Sześciopunkt

Magazyn Polskich Niewidomych i Słabowidzących

ISSN 2449-6154

Nr 5/38/2019
maj

Wydawca: Fundacja Świat według Ludwika Braille’a

Adres:
ul. Powstania Styczniowego 95e/1
20-706 Lublin
Tel.: 697-121-728

Strona internetowa:
www.swiatbrajla.org.pl
Adres e-mail:
biuro@swiatbrajla.org.pl

Redaktor naczelny:
Teresa Dederko
Tel.: 608-096-099
Adres e-mail:
redakcja@swiatbrajla.org.pl

Kolegium redakcyjne:
Przewodniczący: Patrycja Rokicka
Członkowie: Jan Dzwonkowski, Tomasz Sękowski

Na łamach Sześciopunktu są publikowane teksty różnych autorów. Prezentowane w nich opinie i poglądy nie zawsze są tożsame ze stanowiskiem Redakcji i Wydawcy.

Redakcja nie ponosi odpowiedzialności za treść reklam, ogłoszeń, informacji oraz materiałów sponsorowanych.

Redakcja zastrzega sobie prawo do skracania, zmian stylistycznych oraz opatrywania nowymi tytułami materiałów nadesłanych do publikacji.

Materiałów niezamówionych nie zwracamy.

Publikacja dofinansowana ze środków Państwowego Funduszu Rehabilitacji Osób Niepełnosprawnych.

Spis treści

Od redakcji

Spotkanie z matką - Konstanty Ildefons Gałczyński

Nowinki tyfloinformatyczne i nie tylko

OrCam MyEye 2 dla niewidomych i niedowidzących

Co w prawie piszczy

Wciąż za mało pracy dla osób z niepełnosprawnością w administracji publicznej - Beata Dązbłaż

Zdrowie bardzo ważna rzecz

Cukrzyca a otyłość - Dr med. Stanisław Rokicki

Nietolerancja pokarmowa - Patrycja Rokicka

Gospodarstwo domowe po niewidomemu

Porady niewidomej gospodyni - Alicja Cyrcan

Kuchnia po naszemu - Czytelniczka

Z polszczyzną za pan brat

Racja i kontaminacja - Tomasz Matczak

Z poradnika psychologa

Jedyna stała rzecz w życiu - zmiana! - Małgorzata Gruszka

Rehabilitacja kulturalnie

Filmowy kalejdoskop. Gabriela Muskała w nowej odsłonie - Alicja Nyziak

ABC audiodeskrypcji - Bożena Lampart

Galeria literacka z Homerem w tle

Czekanie Matyldy - Halina Kuropatnicka-Salamon

Nasze sprawy

Czas na konfederację (część 2) - Stanisław Kotowski

Syzyfowe prace - Tomasz Matczak

Gdy rozum idzie spać - Iwona Czarniak

Czy lepiej u mamy? - Teresa Dederko

Z uśmiechem przez życie

Ja bym go chyba zlinczowała! - Genowefa Cagara

Idź sobie - Genowefa Cagara

Wymiana grzeczności - Genowefa Cagara

Listy od Czytelników

Ogłoszenia

&&

Od redakcji

Drodzy Czytelnicy!

Spotykamy się w pięknym miesiącu maju, w którym swoje święto obchodzą wszystkie Matki. Z tej okazji naszym mamom, mamusiom, mamuniom dziękujemy za bezinteresowną miłość, trud wychowania, nieprzespane noce i życzymy wiele serdeczności i wyrozumiałości od dzieci.

W tym numerze, w dziale Nasze sprawy kontynuujemy ważny temat przyszłości środowiska niewidomych; zwracamy również uwagę na zdarzające się, nieprawidłowe zachowania osób niewidomych, które mogą umacniać istniejące stereotypy oraz tworzyć negatywne postawy i przekonania wobec niewidomych w społeczeństwie.

Korzystając z porad naszego psychologa, nauczymy się jak łatwiej przeżywać nieuchronne zmiany zachodzące w życiu każdego z nas.

W dziale Rehabilitacja kulturalnie zamieszczamy recenzję filmu, który warto obejrzeć, podpowiadamy także w jaki sposób można indywidualnie skorzystać z pomocy audiodeskryptorów.

Zapraszamy również do Galerii literackiej, w której tym razem publikujemy opowiadanie znanej autorki o matczynym oczekiwaniu.

W dziale dotyczącym zdrowia dowiemy się, jak prawidłowe odżywianie wpływa na jakość naszego życia.

Dziękujemy wszystkim autorom listów przysyłanych do redakcji. Cieszymy się, że artykuły zamieszczane w Sześciopunkcie wywołują tak żywy oddźwięk. Staramy się reagować na każdy zgłaszany przez Czytelników problem, chociaż nie każdy list jest publikowany.

Życzymy ciekawej lektury.

Zespół redakcyjny

<<<powrót do spisu treści

&&

Spotkanie z matką

Konstanty Ildefons Gałczyński

Ona mi pierwsza pokazała księżyc
i pierwszy śnieg na świerkach,
i pierwszy deszcz.

Byłem wtedy mały jak muszelka,
a czarna suknia matki szumiała jak Morze Czarne.

Noc.

