu treści

&Na słodko. Ale bez cukru!

Aneta Kołaszewska

Jak ograniczyć ilość cukru w domowych wypiekach? Można wykorzystać warzywa, które mają w sobie dużą zawartość cukru, czyli marchewkę, dynię i buraka. Rodzina się nie zorientuje!

Nie zawsze musimy używać do wypieku domowych frykasów zwykłego cukru, który mimo że pozyskiwany jest z roślin, trzciny cukrowej bądź buraków cukrowych, jest oczyszczony, czyli rafinowany i pozbawiony substancji odżywczych. Spożywanie w nadmiarze takiego cukru nie daje organizmowi nic z wyjątkiem możliwości zachorowania na choroby takie jak cukrzyca, otyłość czy próchnica zębów. Czym w zdrowy sposób zastępować niezdrowy cukier, kiedy mamy ochotę na coś słodkiego? Dobrym pomysłem jest przemycanie w wypiekach warzyw, które zawierają jego dużą ilość. Mimo że po przyrządzeniu mają one duży indeks glikemiczny, dla naszego organizmu są zdrowsze niż dodana do ciasta szklanka cukru.

Burak, marchew czy dynia idealnie nadają się do domowych wypieków. O ile pięknie pomarańczowe ciasta marchewkowe czy dyniowe od jakiegoś czasu są nam znane, to np. o czekoladowych muffinach czy brownie z dodatkiem buraków nie wszyscy słyszeli. Buraki świetnie nadają się do ciast czekoladowych - dodają wypiekom wilgoci i głębokiej barwy. Przygotowując na obiad jarzynkę, warto ugotować dwa buraki więcej, bo do ciasta dodajemy buraki już ugotowane. Inaczej niż dynię i marchewkę, które surowe ścieramy na tarce i dodajemy do płynnego ciasta przed pieczeniem. Dla osób lubiących eksperymentować i dbających o linię fajnym pomysłem będzie też upieczenie ciasta z dodatkiem czerwonej fasoli z puszki zblendowanej z bananem. Nie zapominajmy również o bakaliach. Jeśli chcemy do ciasta dodać mniej cukru, dodajmy do niego więcej rodzynek, żurawiny, fig czy daktyli.

Dr inż. Agnieszka Kowalik, dietetyk, Rada Naukowa „Twoja Klinika"

Warzywa zamiast cukru? Dlaczego nie! To doskonały pomysł na zmianę tradycyjnego sposobu pieczenia ciasta i przyzwyczajeń żywieniowych. Im mniej cukru spożywamy, tym więcej mamy korzyści dla zdrowia. A warzyw zjadamy zazwyczaj za mało! Ale uważajmy, nowe przepisy, chociaż zdrowsze, nie zawsze będą mniej kaloryczne!

Dawid Budzich, kucharz, współprowadzący program telewizyjny „Na zdrowie"

Półwytrawne desery czy desery z użyciem nieoczywistych produktów, takich jak warzywa, kasze, rośliny strączkowe, coraz częściej goszczą na naszych stołach. By zintensyfikować słodycz i poprawić walory smakowe, należy używać dużo przypraw. Do marchewki czy dyni idealnie pasuje cynamon, wanilia, anyż, kardamon, goździki, pieprz syczuański, imbir i cytrusy. Buraki zaś idealnie łączą się z czekoladą, rodzynkami i orzechami.

Owsiano-marchewkowe babeczki z konfiturą śliwkową według Karola Okrasy

Składniki:

Sposób wykonania:

Jaja ubijać z cukrem na puszystą masę. Powoli dolewać olej i mleko. Do masy dodać mąkę i delikatnie wymieszać. Na koniec doprawić cynamonem i dodać marchew startą na drobnych oczkach. Całość przełożyć do papierowych foremek. W środek każdej babeczki włożyć kawałek twarogowego sera, posypać po wierzchu płatkami owsianymi. Piec w temperaturze 180 stopni C przez mniej więcej 30 minut. Śliwki przesmażyć na karmelu i zalać octem i winem. Gotować, aż się rozgotują. Przetrzeć przez sito i podawać konfiturę razem z babeczkami.

Źródło: Wprost, 13/2016

<<<powrót do spisu treści

&Jemy za dużo soli

Przeciętny Polak spożywa od 9 do 12 g soli dziennie, to o kilka gramów mniej niż kilka lat temu, ale jej konsumpcja nadal jest dwukrotnie za duża - powiedzieli we wtorek eksperci na konferencji prasowej w Warszawie.

Spotkanie zorganizowano z okazji światowego tygodnia walki z nadmiernym spożyciem soli, który rozpoczął się 29 lutego. Głównym hasłem tegorocznego tygodnia jest tzw. sól ukryta, czyli taka, jaka znajduje się w gotowych produktach.

Dyrektor Instytutu Żywności i Żywienia w Warszawie, prof. Mirosław Jarosz powiedział, że w 2013 r. przeciętne spożycie soli w naszym kraju zmniejszyło się do 10,3 g. To o prawie 5 gramów mniej niż w 1998 r., gdy konsumpcja soli sięgała 15,1 g.

Spożycie soli spada, co cieszy, bo im jest ono mniejsze, tym lepiej dla zdrowia. Nadal jednak jej konsumpcja jest zbyt duża, bo u osób dorosłych nie powinna przekraczać 5 g dziennie - podkreślił specjalista.

W przypadku dzieci i młodzieży norma ta jest jeszcze mniejsza - od 1,9 do 3,75 g soli dziennie.

Z danych przytoczonych na konferencji wynika, że nadmierne spożycie soli przyczynia się do rozwoju nadciśnienia tętniczego krwi oraz chorób sercowo-naczyniowych. Sprzyja również nowotworom żołądka, kamicy nerkowej i osteoporozy.

Z najnowszych badań wynika, że nadmiar soli w diecie sprzyja zaburzeniom metabolicznym i otyłości, szczególnie najbardziej niekorzystnej dla zdrowia otyłości brzusznej - powiedział prof. Jarosz.

Specjalista wyjaśniał, że osoby, które spożywają dużo soli częściej sięgają po napoje, szczególnie te słodzone, które także sprzyjają otyłości.

Zastępca dyrektora Instytutu Żywności i Żywienia w Warszawie, dr Katarzyna Stoś namawiała, żeby czytać etykiety na opakowaniach żywności. Wprawdzie jeszcze nie wszyscy producenci żywności umieszczają na niej informację o zawartości soli, ale od 13 grudnia 2016 r. w Unii Europejskiej będzie to już obowiązkowe.

Obecnie zdarza się, że zamiast soli na opakowania podawana jest zawartość sodu, co dla wielu osób może być mylące, ponieważ 1 g sodu (Na) odpowiada 2,5 g soli (NaCl). Nowe przepisy, które wejdą w życie pod koniec 2016 r. nakładają obowiązek podawania wyłącznie zawartości soli.

Najwięcej soli spożywamy w produktach gotowych. Większość badań wskazuje, że są one źródłem od 40 do 80 proc. tego mikroelementu. Pozostała część soli pochodzi z dosalania potraw.

Przede wszystkim należy odstawić solniczkę i nie dosalać już przygotowanych potraw oraz dobierać produkty gotowe o mniejszej zawartości soli - podkreślił prof. Jarosz.

Według dr Agnieszki Jarosz z Instytutu Żywności i Żywienia w Warszawie, jedynie co czwarta osoba w naszym kraju zwraca uwagę na zawartość soli w produktach. Wskazują na to przeprowadzone przez IŻŻ badania 288 osób w wieku 18-60 lat, z których 65 proc. stanowiły kobiety. Nadal sprawdzamy głownie, jaka jest kaloryczność potraw oraz zawartość tłuszczu i węglowodanów.

Zawartość soli jest dość znacznie zróżnicowana nawet w tego samego typu produktach żywnościowych. Przykładowo przyprawy warzywne w 100 g zawierają od 21 do nawet 70 g soli. Sól i to w dużych ilościach jest i w innych przyprawach. Dr Stoś jako przykład podała pieprz cytrynowy, w którym może być więcej soli niż pieprzu!

Przetwory warzywne, takie jak keczup, ogórki kwaszone, warzywa konserwowe i oliwki, mogą mieć w 100 g od 0,08 do 6 g soli. Sery podpuszczkowe dojrzewające mają w tej samej masie od 1,46 do 4,65 g soli (najwięcej jest jej w parmezanie). Wędliny wołowe, wieprzowe i mieszane zawierają 1,75-3,89 g soli, natomiast wędliny drobiowe - 1,15-3,02 g. W 100 g pieczywa jest od 0,32 do 1,78 g soli, czyli stosunkowo niezbyt dużo, jednak jest ono często spożywane, co sprawia, że chleb i bułki są jednym z głównych źródeł soli w diecie.

Wystarczy zjeść średnią pizzę, żeby przekroczyć dzienną normę konsumpcji soli - powiedziała dr Stoś. W takiej pizzy może być aż 7,9 g soli.

Z badań IŻŻ wynika, że 82 proc. Polaków zjada główny posiłek w domu, więc od nas samych zależy jak dużo spożywamy soli. Według prof. Jarosza, wybierając w sklepie produkty o mniejszej zawartości soli możemy zmniejszyć jej spożycie o ponad 70 proc.

Producenci proponują już potrawy gotowe o mniejszej zawartości soli oraz tłuszczów, ale są one postrzegane, jako mniej smaczne, co nie jest prawdą. Zamiast soli można używać ziół i przypraw, by uzyskać potrawy, które nam odpowiadają smakowo - podkreślił prof. Jarosz.

Źródło: www.wpolityce.pl, 01.03.2016

<<<powrót do spisu treści

&Dla każdego coś smacznego

Zupa szczawiowa

Składniki:

Sposób przygotowania:

Obrane i pokrojone ziemniaki włożyć do wrzącego rosołu i ugotować. Szczaw umyć, posiekać, udusić na maśle, posolić. Do rosołu dodać szczaw, pokrojoną kiełbasę, wlać śmietanę. Gotować 5 minut na małym ogniu. Jaja obrać, pokroić w kostkę, włożyć na talerze, zalać gorącą zupą, posypać zieleniną.

Indyk z pomarańczami

Ten indyk zawsze robi furorę. Wszyscy proszą o przepis i dziwią się, że jest tak banalnie prosty.

Składniki (na 4 porcje):

Sposób przygotowania:

Mięso pokroić w kawałki. Podsmażyć na rozgrzanej oliwie. Dodać miód, obrane i pokrojone w cząstki pomarańcze oraz sól i pieprz do smaku. Chwilę smażyć. W trakcie smażenia wrzucić zioła prowansalskie i część pestek słonecznika (ewentualnie wlać trochę wody). Krótko smażyć. Mięso podawać z ryżem, posypane resztą pestek słonecznika.

Kurczak w winie

Składniki (dla 4 osób):

Sposób przygotowania:

Mięso opłukać, rozkroić na mniejsze porcje, lekko zbić. Oprószyć solą, pieprzem i mąką wymieszaną z curry. Usmażyć z obu stron na 2 łyżkach oliwy. Cebulę obrać, pokroić w krążki. Podsmażyć, nie rumieniąc, na reszcie oliwy podgrzanej z masłem. Dodać wino. Chwilę dusić. Wlać śmietankę. Doprawić solą i pieprzem. Do sosu włożyć mięso. Całość podgrzać. Przed podaniem posypać natką i podprażonymi na suchej patelni płatkami migdałów.

Danie to można zrobić z piersi indyka. Smaczne będą również tak przyrządzone kurze udka. Sos z kolei będzie równie wyśmienity, gdy zamiast wina dodasz bulion z kostki.

Danie chińskie

Składniki:

Sposób przygotowania:

Mięso pokroić w paseczki, lekko posolić. Suszone grzyby umyć, namoczyć w gorącej wodzie (pieczarki lekko obgotować). Rozgrzać w rondlu olej, wrzucić mięso, dodać pokrojone w paseczki grzyby i, mieszając, smażyć około 5 min. Włożyć drobno posiekaną cebulę lub czosnek, marchewki, pietruszki i umyty por obrane i pokrojone w półtalarki, a seler - w słupki. Wlać wodę, w której się moczyły lub gotowały grzyby. Dodać przyprawę chińską (próbując, aby potrawa nie była zbyt ostra) i sos sojowy. Dusić razem, aż jarzyny będą miękkie (około 20 minut). W razie potrzeby dolać nieco wody. Podawać z ryżem na sypko lub drobnym makaronem.

Smażony Camembert

Składniki:

Sposób przygotowania:

Serek przekroić poziomo na pół. Każdą połówkę dwa razy obtoczyć kolejno: w mące, rozbełtanym, lekko posolonym jajku i bułce tartej. Na patelni rozgrzać masło. Panierowany ser smażyć z obu stron na jasnozłoty kolor. Podawać gorący, z owocami: ananasem, brzoskwiniami z puszki lub ze świeżymi gruszkami, śliwkami oraz winogronami.

Naleśniki z płatków owsianych z miodem

Składniki:

Sposób przygotowania:

Płatki owsiane namoczyć na noc w wodzie. Mleko w proszku wymieszać z 1/2 szklanki wody i dodać miód. Jajka ubić z mąką, sodą i posolić. Do namoczonych płatków dodać maślankę, połączyć z pozostałymi składnikami i dobrze wymieszać. Ciasto odstawić na 24 godziny, a następnie smażyć dość cienkie naleśniki.

Sałatka ziemniaczana z rzodkiewką

Składniki:

Sos:

Sposób przygotowania:

Obrane ziemniaki i paprykę pokroić w kostkę, rzodkiewki umyć, pokroić na cienkie plasterki, połączyć z zieleniną i ziemniakami. Składniki sosu dokładnie wymieszać. Sałatkę polać sosem, delikatnie wymieszać, lekko schłodzić.

Sałatka ziemniaczana z szynką

Składniki:

Sos:

Sposób przygotowania:

Składniki sosu dokładnie wymieszać. Obrane jabłka i seler pokroić w kostkę, skropić sokiem z cytryny, połączyć z obranymi i pokrojonymi w kostkę ziemniakami i korniszonami, dodać pokrojoną w paski szynkę, polać połową sosu, przykryć i wstawić na godzinę do lodówki. Obraną cebulę pokroić w plasterki, obtoczyć w mielonej papryce. Sałatę umyć i dokładnie osączyć. Kilka liści zostawić, pozostałe porwać na małe kawałki, dodać do sałatki. Sałatkę polać sosem i delikatnie wymieszać. Salaterkę wyłożyć liśćmi sałaty, na nich ułożyć sałatkę, udekorować plasterkami cebuli obtoczonymi w mielonej papryce.

Rolada z żółtego sera

Składniki:

Sposób przygotowania:

Żółty ser włożyć do mocnego foliowego woreczka, następnie umieścić go w garnku z wrzątkiem na pół godziny. W tym czasie przygotować farsz. Masło utrzeć na gładką masę, następnie dodać serek i jeszcze przez chwile ucierać. Jajka, paprykę, szczypiorek i kiełbasę pokroić w drobniuteńką kostkę i dodać do masy. Wymieszać dokładnie i doprawić do smaku solą i pieprzem. Kiedy żółty ser będzie bardzo miękki, wyjąć z woreczka i rozwałkować na cienki prostokątny placek. Następnie rozsmarować na nim przygotowany farsz i zwinąć wzdłuż krótszego boku. Roladę zawinąć w folie i włożyć do lodówki na około 3 godziny, a najlepiej na całą noc. Przed podaniem pokroić w plastry.

Chałwowa Stefanka

Składniki:

Ciasto:

Masa:

Sposób przygotowania:

Białka ubić z cukrem i cukrem waniliowym. Ubijając, dodawać żółtka. Wsypać mąkę wymieszaną z proszkiem do pieczenia i kakao. Ciasto przelać do natłuszczonej formy. Piec 35 minut w 180 stopni C. Wystudzić. Przekroić na 4 blaty. Budynie ugotować wg przepisu na opakowaniu. Wystudzić. Masło utrzeć z chałwą. Ucierając, dodawać budyń. Ciasto przełożyć masą. Masę krówkową wymieszać z orzechami. Posmarować wierzch ciasta. Zostawić do zastygnięcia.

Sernik - Zebra

Składniki:

Masa serowa:

Polewa:

Sposób przygotowania:

Masa serowa:

Ser biały mielony ubijamy z sokiem cytrynowym, cukrem i jajkami do uzyskania gładkiej masy.

Ciemna masa:

Połamaną gorzką czekoladę i masło wkładamy do garnka, rozpuszczamy cały czas mieszając.

W misce ubijamy całe jajka z cukrem na puszystą masę. Dodajemy rozpuszczoną czekoladę i dokładnie mieszamy. Wsypujemy mąkę cały czas mieszając do całkowitego połączenia składników. Tortownicę (22 cm) wykładamy papierem do pieczenia i na środek dna wlewamy na przemian po 3 łyżki ciemnej masy i masy serowej i sera, aż do momentu wykończenia mas. Wkładamy do nagrzanego na 180 stopni C piekarnika na ok. 40 - 45 minut. Zostawiamy do całkowitego ostudzenia. Czekoladę z masłem roztapiamy w kąpieli wodnej i oblewamy ciasto delikatnie rozprowadzając po całości.

Wybór Ewa Peryt

<<<powrót do spisu treści

&Nasze sprawy

W tym numerze naszego magazynu, tematykę rubryki wypełnią sprawy związane z Krajowym Zjazdem Delegatów PZN. Z posiadanych przeze mnie informacji wiem, że w Zjeździe wzięło udział 63 delegatów. Uczestnicy tego ważnego dla członków PZN wydarzenia obradowali w Ustroniu Morskim w okresie od 11 do 13 kwietnia 2016 r. Oprócz wyboru władz, delegaci podjęli decyzję o zmianach w statucie PZN. Zdecydowano m.in. o możliwości uzyskiwania przez Koła osobowości prawnej. Niedokonano zmiany nazwy organizacji na Polski Związek Niewidomych i Słabowidzących. Nie mam również informacji na temat dyskusji i przyjętego programu działania PZN na najbliższą kadencję.

Sylwester Peryt

<<<powrót do spisu treści

&XVII Krajowy Zjazd Delegatów Polskiego Związku Niewidomych - nowe władze

14 kwietnia 2016 zakończył się XVII Krajowy Zjazd Delegatów Polskiego Związku Niewidomych, na którym wybrano nowe władze na lata 2016-2020.

Skład Prezydium Zarządu Głównego:

Skład Głównej Komisji Rewizyjnej:

Członkowie:

Skład Prezydium Sądu Koleżeńskiego:

Delegaci obradowali w Ustroniu Morskim w dniach 11-13 kwietnia 2016 r. Szczegółowe informacje na temat Zjazdu i osób, które zostały wybrane na nową kadencję, znajdą Państwo w „Pochodni" i „Biuletynie Informacyjnym Pochodni".

Gratulujemy nowo wybranym i życzymy sukcesów w codziennej pracy na rzecz osób niewidomych i słabowidzących!

Źródło: www.pzn.org.pl

<<<powrót do spisu treści

&Refleksje okołozjazdowe

Jerzy Ogonowski

Kiedy piszę ten artykuł, zbliża się wielkimi krokami Zjazd PZN. A kiedy będzie to opublikowane, Zjazd będzie się oddalał, ale jeszcze nie wiemy, jakimi krokami. Tak więc ani nie są to refleksje do analizy podczas Zjazdu, ani do przemyśleń przed Zjazdem. Poza tym nie jestem aż tak zarozumiały, żebym sądził, iż ktokolwiek z delegatów tym się zainteresuje. No i dlatego taki, a nie inny tytuł.

A te luźne skądinąd myśli nasunęły mi się - czego na pewno nikt by nie przypuszczał - kiedy chodziłem do przychodni na masaże wykonywane przez niewidomego masażystę. Pogadaliśmy sobie przy tej okazji swobodnie, ale ogarnęło mnie wielkie zdumienie, kiedy ów masażysta wyraził myśl, że gdyby PFRON nie dopłacał do stanowisk niewidomych masażystów w przychodniach, to zapewne żaden niewidomy masażysta by już tam nie pracował. A byłoby tak dlatego, że obecnie preferowane są osoby, które łatwo przekwalifikować w razie potrzeby, poza tym takie, które są nie tylko masażystami, ale jeszcze fizjoterapeutami, ponieważ mogą one np. prowadzić gimnastykę leczniczą itp. I zestawiłem sobie tę wypowiedź jeszcze z dawną inną informacją, że oto w ośrodku leczniczym dla niewidomych w Ciechocinku też niewidomych masażystów nie zatrudniają, bo w razie braku zapotrzebowania na tego rodzaju zabiegi, masażystę z niepełnosprawnością wzrokową nie da się tak łatwo przekwalifikować. I dalej - przypomniałem sobie, że szereg lat temu osoby, które traciły nagle wzrok, kierowano na kurs masażu, po którym szybko i bez kłopotów podejmowały zatrudnienie. I chyba do dnia dzisiejszego - jeżeli się nie mylę, bo mogę nie nadążać za szybkością zmian - zawód masażysty niewidomego jest powszechnie szanowany przez potencjalnych pacjentów, toteż miałem prawo sądzić, że do tego stanowiska akurat żadne dopłaty nie są potrzebne. Wiele osób zresztą, które kończyły studia, a nie udało im się wejść na rynek pracy, jeszcze do dnia dzisiejszego kończą dodatkowo szkołę masażu i podejmują pracę w tym zakresie, niezależnie od tego, czy są prawnikami, historykami, nauczycielami itp.

Zmiany ustrojowe w kraju przyniosły ze sobą raczej niekorzystne zjawiska odnoszące się do niepełnosprawnych, a w szczególności - niewidomych. I chciałbym tu wyrazić pogląd, że niewidomi mają to na własne życzenie, bo nie potrafili dostosować się do nowych warunków. W poprzednim ustroju niewidomi w poważnym stopniu decydowali o sobie, dla pracowników w środowisku naturalnym było tzw. Lektorskie, które otrzymywał nie pracodawca, lecz niewidomy tytułem rekompensaty ponoszonych dodatkowych kosztów. Nowy ustrój przyniósł ze sobą zasadę, że pracodawca otrzymuje z PFRON’u dodatkowe środki nie tylko na dostosowanie stanowiska, ale jako rekompensatę za swą dobroczynność. Stworzyło to wśród pracodawców poczucie, że niepełnosprawnego należy traktować tak, jak każde inne źródło dochodu. Na tej bazie powstało nie tylko zatrudnienie rzeczywiste, ale także fikcyjne, urągające godności osoby niepełnosprawnej. Ukoronowaniem całości stała się sprawa Dubienieckiego, która aktualnie jakoś przyschła w związku z tzw. „Dobrą zmianą", co może oznaczać, że w ogóle „Dobra zmiana" nie dotyczy osób niepełnosprawnych, bo przynajmniej w pierwszych miesiącach nowej władzy o tych ludziach mówi się niewiele, żeby nie powiedzieć - wcale. Aby mogło tak być, potrzebne było spacyfikowanie takich masowych organizacji, jak Polski Związek Niewidomych, czy Polski Związek Głuchych. Organizacje te pozwoliły na przejęcie inicjatywy w sprawach ich dotyczących. Na samym początku przeobrażeń ustrojowych z jednej strony pojawiali się ludzie, którzy odkrywali na nowo Amerykę, chociaż już dawno mieliśmy w swoim gronie wysoko wykwalifikowanych specjalistów, naukowców, nauczycieli, artystów… z drugiej - opiekunowie niewidomych, którzy zachęcali do stawiania żądań.

I ani się spodziewaliśmy, kiedy hasło „nic o nas bez nas" zostało zamienione na „my wiemy od was lepiej, co wam jest potrzebne". Aby odzyskać dawną pozycję i siłę, trzeba w nowych warunkach znaleźć drogę do samorealizacji dla własnego dobra z zachowaniem własnej godności. Jednocześnie trzeba uwzględniać nowe warunki ustrojowe. W innych krajach to się dzieje, toteż na zakończenie tych średnio optymistycznych uwag o czymś takim...

W latach 80-tych ubiegłego wieku miałem kilkakrotnie kontakt z członkiem angielskiego stowarzyszenia niewidomych prowadzących własną działalność gospodarczą. Stowarzyszenie to przyjęło za podstawę taką oto tezę, że znalezienie dobrej i godnej pracy dla niewidomego w przemyśle i usługach ogólnych jest raczej trudne i najczęściej skazane na porażkę. Wynika to z dynamiki gospodarczej, gdzie firma, która chce się utrzymać na powierzchni w konkurencyjnej rywalizacji, musi często szybko zmieniać profil, a tym samym i kadry. Dlatego szansy i stabilności dla niewidomego należy upatrywać w samodzielnej działalności gospodarczej i pomoc winna być niewidomym udzielana w tym względzie. Ogólnie wyglądało to tak, że osoba planująca własną działalność przedstawiała władzom stowarzyszenia swój biznesplan. Jeżeli komisja uznała, że projekt ma szanse powodzenia, wnioskodawca otrzymywał konkretną dotację na otwarcie działalności. Pieniądze stowarzyszenie pozyskiwało z darowizn różnych przedsiębiorstw. Prezesami i Zarządem w stowarzyszeniu byli z reguły ludzie, którzy posiadali szerokie kontakty na rynku, co umożliwiało im pozyskiwanie środków.

Z kolei w Trieście we Włoszech zetknąłem się z tym, że organizacja podobna do naszego PZN zajmowała się w szerokim sensie wolontariacką pomocą niewidomym. W kraju tym, jak mi doniesiono, w reformatorskim zapędzie zlikwidowano szkoły specjalne, a teraz zaczyna się mówić o tym, że był to błąd. U nas tego błędu nie popełniono, szkoły specjalne jeszcze są. Za to ogólnopolskie organizacje wyraźnie chylą się ku upadkowi. A byłoby szkoda, gdyby PZN padł całkowicie, chociaż na to się zanosi. PZN ochoczo pozbywa się wartościowych ludzi, młodzi nie znajdują tam niczego dla siebie, ale też niczego nie proponują ze swej strony, a starsi pozostają przy przeżytych często formach albo pozbywają się kolejno dziedzin, takich jak np. sport, sekcja niewidomych pracujących na otwartym rynku, kultura, szkolnictwo… No i pytanie, czy młodzi mają pomysły, a gdyby mieli, to czy owi starsi są gotowi te pomysły realizować. I tak mnożą się jak grzyby po deszczu różne małe stowarzyszenia o krótkoterminowych celach działania, przyjmując przeróżne nazwy (Wiewiórka, Biedronka, Papużka, Katarynka, Mandarynka itp.).

Brak poczucia własnej wartości i godności upowszechnił się wśród niewidomych nadspodziewanie szybko. Jeżeli pracodawca-oszust proponuje niewidomym pracę w postaci przepisywania pewnej ilości adresów z książki telefonicznej albo otrzymywanie stówki za to, że zgadza się na odegranie roli słupa, to ten niewidomy wcale nie interesuje się, do czego to może być potrzebne i kto na tym ma zarobić. I nie czuje się tym ani obrażony, ani upokorzony. Tak więc na dzień dzisiejszy konieczne byłoby zajęcie się przywróceniem niewidomym ich godności, poczucia wartości, usunięcie doznawanych upokorzeń, a przedtem uświadomienie im, że są ludźmi, którzy mają takie same prawa, jak wszyscy inni. I tu miałyby swoją istotną rolę wielkie ogólnopolskie organizacje. Najbliższy Zjazd PZN pokaże, czy coś takiego budzi się w świadomości niewidomych.

<<<powrót do spisu treści

&Ciekawostki

&Facebook otwiera się na osoby niewidome

Julita Kuczkowska

Facebook, najpopularniejszy serwis społecznościowy na świecie, wprowadził nowe narzędzie, które ma pomóc osobom niewidomym z niego korzystać. Nowa aplikacja ma opisywać to, co znajduje się na zdjęciach zamieszczanych przez użytkowników.