Dopala się nafta w lampce.
Lamentuje nad uchem komar.
Może to ty, matko, na niebie
jesteś tymi gwiazdami kilkoma?

Albo na jeziorze żaglem białym?
Albo falą w brzegi pochyłe?
Może twoje dłonie posypały
mój manuskrypt gwiaździstym pyłem?

A możeś jest południową godziną,
mazur pszczół w złotych sierpnia pokojach?
Wczoraj szpilkę znalazłem w trzcinach
od włosów. Czy to nie twoja?
[...]

<<<powrót do spisu treści

&&

Nowinki tyfloinformatyczne i nie tylko

&&

OrCam MyEye 2 dla niewidomych i niedowidzących

OrCam MyEye 2 - to najbardziej zaawansowana przenośna technologia wspomagająca, przeznaczona dla osób niewidomych i niedowidzących, która odczytuje tekst, rozpoznaje twarze, identyfikuje produkty i wiele więcej.

Najnowocześniejsza technologia, prosta i intuicyjna. Urządzenie OrCam MyEye 2 może być z łatwością używane zarówno przez dzieci, dorosłych, jak i osoby w podeszłym wieku. Odczytuje dowolny tekst drukowany lub cyfrowy.

Funkcje OrCam MyEye 2

  1. Czytaj tekst
    W tym: gazety, książki, menu, znaki, etykiety produktów i ekrany.
  2. Rozpoznawanie twarzy
    Bezproblemowa identyfikacja twarzy w czasie rzeczywistym.
  3. Identyfikacja produktów
    Identyfikacja produktów umożliwiająca samodzielne zakupy.
  4. Łatwy w użyciu
    Intuicyjnie rozpoznaje proste gesty dłoni.
  5. Przenośny
    Mały, lekki i mocowany magnetycznie do praktycznie każdej oprawki okularów.
  6. Działa wszędzie
    Mały, bezprzewodowy i nie wymaga połączenia z Internetem.

Nauka OrCam MyEye 2

Trening osobisty - szkolenie indywidualne. Dostępne bezpłatne szkolenia on-line.

Gwarancja OrCam MyEye 2

Obejmuje ciągłą obsługę przez telefon i e-mail.

Co znajduje się w pudełku?

Zestaw OrCam MyEye 2 ma wszystko, czego potrzeba, aby od razu zacząć korzystać z urządzenia: urządzenie OrCam MyEye, zestaw montażowy, kabel ładujący, ładowarkę, pasek na szyjkę, etui na zamek błyskawiczny.

Źródło: www.orcam.com/pl/myeye2

<<<powrót do spisu treści

&&

Co w prawie piszczy

&&

Wciąż za mało pracy dla osób z niepełnosprawnością w administracji publicznej

Beata Dązbłaż

Po dyskusji na Sejmowej Podkomisji ds. Osób Niepełnosprawnych 26 marca na temat zatrudniania osób z niepełnosprawnością w administracji publicznej wniosek od lat jest ten sam - wskaźnik zatrudnienia w instytucjach publicznych tej grupy pracowników jest wciąż niezadowalający.

Małgorzata Paprota, zastępca dyrektora Biura Pełnomocnika ds. Osób Niepełnosprawnych (BON), przedstawiła dane o zatrudnieniu osób z niepełnosprawnością w administracji publicznej z 2017 r., gdyż do BON nie spłynęły jeszcze informacje dotyczące roku zeszłego.

- W 2017 r. najwyższy wskaźnik zatrudnienia osób z niepełnosprawnością wykazało Ministerstwo Nauki i Szkolnictwa Wyższego - 4,42 proc. Ponad 3-procentowy wskaźnik osiągnęły resort pracy - 3,8 i Ministerstwo Zdrowia - 3,17. Dwa z pozostałych ministerstw nie przekroczyły nawet wskaźnika 1 proc. - mówiła Małgorzata Paprota.

Podkreśliła, że w styczniu 2019 r. Ministerstwo Rodziny, Pracy i Polityki Społecznej osiągnęło ustawowy 6-procentowy wskaźnik zatrudnienia osób z niepełnosprawnością.

Trochę lepiej w urzędach centralnych

Nieco lepiej jak w ministerstwach jest w urzędach centralnych. Główna Biblioteka Pracy i Zabezpieczenia Społecznego osiągnęła wskaźnik 23,06 proc., PFRON - 12,77 proc., Urząd ds. Kombatantów i Osób Represjonowanych - 6,7 proc., a Państwowa Inspekcja Pracy - 6,46 proc. Informacje o zatrudnieniu osób z niepełnosprawnością przesłało 25 urzędów.

- Wszystko wskazuje na to, że nowelizacja Ustawy o Służbie Cywilnej z 2011 r. nie zdołała zrównoważyć negatywnych czynników w obszarze zatrudniania osób z niepełnosprawnością w służbie cywilnej - powiedziała wiceszefowa BON.

Nowe przepisy miały sprawić, że jeżeli do konkursu ofert stanie osoba, która zgłosi chęć skorzystania z uprawnień dla osób z niepełnosprawnością, i znajdzie się ona w gronie pięciu najlepszych kandydatów pod względem merytorycznym, to uzyska pierwszeństwo w zatrudnieniu, o ile zakład pracy nie osiąga 6-proc. wskaźnika zatrudnienia osób z niepełnosprawnością.