Do tej pory osoby niewidome były po części wyłączone ze społeczności Facebooka, zwłaszcza wówczas, gdy dyskusje użytkowników dotyczyły grafik lub fotografii, których osoby niewidome nie były w stanie poznać. Dzięki wykorzystaniu sztucznej inteligencji stworzono program odczytujący to, co znajduje się na zdjęciu. Jak podaje serwis Facebook Accessibility, np. zdjęcie osób na plaży zostanie opisane w następujący sposób: „To zdjęcie może zawierać: trzy osoby, śmiejące się, na zewnątrz". Głosowe opisy zdjęć są obecnie możliwe dla systemu iOS jedynie w języku angielskim. Facebook Accessibility zaznacza jednak, że trwają prace nad wersją dla systemu Android, a także wprowadzeniem innych wersji językowych.

Źródło: www.niepelnosprawni.pl, 13.04.2016

<<<powrót do spisu treści

&Otwarte miasta

Mateusz Bobruś

W roku 2011 Microsoft wraz z Charity Guide Dogs (brytyjską organizacją non profit, zajmującą się, jak nazwa wskazuje, pozyskiwaniem, szkoleniem i przekazywaniem osobom niewidomym psów przewodników), rozpoczął realizację projektu „Otwarte Miasta". Celem projektu jest stworzenie technologii pozwalających osobie niewidomej na samodzielne i niezależne funkcjonowanie w przestrzeni miejskiej.

Ta próba podejścia do problemu zasługuje na naszą uwagę ponieważ cele, które postawili sobie twórcy, wykraczają znacząco poza stworzenie prostego, opartego na systemie nawigacji satelitarnej GPS, rozwiązania. Celem autorów jest, jak się wydaje, stworzenie czegoś w rodzaju ekosystemu informacyjnego. Chodzi o to, by przygotować narzędzia, które w prosty i efektywny sposób pozwolą osobie niewidomej na uzyskanie niezależności. Np. nawigacja piesza zintegrowana z transportem publicznym oraz informacją o wszystkich dostępnych obiektach. Co ważniejsze, po dotarciu do wybranego celu użytkownik, dzięki zastosowanemu przez autorów podejściu integrującemu w obrębie jednego interfejsu wszelkie dostępne środki wspomagające nawigację, uzyska możliwość efektywnej nawigacji wewnątrz dużych obiektów (kina, restauracje, supermarkety), połączoną z rozwiązaniami pozwalającymi na samodzielne obsłużenie zadań związanych z tymi obiektami (osoba niewidoma podchodzi do półki w sklepie i dowiaduje się, co tam może znaleźć a po wzięciu opakowania z jakimś produktem do ręki jest w stanie produkt ten zidentyfikować). Jak z powyższego opisu widać zadanie ociera się o fantastykę i niewykonalność. Czy jednak naprawdę? Dostępne w sieci relacje z testów systemu nawigacyjnego mogą skłaniać do optymizmu. Najnowsze, działające w oparciu o przewodnictwo kostne, słuchawki nawigacyjne Microsoftu to bardzo wygodne narzędzie. Nie zasłaniają uszu i dlatego możliwa jest pełna interakcja z otoczeniem, posiadają wbudowany mikrofon wraz z możliwością sterowania głosem. Co ważniejsze, uczestnicy projektu poświęcili wiele czasu i wysiłku, by stworzyć składający się z komunikatów głosowych, dźwiękowych oraz wibracyjnych, system prezentacji potrzebnych informacji zoptymalizowany do potrzeb osób z dysfunkcją wzroku. Projektanci wykorzystującego to urządzenie oprogramowania, kierując się zasadami projektowania włączającego zamierzają ponadto stworzyć stosowne aplikacje tak, aby korzyści z ich używania mogły, obok osób niewidomych, odnieść także i te osoby pełnosprawne, którym zależy na szybkim i łatwym uzyskaniu informacji o nieznanym mieście. Omawiane urządzenie, obok sygnału GPS, wykorzystuje do celów lokalizacji użytkownika technologię Bluetooth oraz Wi-Fi. Do nawigacji wewnątrz budynków mają posłużyć beacony.

Jakkolwiek inicjatywa wydaje się bardzo interesująca, a jej potencjał technologiczny zasługuje na uwagę, nie wolno nam zapominać o ograniczeniach związanych z implementacją takiego rozwiązania.

  1. Aby użytkownicy odnieśli realne korzyści z omawianego rozwiązania, konieczne jest zaetykietowanie możliwie dużej liczby obiektów beaconami informacyjnymi.

  2. Wizja kontroli, np. nad zakupami w sklepach wielkopowierzchniowych, obok wykorzystania beaconów zakłada, że produkty zostaną zaopatrzone w tzw. radio tagi. Jest to możliwe, bo stosowne rozwiązania już istnieją i są w pewnych sytuacjach stosowane, ale postulat używania takich etykiet do wszystkiego wydaje się mało realny. Z drugiej strony prostsze rozwiązanie, polegające na czytaniu kodów z etykiet za pomocą kamery zabudowanej w smartphonie jest tyleż dobre, co dla osoby całkowicie niewidomej prawie niewykonalne.

  3. Ostatnie zastrzeżenie dotyczy algorytmów do inteligentnego filtrowania i szybkiego przetwarzania informacji z otoczenia. Czy przypadkiem nie okaże się, że ustawianie potrzebnych filtrów zajmie tak wiele czasu i wysiłku, iż użytkownik, mając teoretycznie możliwość niezależnego korzystania z przestrzeni miejskiej, zrezygnuje z takiej możliwości ze względu na nieefektywny, wymagający nadmiernego wysiłku w stosunku do postawionego celu, interfejs.

Mimo powyższych zastrzeżeń wydaje się, że rozwój omówionego powyżej rozwiązania warto obserwować. Kto wie, być może wpłynie ono na znaczącą poprawę jakości życia osób z dysfunkcją wzroku. Poczekajmy na rozwój wydarzeń.

Źródło: http://www.engadget.com/2015/11/30/microsoft-updates-navigation-headset-for-the-blind/

www.tyfloswiat.pl

<<<powrót do spisu treści

&Powstaje „jedyny tego rodzaju luksusowy obiekt" dla 220 seniorów

Autor: DK

W Ciechocinku na przestrzeni 1,2 ha, na terenie byłego ośrodka wojskowego Wiarus - inwestor - spółka MPM Hotele Sp. z o.o. - zamierza zbudować nowoczesny kompleks dla seniorów o łącznej powierzchni 10 tys. mkw. W obiekcie powstanie ok. 220 miejsc dla seniorów. Koszt inwestycji szacowany jest na 30-35 mln zł. Inwestor szuka partnerów do współpracy i możliwości finansowania.

Wiarus to oferta skierowana i stworzona z myślą o potrzebach seniorów. Kompleks będzie miejscem dedykowanym nie tylko osobom zdrowym i aktywnym, ale również zostanie dostosowany do potrzeb mieszkańców wymagających indywidualnego podejścia w opiece" - czytamy w komunikacie prasowym.

Główną zaletą nowoczesnego obiektu ma być podejście do tematu opieki nad osobami starszymi.

Atutem obiektu będzie też niewątpliwie jego lokalizacja. Jednak bliskość parku oraz niedalekie sąsiedztwo tężni solankowych to nie są jego jedyne zalety.

Rehabilitacja i świadczenia opiekuńczo-zdrowotne

- Inne to stały, 24-godzinny dostęp do usług medycznych dla seniorów przebywających w kompleksie, interdyscyplinarny model opieki pozwalający na pobyt seniorów z chorobami współtowarzyszącymi procesom starzenia (np. alergii, astmie, osteoporozie), opieka zapewniona przez zespół specjalistów w dziedzinie geriatrii i wysoki standard całego obiektu - wylicza Ryszard Konarzewski z MPM Hotele Spa Sp. z o.o.

Główna koncepcja obiektu powstała na bazie światowych rozwiązań w dziedzinie opieki geriatrycznej, które z powodzeniem są wdrażane na terenie takich państw jak Kanada czy Stany Zjednoczone. Już teraz wiadomo, że rozwiązania, które zostaną wykorzystane w kompleksie seniora pozwolą na świadczenie usług oferowanych w systemie opieki krótko i długoterminowej.

- Bogaty, wszechstronny program rehabilitacyjny ze specjalnie opracowanym pakietem aktywności i szerokim dostępem do świadczeń zdrowotnych i opiekuńczo-leczniczych to niewątpliwe plusy planowanej inwestycji - dodaje Ryszard Konarzewski.

Spółka szuka partnerów

Inwestor zapowiada, że poszukiwania partnerów do współpracy, w tym również operatorów, nie są jeszcze zakończone. Adaptacja byłego ośrodka wojskowego do potrzeb przyszłych mieszkańców placówki to wieloetapowy proces, który wymaga współpracy specjalistów z różnych branż.

- Równolegle prowadzone są ustalenia z potencjalnymi partnerami biznesowymi, naukowymi, sieciami medycznymi i funduszami inwestycyjnymi, które mają na celu dopracowanie założeń funkcjonalnych kompleksu i pozwolą na stworzenie holistycznego procesu opieki - opisuje przedstawiciel MPM Hotele Spa Sp. z o.o.

Inwestor jest także otwarty na współpracę z podmiotami, które mają doświadczenie w realizacji projektów społecznych i medycznych ukierunkowanych głównie na potrzeby osób 60+. - Inwestycja będzie w Polsce jedynym tego rodzaju luksusowym obiektem dla seniorów. Część kompleksu zostanie przeznaczona dla prowadzenia prac badawczych - dodaje Konarzewski.

Zdaniem inwestora, potencjał powstającego kompleksu jest ogromny, a w perspektywie nadchodzących zmian demograficznych i społecznych gwarantuje spełnienie oczekiwań wszystkich grup.

Inwestycja jest prowadzona przez Klub Zdrowia Villa Park, dostawcy rozwiązań w dziedzinie kompleksowej opieki zdrowotnej i wellness. Villa Park jest częścią MPM Hotele Spa Sp. z o.o., właściciela hoteli Wellness&Spa. Spółka jest jednym z istotnych graczy w branży turystyki zdrowotnej.

Źródło: www.rynekseniora.pl, 12.04.2016

<<<powrót do spisu treści

&Hodowanie genetycznie modyfikowanych „miniludzi" do badania leków

Tłum. Nexus

Naukowcy opracowują sztucznych ludzi na podobieństwo genetycznie zmodyfikowanych roślin w nadziei, że zastąpią oni w badaniach laboratoryjnych zwierzęta.

W roku 2017 będą „hodowani" sztuczni ludzie wyposażeni w odpowiednie narządy, które można będzie wykorzystywać w badaniach leków, co przyspieszy proces ich zatwierdzania przez FDA (Food and Drug Administration - Urząd ds. Żywności i Leków) i inne rządowe ciała nadzorcze.

Genetycznie modyfikowani ludzie będą wyposażeni w mikroprocesory wielkości smartfonu, które będą zaprogramowane do replikowania około 10 najważniejszych narządów człowieka. Każdy genetycznie modyfikowany człowiek będzie malutki, mniej więcej wielkości samego mikroprocesora, i będzie symulował reakcje ludzi na substancje wziewne, wchłonięte do krwi lub znajdujące się w przewodzie pokarmowym.

Wczesne wersje zawierające sztuczne nerki, serce, płuca i jelita są już wykorzystywane w przemyśle kosmetycznym i do obserwowania oddziaływania chemicznych leków na normalnych ludzi. Dr Uwe Marx, inżynier tkanek z Berlińskiego Uniwersytetu Technicznego i założyciel firmy TissUse opracowującej tę technologię, powiedział: „Jeśli nasz system zostanie zatwierdzony przez organy nadzorcze, na całym świecie dojdzie do zamknięcia większości laboratoriów prowadzących testy na zwierzętach".

Obecnie tego typu technika jest już używana na sztucznych narządach, takich jak serce i wątroba, ale wyniki wciąż muszą być weryfikowane na „żywych" istotach - na przykład na zwierzętach w laboratorium - w celu udowodnienia, że badane substancje są bezpieczne podczas interakcji z żywą istotą posiadającą prawdziwe narządy.

Nowe farmy genetycznie modyfikowanych ludzi wyglądają świetnie na papierze, gdyż wyeliminowanie badań na zwierzętach jest rzeczywiście szlachetne, ale nie uwzględniono w tym wszystkim możliwych, daleko idących, negatywnych konsekwencji prób odtworzenia złożonych tworów Matki Natury.

Źródło: www.wolna-polska.pl, 21.04.2016

<<<powrót do spisu treści

&Koty potrafią przeklinać

Andżelika Brzozowska-Przybek

Naukowcy ze szwedzkiego uniwersytetu w Lund uruchomili pięcioletni projekt, którego tematem jest kocia mowa, a dokładnie tajniki kociej komunikacji. Jak donosi miesięcznik „Kocie Sprawy", badacze jako pierwsi postawili rozszyfrować popularne wśród domowych mruczków ponaglające „miau", którym zwierzaki nawołują swoich opiekunów, przede wszystkim gdy miska jest pusta. Wyniki chyba zadziwiły wszystkich zainteresowanych, bowiem koty potrafią przeklinać! I to w wysublimowany, jak na kocią mowę, sposób. To często słyszane roszczeniowe i ponaglające „miau" wydaje się dla odbiorcy nierzadko obraźliwe.

Koty, a zwłaszcza kocury, które żyją na wolności i posłużyły się tym samym „miau" w stosunku do drugiego kota, od razu zostały przez niego oprychane, a między zwierzętami doszło nawet do aktu agresji - informują na swoim profilu społecznościowym „Kocie Sprawy".

Według naukowców owe znamienne „miau" należy rozumieć niemal dosłownie jako: „Daj mi żreć, kobieto!". Podobno niektóre osobniki nie szczędzą słów na „p", „ch" lub „k".

Nie mogę z całą pewnością powiedzieć, że koty rzeczywiście przeklinają. Natomiast pewne jest, że komunikują się ze sobą i z nami. Jawnie wyrażają swoją dezaprobatę i niezadowolenie. Może nie przeklinają dosłownie, ale z pewnością wymyślają oponentowi. Jednocześnie łaskawie ofiarują mu możliwość wycofania się z sytuacji z góry przegranej - opowiadała mi Jolanta Łapińska, weterynarz i zoopsycholog.

Koty swój języka mają. Wnikliwi obserwatorzy szybko to wyłapują i wykorzystują: na przykład kocie mrużenie oczu służy do zachęcania mruczka do bliższej relacji.

Kocia komunikacja, choć subtelna, służy głównie unikaniu sytuacji agresywnych, gdyż zwierzętami tymi kieruje najsilniejszy instynkt. Instynkt przetrwania. O ile koty podobnie, jak inne zwierzęta, porozumiewają się głównie poprzez zapach czy mowę ciała, to i wokal nie jest im obcy. Dźwięki przyjacielskie artykułują przy otwarto-zamkniętej jamie ustnej, natomiast te związane z agresją przy wyraźnie otwartym pyszczku. Emisja dźwięków z całkowicie zamkniętej jamy ustnej jak: mruczenie, tyrlikanie sugeruje wyjątkową bliskość z odbiorcą, którym najczęściej są małe kocięta, zaprzyjaźniony kot i zaufany człowiek.

Źródło: www.wpolityce.pl, 16.04.2016

<<<powrót do spisu treści

&Urodził się 55 dni po śmierci matki. „To cud i olbrzymie wyzwanie" - mówi prof. Barbara Krolak-Olejnik, która zajmowała się chłopcem.

Kobieta, która nie żyła od 55 dni, urodziła dziecko. W tym czasie jego ojciec codziennie czytał im bajki. Jestem pewna, że ojciec jest szczęśliwym tatą mając blisko upragnionego syna - podkreśla prof. Barbarą Królak-Olejnik z Kliniki Neonatologii Uniwersyteckiego Szpitala Klinicznego we Wrocławiu.

Patrycja Jenczmionka-Błędowska: Dziecko, które rodzi się 55 dni po śmierci matki. Co na to medycyna i co to oznacza dla lekarza?

Prof. Barbarą Królak-Olejnik z Kliniki Neonatologii Uniwersyteckiego Szpitala Klinicznego we Wrocławiu: To ogromne wyzwanie, bo chłopiec urodził się jako wcześniak - w 26. tygodniu, z masą ciała 1000 gramów. Długo przed terminem porodu. Taki noworodek nie jest samodzielny. Wymaga intensywnego zabezpieczenia czynności życiowych, m.in. układu krążenia, oddechowego, pokarmowego i wszystkich bardzo ważnych narządów dla prawidłowego funkcjonowania w przyszłości. Dla nas lekarzy ta sytuacja wiązała się z szeregiem niewiadomych: tak długi pobyt mamy w oddziale intensywnej terapii, zaburzenia metaboliczne, wielokrotne zaburzenia ciśnienia wysokości krwi tętniczej, zakażenia, szereg nieprawidłowości związanych z trudnym funkcjonowaniem podtrzymywanego dla ratowania życia dziecka życia matki.

Dla lekarza to także cud?

Cud i olbrzymie wyzwanie. Wiele sytuacji klinicznych moglibyśmy nazywać cudem. Wynika to m.in. z doświadczenia lekarzy, ale przede wszystkim z możliwości jakie daje nam medycyna. Nie jestem pewna, czy 10 lat temu bylibyśmy w stanie takiego cudu dokonać, kiedy nie posiadaliśmy sprzętu, który pozwoliłby utrzymać przy życiu dorosłego człowieka, a tym bardziej małego dziecka, którego niewydolność wynika ze skrajnego wcześniactwa i z olbrzymiego prenatalnego obciążenia sytuacją kliniczną własnej mamy.

Spróbujmy opowiedzieć historię chłopca, którego życie ratowane jest w 17 tygodniu ciąży.

W wyniku nieszczęśliwego zbiegu różnych sytuacji klinicznych ciężarna kobieta trafiła do naszego szpitala. Musieliśmy podjąć niesamowicie trudną decyzję. Anestezjolodzy z neurochirurgami, neonatologami i położnikami podjęli się ratowania dziecka w 17. tygodniu jego życia, ale nie ratowania na dzień czy dwa, gdyż ciąża w tym okresie nie pozwala na przeżycie dziecka. Wspólnie podjęliśmy decyzję, że jeśli jest taka możliwość, należy podtrzymywać czynności życiowe matki do czasu, kiedy będziemy mogli powiedzieć, że jesteśmy w stanie zająć się dzieckiem i dać mu szansę na lepszy rozwój po urodzeniu oraz stosować jak najmniej intensywnych procedur. Zakładaliśmy, że być może nastąpi to ok. 30 tygodnia ciąży. To miały być 3 miesiące podtrzymywania czynności życiowych matki, po to, by płód dojrzał na tyle, aby do minimum ograniczyć interwencję neonatologiczną.

Podtrzymanie czynności życiowych matki trwało jednak 2 miesiące. Dlaczego nie dłużej?

Ze względu na zagrożenie zdrowia dziecka, po konsultacjach położników z anestezjologami i neonatologami zapadła decyzja, że należy zakończyć ciążę cesarskim cięciem, gdyż jej przedłużanie mogłoby doprowadzić do obumarcia wewnątrzmacicznego płodu. I tak w weekendowy, popołudniowy dzień przyszedł na świat mały człowiek, ważący 1000 gramów, niewydolny oddechowo, wymagający inkubacji, podawania leków, podłączenia do respiratora i podjęcia niesamowitego wyzwania walki o wydolność poszczególnych narządów, ich usprawnienie, leczenia zakażenia wewnątrzmacicznego, rehabilitację, ale tak żeby powikłań było jak najmniej. Ten maleńki człowiek stał się członkiem całej rodziny personelu Kliniki Neonatologii, Oddziału Intensywnej Terapii, a potem Patologii Noworodka.

I zaczęła się walka…

Przez miesiąc trwały problemy z odłączeniem od respiratora, później konieczna była wentylacja tzw. nieinwazyjna, polegająca na podtrzymywaniu oddechu nie do końca wydolnego, ale już własnego. To wszystko było temu małemu człowiekowi niezbędne do życia. Do tego jeszcze należy dodać problemy z odżywianiem. Ważący 1000 gramów noworodek nie jest w stanie zjeść 20-30 mililitrów na każde podanie pokarmu. Zjada on maleńkie ilości po 1-2 mililitrów, a trzeba było dojść nawet do 50 mililitrów - zatem musieliśmy stosować żywienie pozajelitowe dożylne. Do tego zaburzenia neurologiczne wynikające z niedojrzałości ośrodkowego układu nerwowego, częściowa niewydolność krążenia wymagająca wspomagania. Mieliśmy także objawy niewydolności nerek związane z wcześniactwem i z zakażeniem, które było także po drodze leczone.

Jednak po 2 miesiącach chłopczyk zaczął samodzielnie oddychać…

Był karmiony przez tatę smoczkiem, rehabilitowany, trafił na okulistykę celem leczenia retinopatii, która była wynikiem skrajnego wcześniactwa i konieczności intensywnego leczenia. Po laseroterapii wrócił ponownie na nasz oddział i wtedy mogliśmy go powoli przygotowywać do wypisu. Należy tu podkreślić ogromne zaangażowanie i ciągłą obecność taty, którego nam wszystkim tu brakuje. Nie tylko jako osoby będącej bez przerwy ze swoim dzieckiem, ale także wspierającej innych rodziców, którzy pojawili się jako nowi pacjenci przerażeni sytuacją, w jakiej się znaleźli. Bardzo pozytywnie wpływał na rodziców. Informował ich czasem szybciej niż my, że zbyt wcześnie urodzone dziecko ma przed sobą długą drogę, ale może ona mieć szczęśliwe zakończenie - czego on i jego syn byli rewelacyjnym przykładem.

To niezwykłe, że w tak dramatycznej sytuacji - przecież matka dziecka była sztucznie podtrzymywana przy życiu - ojciec czuwa przy nich i jeszcze czyta im bajki.

Już na oddziale intensywnej terapii czytał swojej żonie i synowi nie tylko książeczki i bajki, ale włączał muzykę, taką, której lubili słuchać razem. A wszystko po to, by stworzyć warunki, o jakich myślał, że będą mieli, kiedy znaleźliby się w innej życiowej sytuacji. Wspaniały człowiek, poświęcający serce dla tych, których kocha.

Co przesądziło o fakcie, by ratować dziecko w 17 tygodniu ciąży?

W przypadku naszego pacjenta matka została przyjęta do szpitala, mimo że była w stanie ciężkim, wiedzieliśmy, że tętno płodu jest wyczuwalne, a dziecko rozwija się prawidłowo i nie wykazywało żadnych nieprawidłowości. Jakie zatem miały być wskazania do zabrania prawidłowo rozwijającego się życia? Jeżeli są medyczne sposoby utrzymania przy życiu matki, to nie ma wskazań do zakończenia tej ciąży. Byłyby one wtedy - i takie pojawiły się w 26. tygodniu ciąży - kiedy nastąpiło zagrożenie życia dziecka. Walczyliśmy o oba życia. Niestety sytuacja nie pozwoliła na uratowanie życia matki, ale pozwoliła na podtrzymanie tego życia dla ratowania życia dziecka.

Co oznacza sztuczne podtrzymywanie życia matki?

Nie chciałabym wchodzić w kompetencje anestezjologów, którzy przez 2 miesiące zajmowali się matką w Klinice Intensywnej Terapii. Wraz z położnikami konsultowałam dobrostan płodu, ustalając z nimi najkorzystniejszy termin zakończenia ciąży z punktu widzenia dziecka, ale także ratowania życia noworodka, który przyjdzie na świat po zakończeniu tej ciąży.

Nie udało by się to, gdyby nie praca całego zespołu, personelu medycznego?

Ratowanie i utrzymywanie przy życiu kobiety to zasługa przede wszystkim neurochirurgów i anestezjologów, którzy podjęli się takiego niesamowitego wyzwania. We Wrocławiu to chyba jedyna taka sytuacja, która miała miejsce tak długo i od tak wczesnej ciąży. W Polsce sytuacja taka miała miejsce, ale ciąża była bardziej zaawansowana i potrzymanie życia matki trwało krócej. Na świecie takie sytuacje miały miejsce, ale nie ma pełnych opisów od przyjęcia kobiety ciężarnej do wypisu dziecka w dobrej kondycji ze szpitala. Nawet jeśli matka była podtrzymywana, to nie wiemy, w jakim stanie dziecko jest czy było po urodzeniu. W naszym przypadku na ogromne uznanie zasługuje personel z Kliniki Intensywnej Terapii, później personel położniczo-ginekologicznego, który wykonał cesarskie cięcie oraz cały zespół Kliniki Neonatologicznej, a także lekarze wielu specjalności, którzy pomagali nam w podejmowaniu trudnych decyzji.

Państwa przypadek to przykład rodem z fachowej literatury. Ale jak to jest przejść z teorii do praktyki?

Nieprawdopodobne wyzwanie. Często jesteśmy pod wrażeniem jak ludzie, o których słyszymy, dali sobie ze wszystkim radę. Taka pozytywna sytuacja dotknęła także nas. Początkowe godziny i dni dziecka było to dla nas typowe postępowanie z bardzo małą urodzeniową masą ciała i skrajnie niedojrzałym małym człowiekiem. Natomiast potem walczyliśmy już o lepszy byt tego dziecka, lepsze życie, by jak najkrócej wszelkie intensywne procedury były stosowane. Wielokrotnie podejmowaliśmy próby oddechu przez dziecko odłączając go od respiratora. I mimo że chłopiec był bardzo aktywny, to nie chciał samodzielnie oddychać. Nie było to łatwe. Walczyliśmy, by dać mu jeszcze większa szansę na dalsze życie po opuszczeniu szpitala. Czas pokaże, na ile nam się udało. Jest za wcześnie, by móc powiedzieć, że osiągnęliśmy sukces. Jestem pewna, że ojciec jest szczęśliwym tatą mając blisko upragnionego syna.

To wyjątkowy i trudny przypadek dla medycyny. Były komplikacje w trakcie opieki nad noworodkiem, a czy w trakcie leczenia zdarzały się niespodzianki?

Po raz pierwszy zastosowaliśmy w leczeniu, po otrzymaniu sprzętu nieinwazyjną metodę odłączenia od respiratora. Ku naszemu zaskoczeniu była tak bardzo pozytywna i wydolna, że zachwyciliśmy się tą metodą, jej skutecznością i małym stopniem inwazyjności. Przeszliśmy z respiratora i rurki intubacyjnej na tzw. ramkaniule, które zrobiły pozytywne działanie: nie było urazu nosa, delikatnie wspomagały oddech dziecka i pozwoliły na podjęcie oddechu własnego w krótkim czasie po odłączenia od respiratora.

Jaki jest obecnie stan zdrowia dziecka, jego rokowania na przyszłość?

Mamy do czynienia ze skrajnie niedojrzałym, z bardzo niską urodzeniową masą ciała noworodkiem. To, że wyszedł w stanie dobrym ze szpitala, nie oznacza, że nie będzie wymagał specjalistycznej opieki i nadzoru przez kilka następnych lat. Na pewno potrzebna będzie opieka rehabilitacyjna, której tata nauczył się już u nas i robi to rewelacyjnie. W kolejnych latach życia chłopca będzie musiała ona być modyfikowana poprzez wizyty u rehabilitantów, fizjoterapeutów, neurologów, okulistów, laryngologów.

Czy chłopiec jeszcze Państwa odwiedzi?

Jestem tego pewna, że nas przyjdzie odwiedzić! Chłopiec będzie nas odwiedzał najpewniej w naszej poradni neonatologicznej, w której możemy dokonać szeregu badań i zaproponować konsultacje. Od ubiegłego roku NFZ pozwala nam w poradni na prowadzenie pacjentów urodzonych skrajnie niedojrzałych i intensywnie leczonych nawet do 3 roku życia. Nie sadzę, by to było często, ale na pewno raz na pół roku tata z chłopcem będą nas odwiedzać.