Najniższa ocena

Monika Zima-Parjaszewska, prezes Polskiego Stowarzyszenia na Rzecz Osób z Niepełnosprawnością Intelektualną podkreśliła, że w raporcie oceniającym wdrażanie Konwencji o Prawach Osób z Niepełnosprawnościami w Polsce jednym z najgorzej ocenianych obszarów jest właśnie kwestia zatrudniania tej grupy pracowników.

- 71 proc. odpowiedzi wskazywało na to, że zatrudnienie osób z niepełnosprawnością jest jednym z większych problemów w administracji publicznej. Dla przykładu Krajowe Biuro Wyborcze nie zatrudnia ani jednej osoby z niepełnosprawnością. 17 ministerstw i 34 instytucje na poziomie centralnym wskazywały na niewielką aktywność w poszukiwaniu kontaktu z organizacjami zajmującymi się zatrudnianiem osób z niepełnosprawnością - mówiła Monika Zima-Parjaszewska.

Konieczna ciągła presja

Z dobrych przykładów, które podała, to Zakład Ubezpieczeń Społecznych, który zatrudnił koordynatora ds. zatrudnienia osób z niepełnosprawnością.

Zdaniem posła Sławomira Piechoty należy wywierać ciągłą presję i nacisk na samorządy i pytać o stan zatrudnienia osób z niepełnosprawnością. - Bez twardej presji przełożonych, premiera, to się nie zmieni - mówił podczas dyskusji.

Przytoczył także przykłady. - Na 24 oferty osób z niepełnosprawnością złożone do Kancelarii Premiera Rady Ministrów przypadło zero zatrudnionych, w ministerstwie energii 29 złożonych ofert - zero zatrudnionych, w ministerstwie finansów - 36 ofert i 1 zatrudnienie, w MON - 37 ofert i 3 zatrudnione osoby, w KRUS-ie 290 złożonych ofert i 21 zatrudnionych - mówił.

Anna Woźniak-Szymańska, prezes Polskiego Związku Niewidomych mówiła o od lat istniejącym problemie w zatrudnianiu osób z niepełnosprawnością, czyli tzw. pułapce rentowej. Ludzie wciąż boją się zawieszenia im renty z powodu przekroczenia kwoty uprawniającej do tego świadczenia.

Praca w służbie zagranicznej nie dla osób z niepełnosprawnością

Adam Zawistny z Instytutu Niezależnego Życia zwrócił uwagę na dalej funkcjonujące rozporządzenie Rady Ministrów z 2012 r., w którym wymienia się konkretne choroby i wady ustrojowe, które dyskwalifikują z pracy w służbie zagranicznej - są to np. głuchota, choroby narządu słuchu połączone z zaburzeniami równowagi, narządy ruchu upośledzające w znacznym stopniu sprawność - wymieniał.

Zakłady Aktywności Zawodowej nie dla wszystkich

Podczas posiedzenia Podkomisji poruszono także temat Zakładów Aktywności Zawodowej (ZAZ). - Na 31 grudnia 2018 r. było 115 ZAZ-ów, które zatrudniały 6716 pracowników, w tym 5069 osób z niepełnosprawnością. Od 2015 r. wzrasta liczba ZAZ-ów, w 2016 r. powstało ich 18 i tylko jeden w woj. podkarpackim stracił status ZAZ-u - mówiła Małgorzata Paprota.

Krzysztof Kotyniewicz, prezes Polskiego Związku Głuchych zwrócił uwagę na mały odsetek osób, które po wyjściu z ZAZ-u weszły na rynek pracy. - W 2016 r. było to 3 proc, w 2017 r. - 2,8 proc., w 2018 - 3,4 proc. - Czy Ministerstwo planuje podjąć działania, aby zwiększyła się liczba tych osób? - pytał.

- Druga sprawa, czy jest szansa na zatrudnianie osób głuchych w ZAZ-ach? - dodał.

Pracownikiem ZAZ-u może być bowiem osoba ze znacznym stopniem niepełnosprawności lub umiarkowanym ze schorzeniami specjalnymi. Natomiast osoba niesłysząca może mieć np. orzeczenie o umiarkowanym stopniu.

Z kolei przedstawicielka Warsztatów Terapii Zajęciowej w woj. wielkopolskim pytała, jaka jest liczba absolwentów warsztatów zatrudnionych w ZAZ-ach. Zwróciła także uwagę na problem braku powstawania nowych ZAZ-ów w Wielkopolsce ze względu na bardzo wysokie wymagania ustalane przez samorząd w tym względzie.

Małgorzata Paprota, która sama była pracodawcą w jednym z większych ZAZ-ów przyznała, że doskonale rozumie poruszane problemy. - W tej chwili w BON pracujemy nad zmianami w Ustawie o Rehabilitacji, które także mogą poprawić sytuację Zakładów Aktywności Zawodowej - zaznaczyła.

Źródło: www.niepelnosprawni.pl, 28.03.2019

<<<powrót do spisu treści

&&

Zdrowie bardzo ważna rzecz

&&

Cukrzyca a otyłość

Dr med. Stanisław Rokicki

Nadwaga i otyłość to nie tylko pojawiająca się duszność i uczucie braku powietrza przy wysiłku, problem z doborem ubrania, ale przede wszystkim olbrzymie obciążenie dla organizmu człowieka. Może prowadzić do wielu schorzeń, takich jak: cukrzyca, nadciśnienie, niewydolność serca, niewydolność układu oddechowego a nawet nowotwory.

Podstawą zapobiegania cukrzycy jest właściwy styl życia, czyli aktywność fizyczna (wystarczy tylko trzy i pół godziny intensywnego wysiłku tygodniowo, co daje 30 minut dziennie), wysypianie się oraz zdrowe odżywianie. Ta zasada odnosi się do wszystkich grup wiekowych, zarówno do dzieci, młodzieży, osób dorosłych i starszych. Bez zwiększenia aktywności fizycznej nie da się uniknąć otyłości (nieco upraszczając, powiększona komórka tłuszczowa ma zbyt mało zamków-receptorów dla klucza-insuliny na jednostkę powierzchni w celu umożliwienia transportu do wnętrza komórki cukru-glukozy).

Dzieci powinny ćwiczyć od 15 do 60 min. dziennie. Jednocześnie oglądanie telewizji, korzystanie z komputera, telefonu powinno się ograniczyć do dwóch godzin dziennie. Niedobór snu również prowadzi do zwiększonej masy ciała. Czas snu powinien wynosić 6-8 godzin, a w przypadku dzieci 10 godzin na dobę. Istotny wpływ na otyłość mają długość i jakość snu, siedzący tryb życia oraz nieregularnie spożywane posiłki.

Powinno się spożywać 5-6 posiłków dziennie w odstępach 3-4 godzinnych. Na ten okres wystarcza energii dostarczonej z wcześniej spożytym pożywieniem. W wypadku rzadziej spożywanych posiłków pojawi się uczucie głodu, którego nie powinniśmy odczuwać. Dłuższe przerwy między posiłkami powodują, iż nasz organizm z każdego wcześniej przyswojonego jedzenia będzie odkładał zapas na ten okres czasu, kiedy energii będzie mu brakowało, a tego zapasu nie będzie w stanie później na bieżąco zużyć. Tę sytuację można porównać do procesu wytwarzania przetworów przeznaczonych na zimę. W ciągu jednego dnia potrafimy zrobić kilkadziesiąt słoików. Korzystamy często z nich przez kilka lat, a o niektórych zapominamy, że je posiadamy. Tak w uproszczeniu funkcjonuje nasz organizm.

Podstawą zdrowego odżywiania są warzywa i owoce, które należy spożywać w jak największych ilościach. W przypadku dzieci i młodzieży normą powinno być co najmniej 400 g dziennie.

Duże znaczenie ma spożywanie pieczywa pełnoziarnistego i kasz. Dzieci i młodzież powinny wypijać 3-4 szklanki mleka codziennie, które można zastąpić naturalnym jogurtem albo kefirem, a tylko wyjątkowo serem (utrata wapnia z serwatką).

Słodkie napoje powinno się zastąpić sokami owocowymi. Dzieci w wieku 4-6 lat mogą pić około 200 ml, a powyżej 7 lat około 300 ml soku dziennie. Słodycze można zastąpić owocami i orzechami.

Powinno się jeść chude mięso, ryby, jaja oraz nasiona roślin strączkowych, takich jak: bób, groch i fasola.

Potraw nie powinno się dosalać jak również jeść słonych przekąsek i fast foodów. Sól lepiej zamienić na przyprawy ziołowe. Korzystniej jest też wybierać produkty surowe niż przetworzone.

Z diety nie należy wykluczać całkowicie tłuszczów zwierzęcych, ponieważ niektóre witaminy, takie jak: A, D, E, K, w nich tylko się rozpuszczają. Trzeba preferować zdrowe tłuszcze roślinne, takie jak olej rzepakowy, oliwa z oliwek (najlepiej z pierwszego tłoczenia). Oleje rafinowane, przeważnie dostępne w naszych sklepach, są niepełnowartościowe. Przy stosowaniu olejów roślinnych należy zwracać uwagę na ich wrażliwość na wysokie temperatury. Wspomniany tu olej rzepakowy, zwany oliwą północy, jest najlepszy i wraz z oliwą z oliwek nadaje się do smażenia.

Przy stosowaniu różnych diet należy kierować się rozsądkiem a nie tworzyć z nich wyznawanej religii.

Więcej o diecie i leczeniu cukrzycy postaram się napisać następnym razem. Niniejszy artykuł ma za zadanie przybliżyć omawianą problematykę i nie jest opracowaniem naukowym.

<<<powrót do spisu treści

&&

Nietolerancja pokarmowa

Patrycja Rokicka

Kiedy w naszym organizmie dzieją się niepokojące rzeczy, nasze ciało wysyła wyraźne sygnały ostrzegawcze, informując nas o potrzebie zdiagnozowania i usunięcia przyczyny zakłócającej jego prawidłowe funkcjonowanie. Do takich sygnałów należy niewątpliwie zaliczyć: częste bóle głowy, uciążliwe migreny, wzdęcia, biegunki, trądzik, nawracające choroby dróg oddechowych czy trudności w zmniejszeniu masy ciała, mimo zastosowania zdrowej diety i ćwiczeń fizycznych. Przyczyn tych objawów można by poszukać w schorzeniu pn. nietolerancja pokarmowa.