Łączy Panią Profesor więź z tym chłopcem?

Angażuję się we wszystkie ludzkie sytuacje, które mają tu miejsce, a ta była szczególnie wyjątkowa. Wielokrotnie uczestniczyłam w rehabilitacji i pielęgnacji chłopca. Muszę się przyznać, że zainicjowałam tzw. kangurowanie dziecka przez tatę, kiedy dziecko było jeszcze podłączone do respiratora, kiedy wokół było mnóstwo rurek, ojciec przytulał swego maleńkiego syna do siebie i cieszył się, że ma go tak bardzo blisko.

Obowiązkiem lekarza jest zawsze ratowanie życia ludzkiego, opowiedzenie się za życiem każdego dziecka?

Nie wyobrażam sobie, że mogłoby być inaczej. Pracujemy także w hospicjum prenatalnym i trafiają do nas matki, które wiedzą, że ich dzieci nie mają szans na życie, ale chcą je urodzić i przytulić do siebie. Te dzieci odchodzą w obecności własnych rodziców. Czy wtedy walczymy o życie? Walczymy, gdy wiemy, że to życie ma szansę być i żyć. Jeśli nie jesteśmy w stanie pomóc, nie stosujemy uporczywej terapii, która jest terapią beznadziejną, której efektem nie byłaby poprawa stanu zdrowia dziecka. Mamy sytuacje dzieci z letalnymi wadami. One żyją czasami kilka dni, pozwalamy im na kontakt z rodzicami i ciągłą ich obecność w sytuacjach, kiedy sobie tego życzą.

Dziękuję za rozmowę.

Rozmawiała Patrycja, Jenczmionka-Błędowska, Radio Rodzina Wrocław

Źródło: www.wpolityce.pl, 22.04.2016

<<<powrót do spisu treści

&Polemiki

A oto jeszcze jeden głos dotyczący wcześniejszych wypowiedzi p. Jerzego Ogonowskiego.

<<<powrót do spisu treści

&List Marii Niesiołowskiej

Witam

Taki mały wtręt do polemiki o inteligenciku pióra p. Ogonowskiego - Sześciopunkt 1\16.

Z uwagą, ale też z pewnym rozbawieniem śledzę dziennikarskie potyczki p. Jerzego Ogonowskiego w sprawie pojęcia „inteligencik". Cytuję: „używa bowiem autor polemiki ze mną, nie wiem - świadomie, czy nie - leninowskiej frazeologii. Otóż nazywa mnie „inteligencikiem", a nie kto inny, jak Włodzimierz Ilicz Lenin pisał, że w komuniźmie nad każdym inteligencikiem będzie stał proletariusz z pistoletem i pilnował, czy taki inteligencik dobrze pracuje. Zamiast takiego efektu doczekaliśmy się raczej upadku tego rodzaju ideologii". Tymczasem, p. Jan - jego polemista jedynie zauważył, że „Ten inteligencik nie wie bo i skąd, ile te spółdzielnie dały ludziom. Wyciągano z zabitych wsi analfabetów, uczono ich pisać i czytać oraz zawodu. A to było coś, bo niewidomy zarabiał na siebie i mógł założyć rodzinę." I gdzie tu leninowski proletariusz z pistoletem i komunistyczna ideologia? Skłonna jestem przyznać rację p. Janowi, że spółdzielnie spełniły ważną rolę w poprawie losu niewidomych, szczególnie pochodzących z zaniedbanych obszarów i jest to osiągniecie bezdyskusyjne. I dalej czytamy: „Adwersarz mój słusznie zauważa, że jest wielu niewidomych robotników, którzy w okresie pracy kończyli studia i potem się przekształcali w inteligencję. Jednak zdrowiej byłoby, gdyby niewidomy posiadający różne zdolności, nie musiał na sposób uznany przez ideologów z lat 60-tych ubiegłego wieku, odbywać przymusową praktykę robotniczą, zamiast od razu przechodzić do takiej pracy, do jakiej go Pan Bóg stworzył". Może i byłoby teoretycznie zdrowiej i łatwiej, tyle, że ludzkie życiorysy nie są jednakowe. I raczej należy docenić chęć i trud zdobywania wykształcenia z poziomu pracy w spółdzielni. To nie były przymusowe praktyki robotnicze - jak chce p. Ogonowski i żadnej tutaj ideologii nie było, a zwykłe ludzkie marzenia i dążenia. A już jako popis retoryczny uznaję cytat „Ideologia proletariatu jako klasy rządzącej już upadła, a tylko niekiedy wraca w karykaturalnej postaci i raczej na krótko. I trzeba się z tym pogodzić, że nad inteligencikiem nie będzie stał żaden proletariusz i nie będzie pilnował, czy ten inteligencik dobrze pracuje". Nie o spory ideologiczne p. Tokarzowi przecież chodziło, ale właśnie o godność niewidomego.

M. Niesiołowska

Prawdę swą głoś spokojnie i jasno, słuchając też tego, co mówią inni: nawet głupcy i ignoranci, oni też mają swą opowieść.

<<<powrót do spisu treści

&Kulturalne co nieco

&Pełny tekst homilii Prymasa Polski wygłoszonej w Katedrze Gnieźnieńskiej, 14.04.2016

Autor: ann/KAI

Mówiono wtedy między poganami:
Wielkie rzeczy im Pan uczynił.
Pan uczynił nam wielkie rzeczy
A ogarnęła nas radość (Ps 126).
Umiłowani w Panu Siostry i Bracia!

Trudno odnaleźć w historycznych annałach uczucia, jakie towarzyszyły naszym przodkom przeżywającym to wydarzenie, które my dziś tak uroczyście wspominamy. Czy w sercu przyjmującego chrzest księcia Mieszka I i jego pobratymców była wówczas, wspomniana w śpiewanym dzisiaj przez nas psalmie, radość? Czy zdawali sobie oni sprawę z tego, że rzeczywiście w ten sposób wielkie rzeczy im Pan uczynił? A co takiego na ten temat mówiono wówczas między poganami? Przecież i oni, i ci z Pomorza, i ci znad Łaby czy z dolnej Odry, Wieleci czy Obodrzyci niewątpliwie i o tym usłyszeli. A oni sami, Polanie, co mówili, gdy ich władca pochylił swą głowę pod wodami Chrztu? Jakie nadzieje wiązali wtedy z tym wydarzeniem, które okazało się tak przełomowe w ich historii? Czy widzieli w owym geście wspominaną w czasie Sacrum Poloniae Millenium przez Prymasa Tysiąclecia, odwagę swego księcia Mieszka, jego dalekowzroczność i świadomość przemian, które idą przez świat? Czy przypuszczali, że otwierająca się przed nimi przestrzeń christianitas okaże się wielką szansą i jednocześnie zadaniem? Dwunastowieczne kroniki zachowały zapisane dla potomnych zaledwie dwa krótkie zdania: pod datą 965 - Dubrouka ad Meskonem venit i pod datą 966 - Mysko dux Polonie baptizatur. Te proste słowa niosą jednak w sobie wartość wspomnianego przez świętego Jana pszenicznego ziarna, które wrzucone w ziemię, rodzi plon obfity. Znana nam, ewangeliczna przypowieść o siewcy przypomina jednak, że prawo wzrostu ziarna zależy od warunków, na jakie natrafia i w jakich ma dojrzewać. Zależy więc od gleby, wody i powietrza. Ale zależy również od tego - jak wyraźnie przypomniał nam dzisiejszy fragment Ewangelii - czy wpadłszy w ziemię obumrze czy też nie. Czy zatem rzucone ziarno podda się naturalnym prawom wzrostu? A może jego historia skończy się wraz z pierwszymi promieniami wschodzącego słońca, które je wypali tak, że zostanie tylko samo, niezdatne, by zrodzić owoc? Nasza obecność dziś, tutaj, 1050 lat po Chrzcie Polski, po tym przełomowym dla Kościoła w Polsce i dla naszej Ojczyzny wydarzeniu, zdaje się wciąż potwierdzać - jak mówił w roku milenijnym Prymas Tysiąclecia - że na glebę polską i na duszę polską, na kształtującą się coraz wspanialej kulturę narodową padały ziarna Boże, które w pokoleniach chrzczonych przez Kościół w ziemi ojczystej, wydały wspaniałe owoce. Siła owocowania drzewa zawarta jest bowiem w jego korzeniach. Odcięte od nich, przestaje przynosić owoce i samo szybko obumiera. Drzewo wiary, które dzięki dziełu rozpoczętej przed 1050. laty chrystianizacji Polski i ewangelizacji, zapuszczało coraz głębiej w tę ziemię swe korzenie, nawet gdy doświadczało - jak to przecież w życiu bywa - że spadnie obfity deszcz, wzbiorą rzeki, zerwą się wichry i w nie uderzą. Przetrwało ono, więcej jeszcze, obumierając wciąż dla słabości i grzechu, doświadczając wielokrotnie dziejowego oczyszczenia i nawrócenia, tylko w ten sposób - jak głosi dziś Ewangelia - jest i pozostaje dla nas wszystkich źródłem życia wiecznego.

Drodzy w Chrystusie Panu!

Historia początków, do której w tym uroczystym dniu powracamy, nie jest jednak wynikiem szczęśliwego zbiegu okoliczności czy też jakiegoś sprzyjającego nam układu, pojawiającego się nagle w tej właśnie godzinie ludzkich dziejów. Mesco dux Polonie baptizatur. Oto wydarzenie, oto historyczny fakt, od którego wszystko się zaczęło. Na zegarze ojczystych dziejów nastąpił zasadniczy zwrot. Patrząc oczyma wiary, a takiego spojrzenia uczy nas usłyszane przed chwilą słowo Boże, my wszyscy, którzy otrzymaliśmy chrzest zanurzający w Chrystusa Jezusa, zostaliśmy zanurzeni w Jego śmierć. Zatem przez chrzest zanurzający nas w śmierć zostaliśmy razem z Nim pogrzebani po to, abyśmy i my wkroczyli w nowe życie, jak Chrystus powstał z martwych dzięki chwale Ojca. Oto najważniejsza przemiana, która 1050 lat temu dokonała się w życiu księcia Mieszka I oraz chrzczonych na tych piastowskich ziemiach ludzi. To rzeczywistość, w której każda i każdy z nas, ochrzczonych, odnajduje swoją własną historię. Autorem tego wydarzenie jest bowiem Bóg, i to nie jakikolwiek bóg, ale Ten, który w Jezusie Chrystusie - jak czytaliśmy przed chwilą w Księdze Dziejów Apostolskich - po swojej męce (…) dał Apostołom wiele dowodów, że żyje: ukazywał się im przez czterdzieści dni i mówił o królestwie Bożym. Kazał im też oczekiwać obietnicy Ojca. Mówił o chrzcie w Duchu Świętym, i jak czytamy dalej w Dziejach Apostolskich, po tych słowach uniósł się w ich obecności w górę i obłok zabrał Go im sprzed oczu. Uczniowie jednak nie tylko usłyszeli od Jezusa obietnicę, która wkrótce dla nich samych miała się wypełnić, ale - jak podają zgodnie wszyscy Ewangeliści - przyjęli w pełni to szczególne posłanie: idźcie i nauczajcie wszystkie narody, udzielając im chrztu w imię Ojca i Syna, i Ducha Świętego. Chrzest to przecież nowe życie w Chrystusie. Chrzest to nadzieja na to, że my, śmiertelni, już weszliśmy w życie, które będzie trwało wiecznie. Chrzest to łaska, to dar i - jak pisał z Soboru Watykańskiego II arcybiskup Karol Wojtyła - szczególna przynależność do Boga, bo właśnie ten sakrament daje człowiekowi łaskę, czyli siłę wewnętrzną przynależności do Boga. Jeśli więc dziś wspominamy z wdzięcznością polskiego księcia i jego poddanych, to także po to, aby we wspólnym dziękczynieniu ogarnąć całe nasze dzieje, aby objąć wszystkich ludzi, którzy, tutaj, na polskiej ziemi otrzymawszy łaskę chrztu świętego, swoim życiem i postępowaniem potwierdzili działanie siły wewnętrznej przynależności do Boga. Jest to siła, która zwycięża zło i grzech, bo przecież i wy rozumiejcie - przypominał nam dziś Apostoł Paweł - że umarliście dla grzechu, żyjecie zaś dla Boga w Chrystusie Jezusie. Chrześcijaństwo niesie w sobie autentycznie wyzwalająca moc. W chrzcie świętym - mówiąc słowami Ojców Kościoła - nasz grzech zostaje pogrzebany w wodzie. Dzięki łasce chrztu potrafimy dawać samych siebie i służyć, czyli tracić swe życie dla drugich, aby - jak przypomina nam dzisiejsza Ewangelia - wciąż zyskać je na nowo. Wszczepieni w Chrystusa i w Kościół stajemy się uczestnikami Jego posłania. Jest to wreszcie ta siła, która nie pozwala nam tkwić w miejscu, ale - jak mówił sam Jezus - w mocy otrzymanego Ducha Świętego czyni nas Jego świadkami, w Jerozolimie i w całej Judei, i w Samarii, i aż po krańce ziemi. We wszystkich bowiem ochrzczonych - jak często przypomina nam papież Franciszek - od pierwszego do ostatniego, działa uświęcająca moc Ducha, pobudzająca do ewangelizowania, do głoszenia innym Chrystusa swoim słowem i życiem, do bycia uczniem-misjonarzem.

Umiłowani w Panu, Siostry i Bracia!