Co to jest nietolerancja pokarmowa?

Nietolerancja pokarmowa to nadwrażliwość pokarmowa lub niepożądana reakcja pokarmowa na konkretne pożywienie lub jego składnik. Jest to schorzenie dające różnorodne objawy, bardzo często mylone z alergią. Może wystąpić zarówno u dzieci jak i dorosłych, na każdym etapie życia. Objawy nietolerancji pokarmowej mogą pojawić się po kilku godzinach lub kilku dniach od spożycia produktu, którego nie toleruje nasz organizm. Objawy mogą trwać nawet całymi tygodniami, narażając nas na dyskomfort i cierpienie.

Nietolerancje pokarmowe najczęściej dotykają ludności zamieszkałej w krajach wysoko rozwiniętych. Szacuje się, że nawet 45% populacji w tych krajach boryka się z tym problemem. Badania epidemiologiczne ECAP (Epidemiologia Chorób Alergicznych w Polsce) wykazały, że ok. 30% Polaków zmaga się z tym schorzeniem.

Przyczyny nietolerancji pokarmowej

Układ odpornościowy człowieka jest zaprogramowany na ochronę i walkę z niebezpiecznymi dla zdrowia toksynami, drobnoustrojami oraz innymi niepożądanymi substancjami dostarczanymi do jego wnętrza. Kiedy podczas swojej pracy układ immunologiczny wykryje szkodliwą reakcję na zjedzony przez nas pokarm, zaczyna produkować zbyt dużą ilość przeciwciał, które są charakterystyczne dla konkretnych produktów spożywczych. W naszym organizmie dochodzi do podwyższenia się poziomu IgG (immunoglobulin G). Przeciwciała IgG dzielą się na podgrupy: IgG1, IgG2, IgG3, które dają objawy związane z układem pokarmowym oraz IgG4, które przyczyniają się do objawów niespecyficznych jak np.: trądzik, chroniczne zmęczenie.

Na nietolerancję pokarmową wpływają czynniki enzymatyczne, toksyczne, farmakologiczne, metaboliczne. Zaliczamy do nich m.in.: zmniejszoną wydajność enzymów ułatwiających trawienie; nieprawidłową florę bakteryjną jelit; choroby jelit (zarówno zakaźne, jak i przewlekłe); źle zbilansowaną dietę; stosowanie używek (np. alkoholu); długotrwałą i częstą antybiotykoterapię.

Objawy nietolerancji pokarmowej

Najczęstsze objawy nietolerancji pokarmowej to: astma, bezsenność, biegunki, bóle głowy, bóle stawów, celiakia, depresja, drażliwość, egzema, hipoglikemia, lęk, migrena, moczenie nocne, nadaktywność u dzieci, nieżyt żołądka, problemy dermatologiczne, przybieranie na wadze, reumatoidalne zapalenie stawów, wrzodziejące zapalenie okrężnicy, wzdęcia, zapalenie skóry, zaparcia, zespół jelita drażliwego, złe wchłanianie pokarmu, zmęczenie chroniczne.

Jak się zdiagnozować?

Nietolerancję pokarmową diagnozuje się za pomocą specjalistycznych, profesjonalnych testów potwierdzających nietolerancję. Takie testy można bez problemu wykonać w specjalistycznych laboratoriach lub w gabinetach dietetycznych. Testy są bezbolesne, bezpieczne i wiarygodne. Do testu nie trzeba się specjalnie przygotowywać, nie trzeba być na czczo. Polegają na pobraniu próbki krwi i przekazaniu do badania w laboratorium w celu oznaczenia pomiaru poziomu przeciwciał IgG. Testy nietolerancji pokarmowej mogą obejmować 28, 44, 88 i 280 produktów spożywczych, w tym takie grupy jak: warzywa i owoce; nabiał i jajka; mięso; zioła i przyprawy; ryby i owoce morza; nasiona i orzechy; rośliny strączkowe; zboża bezglutenowe; zboża zawierające gluten; grzyby i inne.

Wynik testu konsultowany jest z dietetykiem lub innym specjalistą, który odczytuje go przy pomocy 6-punktowej skali klas:

Niestety testy te nie są refundowane przez NFZ. Narodowy Fundusz Zdrowia refunduje tylko testy alergiczne.

Na czym polega leczenie?

Leczenie nietolerancji pokarmowej polega na zmodyfikowaniu naszej dotychczasowej diety poprzez zastosowanie tzw. diety eliminacyjnej, wykluczającej produkty, które zawierają nietolerowane substancje. Do takiej diety zaliczamy np. dietę bezglutenową, polegającą na wykluczeniu z jadłospisu wszelkiej żywności powstałej na bazie produktów zawierających gluten, czyli mających w swoim składzie: pszenicę, żyto, owies, jęczmień, a także dietę bezmleczną, która eliminuje produkty zawierające laktozę - głównie mleko i jego przetwory, a także lody, masło.

Dieta eliminacyjna wymaga specjalistycznych konsultacji, ponieważ w momencie rezygnacji z pewnych produktów łatwo o niedobory witamin, składników mineralnych oraz innych wartościowych dla naszego organizmu substancji. W diecie eliminacyjnej musimy zadbać o wartościowe zamienniki żywności, z której rezygnujemy. To podstawa, by czuć się dobrze i zdrowo. Dieta musi być właściwie zbilansowana, indywidualnie dobrana i dostosowana do trybu życia i pracy pacjenta.

Na zakończenie

Wieloletnie, nieleczone nietolerancje pokarmowe mogą doprowadzić do poważnych chorób, w tym nowotworowych; dlatego nigdy nie należy lekceważyć rozpoznanej nietolerancji pokarmowej. Warto również bacznie obserwować swój organizm i reagować, gdy tylko pojawią się niepokojące, wcześniej niewystępujące objawy. Nie zapominajmy, że od tego co jemy, zależy nasze zdrowie i samopoczucie. Pewne grupy produktów mogą być dobroczynne dla innych, natomiast dla nas samych mogą być szkodliwe...

Źródło: www.wylecz.to, www.latopic.pl; www.medonet.pl, https://portal.abczdrowie.pl/

<<<powrót do spisu treści

&&

Gospodarstwo domowe po niewidomemu

&&

Porady niewidomej gospodyni

Alicja Cyrcan

Sposoby na pozbycie się szkodliwych substancji z warzyw i owoców

Nie zawsze udaje nam się zrobić zakupy u lokalnego rolnika, na bazarku czy w sklepie ekologicznym. Nie każdy z nas ma rodzinę na wsi, która mogłaby dostarczać do naszej kuchni dobrej jakości owoce i warzywa. Najczęściej robimy zakupy w dużych marketach, które oferują owoce i warzywa importowane.

Importowany towar musi długo podróżować, żeby trafić na nasze stoły; w związku z tym zostaje poddany licznym zabiegom, które chronią go przed zepsuciem oraz przedłużają świeży wygląd. Do takich zabiegów pielęgnacyjnych zaliczamy: opryskiwanie pestycydami, środkami grzybobójczymi i owadobójczymi; obsypywanie konserwantami oraz woskowanie.

Badania prowadzone przez Instytut Żywności i Żywienia wykazały, że najwięcej szkodliwych substancji znajdziemy w importowanych: pomidorach, ogórkach, szpinaku, winogronach, brzoskwiniach, papryce ostrej i słodkiej, truskawkach, bananach, jabłkach i cytrusach.

Konsumenci, chcąc chronić swoje zdrowie, powinni dołożyć wszelkich starań, by zminimalizować ilość negatywnych środków znajdujących się w pożywieniu.

Moje porady

Zawsze pamiętajmy, że mycie owoców i warzyw to podstawowa rzecz. Jednak mycie samą wodą nie wystarcza. Do mycia importowanej żywności powinniśmy sporządzić dwa rodzaje roztworów: pierwszy roztwór kwaśny, do przygotowania którego potrzebujemy: jeden litr wody, pół szklanki octu jabłkowego lub zwykłego (ewentualnie dwie łyżki kwasku cytrynowego). Do takiej płukanki wkładamy owoce i warzywa na około 3 minuty. Drugi roztwór to roztwór zasadowy, do przygotowania którego potrzebujemy: jeden litr wody i jedną łyżkę sody oczyszczonej. W takiej kąpieli ponownie płuczemy nasze owoce i warzywa przez kolejne 3 minuty. Na koniec dokładnie myjemy je pod czystą, bieżącą wodą.

Cytrusy możemy umyć, wykorzystując podany wyżej sposób, jednak dobrze jest umyć je dodatkowo gorącą wodą oraz dokładnie wyszorować szczoteczką.

Nie myjmy od razu wszystkich przyniesionych ze sklepu warzyw i owoców, ponieważ umyte szybciej się popsują. Myć należy te, które mamy zamiar zjeść w danej chwili lub wykorzystać do przygotowania posiłku.

Pamiętajmy również, by dokładnie umyć ręce, gdy przekładamy zakupione produkty z foliowych toreb do wiklinowych koszyków czy szklanych miseczek.

Inną sprawą są suszone owoce, np. rodzynki, śliwki kalifornijskie, figi, morele itp. Do nich producenci dodają środki konserwujące, np. dwutlenek siarki, który chroni suszone owoce przed rozwojem bakterii czy pleśni. Owoce suszone zawierające w swoim składzie konserwanty najlepiej zalać wrzątkiem i odstawić na 5-10 minut. Po upływie podanego czasu wodę należy odlać, owoce przepłukać.

Robiąc zakupy starajmy się kupować bakalie, które nie zawierają konserwantów. Są one droższe, ale bardziej wartościowe. Podczas zakupów poprośmy osobę widzącą (asystenta, ekspedientkę), żeby przeczytali nam skład na opakowaniu produktu, który zamierzamy kupić.

<<<powrót do spisu treści

&&

Kuchnia po naszemu

Czytelniczka

&&

Jajka w kremie chrzanowym

Składniki:

Wykonanie

Obrane jajka pokroić w dużą kostkę (na 8 części), następnie wymieszać z groszkiem. Majonez połączyć z chrzanem i dodać do sałatki.