Zebrani u źródeł chrzcielnych Polski, w 1050. rocznicę Chrztu Mieszka, dziękujemy dziś Bogu za łaskę sakramentu chrztu. Jesteśmy wdzięczni za wszelkie moce ducha, którymi w ciągu wieków, poczynając od roku 966, nasz naród był umacniany. Trzeba nam dziś odważnie powracać do duchowych źródeł tej wewnętrznej siły. Bardzo jej przecież potrzebujemy, wszyscy bez wyjątku. Potrzebujemy tej mocy Ducha, która wyzwalać nas będzie z niewoli zła i grzechu. Potrzebujemy przezwyciężania - jak pisał Rzymianom Apostoł Paweł - skutków dawnego człowieka, których doświadczamy w nas samych. Przewodnicząc przed pięćdziesięciu laty uroczystościom milenijnym, Prymas Tysiąclecia postawił jakże ważne i przecież wciąż aktualne pytanie: czy jako ludzie ochrzczeni urzeczywistniliśmy już w pełni ducha chrześcijańskiego w sobie i w naszym narodzie? I sam wówczas zaraz na nie odpowiedział: na pewno jeszcze nie! Z nadzieją wskazywał, że Chrystus żyjący w Kościele wszczepił się co prawda przez ochrzczonych Polaków w życie narodu, ale dodawał, że zadanie ewangelizacyjne jest wciąż jeszcze przed nami. O to przecież wciąż chodzi - wyjaśniał wtedy w swym kazaniu Kardynał Wyszyński - aby jak najbardziej przybliżyć Boga do życia codziennego, aby wielkie prawdy, które wyznajmy i w które mocno wierzymy, wszczepiły się w nasze codzienne życie, aby je kształtowały i przemieniały.

Drodzy Siostry i Bracia!

Przywołane słowa Prymasa Tysiąclecia, musimy odnieść i do nas, uroczyście świętujących dzisiaj 1050. rocznicę Chrztu Polski. Zastanówmy się więc czy prawdy, które wyznajemy i za którymi tęsknią nasze serca są rzeczywiście obecne w naszym życiu osobistym, rodzinnym, wspólnotowym i społecznym? Czy nie potrzeba nam bardziej odważnego sięgania do łaski chrztu świętego, zaczerpnięcia owej siły wewnętrznej przynależności do Boga, aby pokonywać stare zaszłości i nowe podziały, aby przezwyciężać wrogość i niezgodę, aby szukać pojednania i przebaczenia, którego wszyscy jesteśmy tak bardzo spragnieni? Być może w naszym życiu społecznym wyczerpał się już ten wyłącznie ludzki potencjał, który mógłby nas przywieść do upragnionej jedności? 1050. rocznica Chrztu Polski, przeżywana pod hasłem Gdzie chrzest, tam nadzieja, zachęca nas, abyśmy nie liczyli tylko na własne możliwości. Powracamy do źródła, co więcej z ufnością szukamy, właśnie tutaj, w tym szczególnym obdarowaniu sakramentalną łaską Bożą, siły zdolnej do przełamywania istniejących barier, do przebudzenia z zawiści i obojętności. Z sercem skruszonym, a więc pokornym i ufającym, trzeba nam wytrwale prosić: odmień znowu nasz los o Panie, jak odmieniasz strumienie na Południu. I trzeba uwierzyć, że w Ojcu, Synu i Duchu Świętym zdolni jesteśmy do tego wysiłku, że im bardziej Miłosierny Pan domagał się od nas będzie osobistej ofiary i wyrzeczeń, wspominanych w psalmie łez i płaczu, tym wspanialsze przyniesie owoce. Niech pierwszym krokiem będzie teraz odnowienie przyrzeczeń chrzcielnych, abyśmy i my, wyrzekłszy się szatana i wyznając wiarę w Boga, potrafili całkowicie otworzyć nasze serca na niewyczerpane źródło łaski, którą Jezus Zmartwychwstały chce obdarować każdą i każdego z nas. Naprawdę wielkie rzeczy pragnie nam Pan uczynić! Dlatego za Prymasem Tysiąclecia powtórzę jego prorocze słowa, wypowiedziane tutaj pięćdziesiąt lat temu: Najmilsi! Bądźcie spokojni i ufni! Wyrzućcie z serca wszelkie smutki, urazy, niechęci, zostawcie to wszystko tutaj, w świątyni. I wyjdźcie tylko ze światłością i ze źródłem wody żywej, wyjdźcie z nadzieją, wiarą i miłością. To są skarby, które rozniesiecie stąd na miasto i archidiecezję, na Polskę całą, bo właśnie stąd szło na Polskę całą światło, miłość, wiara, pokój i jedność. Amen.

Źródło: www.wpolityce.pl, 14.04.2016

<<<powrót do spisu treści

&Orędzie Prezydenta Andrzeja Dudy wygłoszone podczas Zgromadzenia Narodowego w Poznaniu, 15.04.2016

Chrzest Mieszka jest najważniejszym wydarzeniem w całych dziejach państwa i Narodu Polskiego. Nie był lecz jest. Bo decyzja naszego pierwszego historycznego władcy zdecydowała o całej przyszłości naszego kraju. Chrześcijańskie dziedzictwo kształtuje losy Polski i każdego z nas, Polaków. To właśnie miał na myśli Święty Jan Paweł II, kiedy mówił, że nie można bez Chrystusa zrozumieć dziejów Polski. Zgodnie z tradycją Chrzest władcy Polan odbył się w Wielką Sobotę 14 kwietnia 966 roku i to wtedy też narodziła się Polska. Narodziła się z wód chrzcielnych do nowego chrześcijańskiego życia, narodziła się dla świata. Wkraczając na arenę dziejów Europy. Narodziła się dla nas i dla siebie jako wspólnota narodowa i polityczna. Przyjęcie chrztu w obrządku łacińskim określiło naszą narodową tożsamość. Od tej pory mówiliśmy o sobie: My, Polacy. Powiedzieliśmy wtedy „tak" wolności samostanowienia. Pokazaliśmy, że jesteśmy gotowi budować Naród i państwo, chroniąc je i ginąc za nie. Nie było przesadzone, że się uda, że powstanie wspólnota. Ale udało się. Zbudowano ją na fundamencie wiary, która wrosła w naszą tożsamość, stając się ostatnią tarczą wolności i solidarności. Przyjmując chrzest nasi przodkowie wyznaczyli cel, wokół którego tworzył się wspaniały Polski Naród. Gdy nasi wrogowie próbowali zniszczyć nasz naród i Kościół, zniszczyć nasz kraj, naród wypełniał świątynie, tam szukając wspólnoty. Udowadniając ponadczasową mądrość decyzji przodków.

Rok 966 to zatem najważniejsza cezura w naszych dziejach. A te uroczystości to świętowanie urodzin naszego Narodu i Ojczyzny. Poczytuje sobie za zaszczyt, że tu w Poznaniu, w siedzibie pierwszego biskupstwa na ziemiach polskich możemy razem w gronie najwyższych władz Rzeczpospolitej, episkopatu, duchowieństwa i przedstawicieli innych wspólnot religijnych zainaugurować obchody tego czcigodnego jubileuszu. Wszystkim gościom dziękuję za przybycie. To wielki święto polskości, która jest źródłem naszej dumy i radości. Kulminacją stanie się pierwsza wizyta w Polsce papieża Franciszka podczas Światowych Dni Młodzieży. Ufam, że dzięki wielkiemu zaangażowaniu będzie to wspaniały czas radości i budowania wspólnoty. Kierujemy nasze myśli ku uroczystościom poprzednim, ku obchodom Millennium w 1966 roku. Były to wyjątkowe uroczystości. My Polacy od 27 lat znajdowaliśmy się pod okupacją - narzuconą władzą komunistów i Niemców. Jedni i drudzy dążyli do zerwania naszych więzów z kościołem, wiedząc, że w ten sposób mogą przerwać więzy naszej wspólnoty; że Naród pozbawiony duchowego wsparcia łatwo będzie zmienić w zniewoloną masę. Hitlerowcy stosowali krwawy terror, komuniści chcieli po wojnie zniszczyć chrześcijaństwo. Propagowali ateistyczną ideologię. Szykanowali i mordowali kapłanów i wiernych. Nie powstrzymali się przed internowaniem Prymasa Polski. To właśnie wtedy kardynał Wyszyński podjął myśl o tym, by ochronić naszą wspólnotę przed represjami, by ochronić ją przez wielkie narodowe rekolekcje. Zapoczątkowały je Śluby Jasnogórskie Narodu Polskiego, wprost nawiązujące do Ślubów Lwowskich króla Jana Kazimierza. Po nich nastąpiła 9-letnia Nowenna przygotowująca Polaków do obchodów Millennium. Przed 50 laty, w kwietniu 1966 roku rozpoczęły się obchody Millennium Chrztu Polski. Uroczystości trwały, gromadząc tłumy Polaków. Śmiało można powiedzieć, że dzięki inicjatywie Prymasa Tysiąclecia cały Naród Polski umocnił więź łączącą go z całym chrześcijańskim światem. Stało się tak mimo represji ze stron władz komunistycznych, które aresztowały wędrującą po kraju kopię Ikony Jasnogórskiej.

Obchody milenijne z 1966 i szczególnie w nich rola Prymasa Stefana Wyszyńskiego pokazały ponadczasowe znaczenie chrztu mieszkowego i jednoczącą siłę chrześcijaństwa. Polski Naród odrzucił fałszywe hasło „polska ludowa ukoronowaniem 1000 lat państwa".

Polacy wybrali wtedy wierność Kościołowi i autentyczną miłość do Ojczyzny. Autorytet Kościoła i biskupów. Dzieło prymasa Wyszyńskiego otworzyło drogę do pontyfikatu Ojca Świętego Jana Pawła II i do pokojowej rewolucji „Solidarności". Millenium dało nam Polakom poczucie suwerenności jako wolnym ludziom. Moc, dzięki której w konfrontacji z nieprzyjaciółmi, zaborcami, okupantami, potrafiliśmy zwyciężyć i wyjść z tych doświadczeń jeszcze silniejsi i jeszcze bardziej zjednoczeni.

Z tego niezłomnego ducha narodowego jesteśmy, byliśmy i będziemy zawsze dumni.

Z tego wielkiego bogactwa chcemy i możemy dalej czerpać. Jest to też dla nas lekcja na przyszłość, że my, Polacy potrafimy dokonać wielkich, ważnych rzeczy jeśli tylko będziemy działać razem i zgodnie z łączącymi nas wartościami. Wartościami, których źródłem jest nasz chrześcijański rodowód. 1050 lat temu Polska przystąpiła do ówczesnej chrześcijańskiej wspólnoty europejskiej. Co ważne, przystąpiła dobrowolnie, ze świadomością korzyści jakie niósł ze sobą ten akt. Także korzyści politycznych. Dzięki dalekowzrocznej decyzji księcia Mieszka I, chrystianizacja dała Polsce potężny impuls rozwojowy.

Źródło: www.wpolityce.pl, 15.04.2016

<<<powrót do spisu treści

&„Śmierć nie istnieje". Fragment książki doświadczonego kardiochirurga, który był świadkiem cudownych uzdrowień.

Doświadczony lekarz, który uratował ponad 40 000 serc, wielokrotnie był świadkiem niewytłumaczalnych uzdrowień, a nawet spektakularnych wskrzeszeń. Brzmi niewiarygodnie?

W swojej książce „Śmierć nie istnieje" opisał ponad 20 historii, które potwierdziły jego wiarę w Boga. Dostarcza nam dowody na istnienie życia po życiu i że śmierci wcale nie powinniśmy się obawiać. A wszystko to w oparciu o swoją lekarską praktykę - ponad 30-letni staż i prywatne przeżycia m.in. śmierć syna.

Ufamy, że to, co w ziemskich oczach wygląda jak koniec, jest w istocie czymś znacznie lepszym. I na tym zasadzają się chrześcijańska wiara i nadzieja.

Osobista podróż autora może stać się dla każdego poradnikiem - jak żyć. Doktor tłumaczy, jak się modlić o uzdrowienie i prezentuje obraz nieba, który doświadczył.

Autorem książki jest dr Chauncey Crandall, praktykujący kardiolog i szef Programu Przeszczepu Serc w Palm Beach Cardiovascular Clinic. W wieku 48 lat, trafił na OIOM z zablokowaną tętnicą wieńcową. Wdrożył opracowany przez siebie program obniżający ciśnienie krwi oraz poziom cholesterolu w organizmie. Po 90 dniach kuracji przebiegającej w 8 prostych krokach, powrócił do zdrowia unikając ingerencji chirurgicznej.

Poniżej publikujemy fragment książki:

20 października 2006 roku, Bóg po raz kolejny przekazał mi swoją lekcję. Zadzwoniłem z pracy do żony i powiedziałem:

Nie uwierzysz, co stało się dzisiaj rano…

Ależ oczywiście, że mogła uwierzyć - i uwierzyła! To ja miałem z tym problem.

Pewien mechanik w średnim wieku, niejaki Jeff Markin, przyjechał na ostry dyżur do centrum medycznego Palm Beach Gardens, skarżąc się na nudności i bóle w klatce piersiowej. Miał też kłopoty z oddychaniem. Kiedy wypełniał kartę przyjęć, zaczął nagle bardzo szybko i płytko oddychać - po czym nieoczekiwanie upadł ciężko na podłogę, martwy.

W mgnieniu oka otoczył go zespół ratowników i zaczął reanimację. Byłem na oddziale chirurgicznym i przygotowywałem kilkoro pacjentów do operacji, gdy przez interkom ogłoszono „kod niebieski". Kilka minut później interkom odezwał się ponownie:

Doktor Crandall zgłosi się natychmiast do przychodni pogotowia. Doktor Crandall na pogotowie.

Kiedy się tam udałem, oczom moim ukazał się obraz katastrofy. Totalnego chaosu. Strefy walki. W niewielkim gabinecie przyjęć należącym do pogotowia tłoczyli się dosłownie wszyscy członkowie personelu medycznego, próbując przeciwdziałać skutkom potężnego ataku serca. Już od pół godziny próbowali przywrócić akcję serca - podłączając kroplówki, przeprowadzając intubację, aby Jeff mógł oddychać, wstrzykując do serca rozmaite substancje na pobudzenie jego akcji, używając defibrylatora - prowadząc wszystkie działania niezbędne dla podtrzymania życia i zapewnienia dopływu tlenu do mózgu.

Sześć, siedem razy wstrząsali nim z pomocą defibrylatora. A mimo to nadal nie oddychał i jego serce nie biło. Był coraz bardziej siny: jego kończyny - palce u stóp i rąk, paznokcie, a także usta - zaczęły ciemnieć, obumierając. Po upływie trzech kwadransów, kiedy nadal nic się nie zmieniało na lepsze i nie było żadnej reakcji, lekarz dyżurny spojrzał na mnie - specjalisty od serca i dyżurnego kardiologa tego dnia - sugerując, aby zakończyć próby. To standardowa procedura w takich przypadkach.

Dajmy sygnał - powiedziałem, poddając się. - Nic więcej nie możemy już zrobić.

Zgodnie z zapisem w swojej karcie, Jeff Markin umarł o 8:05 rano. Zostałem jeszcze chwilę w gabinecie, aby wypełnić niezbędne papiery, podczas gdy pielęgniarki zaczęły odłączać wszystkie rurki i przewody oraz przygotowywać ciało do transportu do kostnicy. Kiedy skończyłem, ruszyłem w stronę drzwi, by wrócić na chirurgię. Jednak, kiedy podszedłem do wyjścia, jakby wbiło mnie w ziemię; poczułem, że Pan mówi do mnie: „Odwróć się i módl się za tego człowieka". Zatrzymałem się na chwilę, ale znów ruszyłem w stronę drzwi i po raz drugi usłyszałem to polecenie: „Odwróć się i módl się za tego człowieka".

Zdziwiłem się: Panie, o co mam się modlić? Przecież ten człowiek nie żyje! I chociaż racjonalna część mnie krzyczała, że to absurd, byłem pewien, że słyszałem w sobie cichy, ale potężny głos nieba, musiałem mu więc odpowiedzieć. Mimo to jeszcze przez kilka sekund wykonywałem całą serię ćwiczeń umysłowych: czemu miałoby to służyć? To szaleństwo! Czy mógłbym jakoś tak to zrobić, żeby nie widziała pielęgniarka i żebym nie wyszedł na durnia? Skąd mam wziąć słowa?

W jakiś sposób Bóg pomógł mi pozbyć się tych wątpliwości i w końcu pomodliłem się. Zrobiłem to dyskretnie, ale zrobiłem. Podszedłem do noszy, pochyliłem się nad martwym ciałem i powiedziałem:

Boże Ojcze, jeśli ten człowiek nie poznał Ciebie jako swojego Pana i Zbawiciela, ja proszę Ciebie, abyś go teraz przywrócił do życia w imię Jezusa.

Zanim się spostrzegłem, moje prawe ramię zostało uniesione w górę, do nieba, jakby niewidzialną dźwignią - i kiedy byłem w tej właśnie pozycji, do gabinetu wrócił jeden z lekarzy ekipy reanimacyjnej.

Podłączmy go raz jeszcze do defibrylatora - poprosiłem kolegę.

Ależ doktorze Crandall, on nie żyje! Robiliśmy defibrylację już z dziesięć razy.

Niech pan to zrobi dla mnie. Proszę. Tylko jeden raz - poprosiłem.

Nieufnie zgodził się, prawdopodobnie dlatego, bym w końcu odpuścił. Kiedy jednak impuls elektryczny popłynął z elektrody do klatki piersiowej Jeffa, płaska linia na monitorze ożyła. Serce Jeffa zabiło! A potem jeszcze raz i jeszcze, podejmując regularny rytm (co niemal nigdy się nie zdarza po czymś takim, co przeszedł Jeff).

I kiedy patrzyłem, jak potęga nieba ożywia tego człowieka, jego klatka piersiowa drgnęła, a potem płuca wypełniły się powietrzem. Następnie poruszył palcami u nóg i rąk, a z ust wypuścił powietrze.

Asystująca pielęgniarka zaczęła wrzeszczeć. I nie był to krótki wrzask, ale wprost niepohamowane wycie! Z wytrzeszczonymi oczami patrzyła na mnie, jakbym był kosmitą. A kiedy przestała krzyczeć, była w totalnym szoku.

Doktorze, co pan narobił? Co my mamy teraz zrobić?

Tylko jedna odpowiedź przyszła mi na myśl:

Nie wiem - trzeba go przewieźć na OIOM! Na cito!

Ozdrowienie Jeffa było prawdziwie cudowne. Kiedy odwiedziłem go w poniedziałek, wyglądał tak, że nikt by nie powiedział, iż zaledwie siedemdziesiąt dwie godziny wcześniej był śmiertelną ofiarą choroby serca. Jedyną oznaką były jego pociemniałe koniuszki palców u rąk i stóp. Od tamtej pory minęło niemal dziesięć lat i Jeff jest wciąż z nami. A co najlepsze, wkrótce potem, gdy Bóg skrzyżował nasze drogi w owym gabinecie medycznym, zrealizował swój cel, jaki miał, przywracając Jeffa do życia: Jeff uznał Chrystusa za swojego Pana i Zbawiciela. Moc wskrzeszania nieba obejmuje również naszą duszę i ducha, nie tylko nasze ciało. Ta prawda powinna wzbudzić w nas wszystkich większą śmiałość w obliczu wroga.

Historia stanowi fragment książki „Śmierć nie istnieje" wydanej przez wydawnictwo Fronda.

Źródło: www.wpolityce.pl, 29.03.2016

<<<powrót do spisu treści

&Galeria literacka z Homerem w tle

Inicjujemy w tym numerze nową rubrykę mającą ambicję dawać Czytelnikom wiele dobrych doznań wynikających z twórczości literackiej autorów z dysfunkcją wzroku. Mocno wierzę w to, że będziemy czytać nowe utwory, ale gdyby takie nie nadchodziły do redakcji, będę sięgał do twórczości już opublikowanej.

Na początek przedstawiam Państwu opowiadanie p. Marii Antoniety Pirand. Zanim jednak Czytelnicy zagłębią się w treść tego opowiadania, proszę zapoznać się z autorką.

<<<powrót do spisu treści

&Nazywam się Maria Pirand.

Choć urodziłam się i wychowałam w Polsce, całe moje życie zawsze było związane z kulturą latynoamerykańską. W wieku siedmiu lat zaczęłam uczyć się języka hiszpańskiego i wówczas moja pasja sukcesywnie wzrastała. Wielokrotne podróże pozwoliły mi na pogłębianie wiedzy na interesujące mnie tematy. Skończyłam kurs scenarzystów i reżyserię w Wenezueli. Od kilku lat piszę scenariusze do telenowel i prowadzę wywiady z gwiazdami ekranu Ameryki Łacińskiej. Moim aktualnym marzeniem są studia aktorskie w Miami. Jestem osobą niewidomą niemal od urodzenia; straciłam wzrok w inkubatorze. Nigdy nie uważałam tego jednak za tragedię. Ważne jest to, iż zostałam wychowana w rodzinie, która nie stawiała mi barier i mogłam krok po kroku realizować wyznaczone cele.

<<<powrót do spisu treści

&Drgająca struna

Maria Antonieta Pirand

Umilkł ostatni dźwięk skrzypiec i rozległy się owacje. Tłum, zgromadzony na sali, był poruszony i zachwycony. Tę artystkę podziwiano od lat za jej talent i wrażliwość. Bilety na jej koncerty kupowano wiele miesięcy wcześniej. Stała się żywym symbolem perfekcjonizmu.

Asystentka Leocadii Rangel wyszła z garderoby, zostawiając kobietę samą.

- W końcu - pomyślała.

Nareszcie mogła być sama ze swoimi myślami. Nie bała się tej samotności, nawet ją lubiła; tak jej się przynajmniej wydawało. Zaczęła zmywać makijaż i szykować się do wyjścia z filharmonii. Nie zgodziła się na udzielenie wywiadów dziennikarzom, którzy nieustannie ją o to prosili. Kochała swój zawód, dźwięk skrzypiec stanowił dla niej ukojenie, ale nienawidziła prasy. Nie zachwycała jej popularność. Wolała nie uczestniczyć zbyt aktywnie w życiu towarzyskim. Może powinna była, ale cała jej natura się temu sprzeciwiała. Wzrok kobiety padł na pierścionek z szafirem, ostatni prezent od Octavia - jej męża.

- Octavio… - pomyślała.

Jakże inny był niż ona. Wiecznie zachwycony życiem. Dyplomata, uwielbiający przyjęcia, zabawy i tłum ludzi, który wciąż go otaczał.

Tęskniła za nim, pomimo tych różnic. Był miłością jej życia i on również kochał ją bezgranicznie, jednakże jako ambasador Hiszpanii we Włoszech musiał wiele podróżować.

Popatrzyła na zegarek. Czuła się zmęczona po całodniowych próbach i koncercie. Wyszła na pokryte śniegiem ulice Madrytu. Nie znosiła takiej pogody. Przypominały jej się często młodzieńcze lata w Wenezueli, słońce i beztroska, jaką się tam cieszyła. Już od kilku lat mieszkała w Hiszpanii, niekoniecznie z przekonania, bardziej, by móc być bliżej Octavia. Bliżej, ale nigdy nie przy nim. Jej powściągliwość sprawiła, że w decydującym momencie kariery męża, nie zdecydowała się wyjechać z nim do Włoch. Nie pragnęła znajdować się w centrum życia politycznego. Kiedyś tak, ale tamte czasy bezpowrotnie minęły.

Leocadia wsiadła do swojego Ferrari i dość szybko dotarła do apartamentu na Gran Via. Dom był pusty, ale to również należało do rzeczy normalnych.

Następny dzień przyniósł Leocadii bardziej optymistyczny stosunek do teraźniejszości. Pozostawiła za sobą całą melancholię poprzedniego wieczoru. Przejrzała korespondencję. Jej przyjaciółka, Penélope, zapraszała ją do Houston. Może to nie był taki zły pomysł. Potrzebowała odpoczynku, od tak dawna nie miała żadnych wakacji. Pomyśli o tym... W kolejnym liście Octavio proponował jej po raz setny, by przeniosła się do Włoch. Westchnęła tylko. Nie, to nie wchodziło w grę. Nie będzie mieszkała w kraju, w którym wciąż wszyscy obserwowaliby ją i krytykowali. Poza tym, nawet nie znała włoskiego. Chciała już wstać z fotela, gdy jej wzrok padł na żółtą kopertę, leżącą na drugim końcu stołu. Otworzyła ją. W środku znalazła zaproszenie na przyjęcie zaręczynowe córki koleżanki z pracy. Migdalia była ładną i miłą dziewczyną i to urocze z jej strony, że pomyślała o niej, ale znowu musiałaby iść sama. To chyba stanowiło najgorszą stronę sytuacji. Już widziała oczyma wyobraźni wszystkich tych ludzi, patrzących na nią z politowaniem i pytających wciąż o Octavia. Z drugiej jednak strony, Rosario, matka Migdalii, pracowała z nią na co dzień i nie chciała urazić jej swoją odmową. Z rezygnacją odłożyła zaproszenie i zdecydowała, że pójdzie na to przyjęcie.

Dwa tygodnie później, zmierzała w stronę Segowii, gdzie miała odbyć się uroczysta kolacja zaręczynowa Migdalii Riomalo. Starała się nie myśleć, wolała obserwować mijane krajobrazy. Po półtorej godzinie, znalazła się na miejscu. Zobaczyła dom, należący do Rosario i jej męża, Fernanda. Zaparkowała obok niewielkiego Chevroleta i wysiadła. Gospodarze powitali ją niezwykle serdecznie. Nie mogła się skarżyć, szanowano ją zarówno tutaj, jak i w całej Hiszpanii. Ludzie czuli przed nią respekt, choć mało kto znał ją dobrze. Swoich prawdziwych przyjaciół pozostawiła po drugiej stronie Atlantyku. Maria Antonieta, Luis Miguel, Penélope, Francois, Queta, Perla... Westchnęła. Nie lubiła tych momentów zadumy, ale wspomnienia, choć nieco zacierające się, uparcie powracały. Nie chciała tego, lecz migawki jej życia pojawiały się w najmniej spodziewanych okolicznościach.

Przyjęcie należało raczej do nudnych. Leocadia nie umiała nawiązywać nowych kontaktów. Czuła się zagubiona pośród mnóstwa dość hałaśliwych gości. Octavio... On wiedziałby, jak jej pomóc. Zawsze był przy niej. Czy zawsze? Nie, przecież ona już od tylu lat mieszkała tutaj, sama. W jej głowie, jak na złość, pojawiały się obrazy z przeszłości, a teraźniejszość pozostawała bez znaczenia.

Jakiś mężczyzna poprosił ją do tańca. Odmówiła. Miała zaledwie czterdzieści lat, a czuła się staro. Nienawidziła bezsensownych frazesów i flirtów. Jej rozmyślania przerwała Rosario, która poprosiła, by Leocadia zechciała pomóc jej trochę w kuchni. Kobietę zachwyciła ta propozycja. W końcu będzie nieco spokojniej, bez tej okropnej muzyki, jakże innej od tej, która ją samą zachwycała.

Po godzinie spędzonej w kuchni, Leocadia zdecydowała się pospacerować po parku, zanim wróci do Madrytu. Kochała przyrodę i mimo zimna i późnej pory, nie zamierzała zrezygnować z jej podziwiania. Wyszła niezauważona z przyjęcia. Kilkakrotnie okrążyła park i postanowiła pójść jeszcze nieco dalej. Nagle, jej oczom ukazała się dziewczynka, siedząca pod bramą jednego z domów. Mała płakała i trzęsła się z zimna. Miała na sobie tylko sweterek, w dodatku podarty i na pewno nie chroniący jej przed mrozem. Leocadia zadrżała. Odwróciła się gwałtownie.

- Nie, nie, mój Boże, nie!!! - wyszeptała.