<<<powrót do spisu treści

&&

Mazurek cygański

Składniki:

Wykonanie

Dno blaszki wyłożyć pergaminem. Na nim ułożyć warstwę wafli. Żółtka utrzeć z cukrem, dodać orzechy, sparzone rodzynki, drobno pokrojoną skórkę pomarańczową i śliwki (wszystkie bakalie oprószyć mąką), mąkę z proszkiem do pieczenia. Z białek ubić pianę, połączyć ją z pozostałymi składnikami i wszystko delikatnie wymieszać, wylać na wafle i zaraz włożyć do piekarnika. Upiec. Przystąpić do przygotowania lukru.

Lukier

Składniki:

Wykonanie

Utrzeć białko z cukrem, dodając sok z cytryny (jeśli masa jest za rzadka, dodać cukier puder).

Zaraz po upieczeniu ciasto polać cienkim strumieniem lukru, tworząc ozdobną kratkę na powierzchni całego mazurka.

<<<powrót do spisu treści

&&

Placek jabłkowy z bakaliami

Składniki:

Wykonanie

Jabłka obrać, pokroić w kostkę, następnie sparzyć. Jaja utrzeć z cukrem, stopniowo dodając olej, mąkę wymieszaną z sodą, proszkiem do pieczenia i cynamonem. Na końcu dodać jabłka, rodzynki i płatki migdałowe. Ciasto przełożyć do blaszki i piec w temp. ok. 180 stopni C przez ok. 45-50 minut. Po upieczeniu posypać cukrem pudrem lub przyozdobić polewą kakaową i posypać wiórkami kokosowymi.

<<<powrót do spisu treści

&&

Z polszczyzną za pan brat

&&

Racja i kontaminacja

Tomasz Matczak

Większość burzliwych dyskusji, zwanych nie bez racji kłótniami, dotyczy tego, kto ma rację. Jej udowodnienie powinno opierać się na sile argumentów, ale czasem niestety górę biorą argumenty siły. Racja może także leżeć po czyjejś stronie lub może się w czymś zawierać. Dość częstym obecnie błędem językowym jest używanie zwrotu z racji na to. Używa się go zwykle w sytuacji, gdy jedną rzecz argumentuje się inną. Prawidłowa forma brzmi z racji tego. Być może błąd powstaje przez analogię do poprawnego językowo wyrażenia z uwagi na to, stosowanego w podobnym kontekście?

Per analogiam dochodzi do innego językowego błędu. Wiele osób miesza wyrażenia bądź co bądź i w każdym razie, tworząc błędną konstrukcję w każdym bądź razie. Dość często także zdarza się zwrot na całe szczęście. Jest on również niepoprawny. Tego rodzaju błędną konstrukcję, będącą krzyżówką dwóch prawidłowych form, nazywamy kontaminacją. Na całe szczęście to kontaminacja zwrotów na szczęście i całe szczęście, że.... Innymi przykładami mogą być błędne na wskutek, czyli połączenie przyimków na skutek i wskutek, czy wywrzeć piętno pochodzące od wycisnąć piętno i wywrzeć skutek. Kontaminacja sama w sobie nie musi być błędna. Jej wynikiem są powszechnie używane i poprawne słowa, np. chuderlawy, pochodzące od przymiotników chudy i cherlawy lub zapożyczony z języka angielskiego motel, który jest krzyżówką słów motor i hotel.

Z racji tego, iż szanuję cenny czas Czytelników, kończę, bo jeszcze zacznę przynudzać, a bądź co bądź to ostatnie, czego bym sobie życzył.

<<<powrót do spisu treści

&&

Z poradnika psychologa

&&

Jedyna stała rzecz w życiu - zmiana!

Małgorzata Gruszka

Fakt, że zmiana jest jedyną pewną i stałą rzeczą w naszym życiu, zauważył, żyjący ponad 2500 lat temu, grecki filozof Heraklit z Efezu. Porównał on życie do rwącego nurtu i stwierdził, że nie można dwa razy wejść do tej samej rzeki. Innymi słowy, życie jest tak zmienne, iż nawet jeśli coś wydaje nam się takie samo jak wcześniej, w rzeczywistości jest inne. Nasze życie wciąż się zmienia, choć - podobnie jak rzeka - z oddali wydaje się być wciąż takie samo. W kolejnym "Poradniku psychologa" zachęcam Państwa do zastanowienia się, czym są zmiany, jak możemy je podzielić i opisać, jak na nie reagujemy i jak sobie z nimi radzić.

Czym jest zmiana

O zmianie mówimy wówczas, gdy jakiś fragment rzeczywistości nie jest już taki, jaki był do tej pory. Fragment rzeczywistości objęty zmianą może być mikroskopijny, średni lub bardzo duży. Niektórych zmian prawie w ogóle nie zauważamy, inne z kolei mocno dają nam się we znaki. Większość spotykających nas zmian wymaga od nas jakiejś reakcji. Cokolwiek się zmienia, w mniejszym lub większym zakresie, musimy się do tego dostosować.

Jak się zmieniamy?

Ktoś kiedyś powiedział, że starzejemy się od dnia, w którym przyszliśmy na świat. To dość pesymistyczna wizja, ale prawdą jest, że od tego właśnie dnia wchodzimy w cykl zmian, który trwa przez całe życie.