W jej głowie zaczęły kłębić się myśli, które za wszelką cenę starała się powstrzymać. Nie chciała wracać do tamtego dnia, ale ten obraz zmarzniętej dziewczynki sprawił, że umysł bezwiednie podsunął jej inną sytuację, jedyną, o której pragnęła zapomnieć i o której od bardzo dawna nie myślała. Stała tak, nieruchoma, wyniszczona smutkiem, bo teraz wiedziała, że to jej rozpacz stała się źródłem nieszczęścia.

Było to pewnego słonecznego dnia. Wracała do domu po wizycie u przyjaciół. Ogarniała ją ekscytacja. Niedługo Octavio dostanie odpowiedź, czy przyznane mu będzie stanowisko ambasadora Hiszpanii w Wenezueli. Bardzo tego pragnęła; wtedy nie musieliby wyjeżdżać. Kochała Caracas, swoich przyjaciół i Dońę Estelę, która była dla niej jak matka. Nie chciała jednak niczego komentować; Octavio miał wielkie ambicje polityczne, a ona zawsze go wspierała. Byli już dwanaście lat po ślubie. On miał trzydzieści pięć lat, o trzy więcej od niej. Ich miłość należała do tych pięknych i romantycznych. On urodził się w Hiszpanii, ale wyemigrował z rodziną do Wenezueli, gdy miał siedem lat. Zakochała się w nim już w liceum i bez wahania przyjęła propozycję małżeństwa.

Wysiadła z samochodu i szła ku szklanym drzwiom, prowadzącym do salonu domu, w którym mieszkała z Octaviem i Dońą Estelą. Nagle, zobaczyła przy bramie małą dziewczynkę, całą we łzach. Podeszła do niej. Po krótkiej konwersacji, dowiedziała się, że małą wychowywała babcia, która właśnie umarła. Teraz pozostała praktycznie sama, ponieważ jej mama nie chciała się nią zajmować. Mieszkała w dalekim Pekinie z drugim mężem, który w żadnym razie nie miał ochoty przygarnąć jej małej córeczki. Dziewczynka panicznie bała się sierocińca. Leocadia, nie zastanawiając się długo, zabrała ją do domu. Pełna wiary w to, że każdy problem można rozwiązać, nauczona przez Dońę Estelę, iż ludziom należy pomagać, czuła, że nie mogła postąpić inaczej.

Dziewczynka miała na imię Verónica i kiedy weszła z Leocadią do domu, uśmiechnęła się promiennie. Powoli lęk zaczynał znikać z jej twarzy i kobieta to spostrzegła.

Niecodzienny widok zaskoczył Dońę Estelę i Octavia, pogrążonych w miłej popołudniowej konwersacji.

Dońa Estela błyskawicznie zlustrowała sytuację.

- Kim ona jest i co z nią zrobicie? - zapytała rzeczowo.

Leocadia opowiedziała jej to, czego sama zdołała się już dowiedzieć.

- No, cóż, przynajmniej dzisiaj musi u nas zostać, a później zobaczymy.

Tym stwierdzeniem Octavio zamknął sprawę.

Verónica została z nimi. Okazało się bowiem, że matka dziewczynki była skłonna umożliwić im adopcję swej córki. Leocadia i Octavio od dawna pragnęli mieć dzieci, zwłaszcza ona, dlatego też, nie mogąc doczekać się własnych, skorzystali z tej szansy, tak łaskawie ofiarowanej przez los.

Po kilku miesiącach, adoptowali Verónikę. Był to najszczęśliwszy okres w ich życiu. Od razu pokochali tę małą, a ona również od pierwszej chwili się do nich przywiązała. Teraz już niczego nie brakowało im do szczęścia. Octavio otrzymał stanowisko ambasadora Hiszpanii w Wenezueli i mogli pozostać w kraju.

Verónica wypełniła życie swoich rodziców radością i słodyczą. Leocadia uwielbiała czytać jej baśnie, uczyć gry na skrzypcach, odpowiadać na setki niekończących się pytań. Octavio zabierał małą na długie spacery, zaznajamiał z tajnikami jazdy konnej, chcąc zobaczyć w córce prawdziwą amazonkę. Dońa Estela wprowadzała dziewczynkę w królestwo kulinarne i opowiadała jej o cywilizacjach Dalekiego Wschodu. Verónica okazała się niesamowicie pojętną uczennicą, pełną zapału i entuzjazmu.

Pewnego dnia, niedługo po Bożym Narodzeniu, dziewczynka zapadła na zapalenie płuc. Leocadia wpadła w rozpacz. Octavio pocieszał ją, jak umiał, ale i on zdawał się nie mieć wielkich nadziei. Lekarze wzruszali ramionami. Pacjentka była zbyt słaba. Rodzice się jednak nie poddawali. Siedzieli przy niej na zmianę, w dzień i w nocy, lecz nieodporny dziewięcioletni organizm nie zwalczył choroby i Verónica po kilku tygodniach zmarła.

Śmierć córeczki stanowiła prawdziwy cios dla Leocadii i Octavia. To właśnie wtedy oddalili się od siebie. Każde z nich radziło sobie z tą stratą na swój sposób. On wolał przebywać wśród ludzi, ona wybrała samotność. Kiedyś tak chętnie uczestnicząca w życiu towarzyskim i udzielająca wywiadów prasie, teraz niczego już nie pragnęła. Błagała Octavia, by wyjechali z Wenezueli. Sądziła, iż ucieczka przyniesie jej zapomnienie. Przeprowadzili się więc do Hiszpanii. Ona szybko znalazła pracę w tamtejszej filharmonii, on został ministrem w rządzie. Nie potrafił się jednak odnaleźć. Bliższe jego naturze było stanowisko ambasadora. Po niedługim czasie, wyjechał więc do Włoch, gdzie miał możliwość pracować zgodnie ze swoimi aspiracjami. Tym razem jednak Leocadia nie chciała wyruszyć wraz z nim. Zabrakło jej sił, by znów zaczynać od nowa.

Od pięciu lat żyli już w ten sposób: ona w Hiszpanii, on we Włoszech. Spotykali się często, bo Octavio kochał ją wciąż tak samo, jak wiele lat temu. Rozumiał jednak jej ból po stracie córki. Zachowanie żony definiował jako pewnego rodzaju depresję. Dlatego też, kiedy tylko pozwalała mu na to praca, przyjeżdżał do Madrytu, lecz czuł, że od śmierci Veróniki powstała między nimi bariera, której nie potrafili pokonać.

Leocadia, choć z całej siły temu zaprzeczała, pragnęła wrócić do Wenezueli i Octavio również tego chciał. Ogarniał go jednak strach przed złożeniem zbolałej kobiecie tej propozycji. Wiedział, że ona odczuwała niewytłumaczalny lęk, a samotność i Hiszpania stanowiły teraz jej azyl.

Minęła już godzina, a ona wciąż tam stała. Łzy spływały po policzkach Leocadii. Jakże bolały ją te wspomnienia. Nie życzyła sobie do nich wracać, ale ta napotkana teraz dziewczynka przywołała w jej pamięci obraz ukochanej córeczki, którą przedwcześnie zabrała śmierć. Emocje, jakich doznała na jej widok, sprawiły, iż jej serce znów się poruszyło. Wiedziała teraz, że nawet, gdyby znalazła się na końcu świata, wspomnienie pozostanie żywe. Poczuła jednak, że wcale nie chce zapomnieć o Verónice, że całkiem niepotrzebnie usilnie blokowała w świadomości wspomnienia tamtych lat. Teraz, pod wpływem wrażenia wzrokowego, stała się znów kobietą, którą była kiedyś. Czuła to z całą siłą. Wiedziała, że już nie było odwrotu. Jej serce zadrżało niczym struna skrzypiec, które tak kochała.

Pomyślała, że już czas wracać do Madrytu. Nie miała przecież zamiaru żegnać się z Rosario i jej gośćmi, nie po tym wszystkim... Jej wzrok znów padł na drżącą z zimna dziewczynkę. Ona wciąż tam siedziała.

- Boże drogi! - wyszeptała Leocadia.

Nie potrafiła odwrócić się i odejść. Nie potrafiła i nie chciała. Otarła łzy batystową chusteczką i zbliżyła się do małej.

Dziewczynka spojrzała na nią błagalnie. Powiedziała, że uciekła z domu dziecka, że jej rodzice nie żyli i nie miała nikogo na tym świecie. Wyglądała na pięć, może sześć lat. Leocadia zapytała ją o imię.

- Miriam - odparła cichutko.

- Chodź ze mną, Miriam!

Pomogła jej podnieść się z ziemi i wzięła dziewczynkę za rękę.

Miriam spojrzała na nią krótko i widać było, że usatysfakcjonował ją wyraz oczu nieznajomej. Nie bała się tej kobiety, instynktownie wyczuwała jej szlachetność.

Wsiadły do Ferrari. O północy, Leocadia wprowadziła dziewczynkę do swojego apartamentu na Gran Via i nakarmiwszy uprzednio, wykąpała ją i ułożyła do snu.

Później, usiadła w fotelu, tym samym, w którym dwa tygodnie wcześniej przeglądała korespondencję i natrafiła na zaproszenie od Migdalii Riomalo. Nigdy nie przypuszczałaby, co mogło z tego wyniknąć. Teraz czuła się szczęśliwa z decyzji, którą podjęła. Gdyby nie pojechała na to przyjęcie, nie spotkałaby Miriam, a gdyby nie spotkała Miriam, wciąż tkwiłaby w martwym punkcie, bojąc się spojrzeć prawdzie w oczy. Verónica nie żyła już od niemal siedmiu lat, ale przecież ona mogła jeszcze zrobić tyle dobrych rzeczy...

Dźwięk telefonu wyrwał ją z tych refleksji. Podniosła słuchawkę. O tej porze to mógł być tylko Octavio. Wiedziała o tym. Chciała usłyszeć jego głos.

On niemal od razu zdał sobie sprawę z przemiany, jaka się przez te kilka godzin w niej dokonała. Zapytał ją o to, ale Leocadia odparła tylko:

- Nie, Octavio, nie teraz. To bardzo skomplikowane. Chciałabym zobaczyć się z tobą. Kiedy mógłbyś przyjechać?

- Choćby jutro.

Octavio niemal zamarł, usłyszawszy, że ona chciała go widzieć. Nigdy nie prosiła, by przyjechał. To on zawsze uparcie i regularnie składał jej wizyty. Teraz coś się zmieniło, chociaż nie potrafiłby powiedzieć, na czym ta zmiana polegała...

Następnego dnia, Leocadia obudziła się z optymizmem, jakiego nawet u siebie nie podejrzewała. Zjadła śniadanie z Miriam i czekała... Wiedziała, że Octavia zaintrygowała jej wczorajsza prośba, by przyjechał i że około południa powinien być już w Madrycie. Przemknął jej przez głowę pomysł, by wyjechać po niego na lotnisko Barajas, ale ostatecznie postanowiła czekać w domu. Nie chciała przerażać małej Miriam. Pomyślała, że musi zadzwonić do domu dziecka i zawiadomić, że przygarnęła dziewczynkę na noc i odwiezie ją po południu, ale wolała, by pomógł jej w tym Octavio. A może jednak uda się załatwić tę sprawę inaczej...

Nie pomyliła się bardzo, bo około jedenastej ktoś zadzwonił do drzwi. Zostawiła Miriam w gabinecie, dziewczynka była zajęta kolorowaniem obrazków, które dała jej po śniadaniu. Poszła otworzyć. Octavio ukazał się jej oczom. To był on, mężczyzna, którego zawsze kochała. Wszedł do apartamentu, spojrzał na nią z czułością i troską.

- Powiesz mi, co się stało? - zaczął.

- Trochę kiepska dyplomacja, jak na ambasadora, nie sądzisz? - uśmiechnęła się.

Nie możliwe, Octavio nie mógł uwierzyć. Co mogło wprawić ją w taki dobry humor? Nie śmiała się od czasu śmierci Veróniki. Nawet niezliczone sukcesy zawodowe i szalejąca za nią publiczność nie wywoływały u Leocadii choćby cienia zadowolenia.

Położyła mu rękę na ramieniu i poprowadziła do gabinetu. Otworzyła delikatnie drzwi i wtedy zobaczył siedzącą przy biurku dziewczynkę. Gwałtownie pojął wszystko. Leocadia zamknęła drzwi i skierowali się ku bibliotece. Chciała porozmawiać z Octaviem, zanim przedstawi go Miriam. Miała pewność, że może na niego liczyć.

Lotnisko było pełne ludzi. Octavio trzymał za rękę małą Miriam, a Leocadia obserwowała ich z rozpromienioną twarzą. Wracali do Wenezueli. Udało im się zakończyć sprawy zawodowe w Hiszpanii i we Włoszech oraz pomyślnie załatwić procedurę adopcyjną Miriam, teraz już Miriam Acevedo Rangel - ich córki. Będą ją kochać równie mocno jak Verónikę i tym razem, wierzyli w to, los okaże się dla nich łaskawszy.

- Octavio! - pochyliła się ku mężowi Leocadia.

- Tak?

- Tym razem będzie inaczej, bez łez i cierpienia, prawda?

Wziął ją w ramiona.

- Cokolwiek się stanie, pamiętaj, że zawsze będę przy tobie. Możemy dzielić nie tylko nasze radości, ale i smutki. Będziemy szczęśliwi zawsze wtedy, kiedy uda nam się razem zwalczać przeciwności losu.

- Tak. Wybacz mi, jeśli potrafisz. Wybacz mi brak odwagi i te lata rozłąki.

- Nie mam ci czego wybaczać. Każdy radzi sobie najlepiej, jak umie. Pamiętaj o jednym: Ucieczka nie przynosi zapomnienia. „Przeszłość jest dziś, tylko cokolwiek dalej". Przeczytałem kiedyś ten cytat w wierszu Cypriana Kamila Norwida. To mój ulubiony poeta, był Polakiem. Nie wiem, czy o tym pamiętasz?

- Pamiętam o wszystkim i jest jeszcze coś... Chcę, żebyś wiedział, że kocham cię zawsze tak samo, jak kiedyś i nigdy się to nie zmieni…

<<<powrót do spisu treści