Zmieniamy się fizycznie

Przez całe życie zmieniamy się fizycznie: najpierw rośniemy, potem dojrzewamy, a później starzejemy się. Nasze ciało zmienia się nawet jeśli tego nie chcemy i robimy wszystko, by wyglądać lepiej, atrakcyjniej i młodziej.

Zmieniamy się mentalnie

Przez całe życie zmieniamy się mentalnie, a więc zmienia się nasze widzenie świata, poglądy, postawy, systemy wartości i opinie. Nie są to oczywiście zmiany nagłe i rewolucyjne (choć i takie się zdarzają). Chodzi raczej o wprowadzanie nowych elementów do racjonalnego spojrzenia na rzeczywistość.

Zmieniamy się emocjonalnie

Przez całe życie zmianom ulega nasza sfera emocjonalna. Inaczej wyrażamy emocje jako dzieci, inaczej jako nastolatki, inaczej jako dorośli i dojrzali ludzie. Dobrze, jeśli zmiany sfery emocjonalnej prowadzą do umiejętności rozpoznawania własnych emocji, nazywania ich i wyrażania.

Rozwijamy się

Choć podręcznikowy wiek rozwojowy kończy się około 20. roku życia, to przez całe życie możemy się rozwijać, to znaczy nabywać nowe umiejętności. Oczywiście, zależy to od naszych osobistych możliwości, chęci i potrzeb.

Charakter zmian

Zmiany, z którymi mamy do czynienia, mają różnorodny charakter. Ze względu na tempo - rozróżniamy zmiany nagłe i stopniowe. Ze względu na rozmiar - zmiany obejmujące mały, średni lub bardzo duży fragment naszej rzeczywistości. Ze względu na skutek - rozróżniamy zmiany odwracalne i nieodwracalne. Ze względu na wywoływane emocje - zmiany pozytywne i negatywne.

Najważniejszą cechą wszystkich zmian jest to, czy zależą one od nas, czy nie. Innymi słowy, chodzi o to, czy inicjujemy je sami, czy też dzieją się poza naszą wolą, a my musimy odnieść się do nich w jakiś sposób. Nagła, nieodwracalna i obejmująca duży obszar rzeczywistości zmiana, która nie zależy od nas, jest najczęściej bolesna i trudna do przyjęcia. Zupełnie inaczej jest wtedy, gdy taką samą zmianę inicjujemy sami, czyli sami decydujemy o jej wprowadzeniu w życie.

Zdarza się przecież, że pewnego dnia ludzie rzucają dotychczasowe życie i zaczynają od nowa. O wiele trudniej jest, gdy taka zmiana wymuszona zostaje przez okoliczności zewnętrzne.

Inicjowanie zmian

Samodzielnej decyzji o tym, że coś zmienimy, towarzyszą pozytywne emocje. I nic w tym dziwnego, bowiem chcąc coś zmienić, chcemy zmienić to na lepsze, a więc osiągnąć jakiś pozytywny rezultat. Planując zmianę, często odczuwamy radość i entuzjazm, bo oczami wyobraźni widzimy wymarzony efekt. Na fali dodatnich emocji pozostajemy, gdy wprowadzana zmiana jest łatwa i szybka. Nasze emocje zmieniają się, gdy wprowadzana zmiana wymaga planu, wysiłku i pracy. W takim wypadku, po euforii następuje refleksja i kalkulacja. Zastanawiamy się nad tym, co trzeba będzie zrobić, kalkulujemy zyski i straty i w końcu sprawdzamy, czy dana zmiana nam się opłaca. Gdy uznamy, że tak, rozpoczynamy proces zmiany. W procesie tym wielokrotnie wracamy do etapu wahań i kalkulacji. Czasami po drodze zadowalamy się częściową zmianą, czasami dopinamy swego (kończymy studia, znajdujemy nową pracę, zmieniamy styl życia, opanowujemy obcy język, gromadzimy oszczędności itp.).

Reakcja na zmiany, które niesie los

Reakcja na zmiany od losu zależy oczywiście od tego, czy są one pomyślne, czy nie. Bywa, że mamy szczęście i całkiem niespodziewanie dzieje się coś pozytywnego. Zdarzenia takie warto gromadzić w swojej pamięci, bowiem stanowią przeciwwagę dla niepomyślnych i nieplanowanych zmian. Dzięki temu, dokonując życiowego bilansu, nie mamy poczucia, że los nas tylko krzywdzi. Emocje towarzyszące zmianom losowym o charakterze negatywnym przebiegają odwrotnie do tych, które towarzyszą planowaniu zmian. Dominującą emocją jest niechęć. Od negatywnej zmiany zafundowanej przez los najchętniej ucieklibyśmy tam, gdzie rośnie przysłowiowy pieprz. Jeśli zmiana jest bardzo dotkliwa i bolesna, pojawia się niedowierzanie a następnie bunt i opór. Z upływem czasu pojawia się poczucie, że nie jest tak źle jak przypuszczaliśmy, i że z zaistniałą zmianą da się żyć. W końcu pojawia się nadzieja i zgoda na nową rzeczywistość. Oczywiście, zdarza się, że ktoś zatrzymuje się na etapie wypierania zmiany, buntu, rozpaczy lub złości. W takich wypadkach potrzebne jest wsparcie osób bliskich, przyjaciół lub profesjonalistów.

Jak radzić sobie przy wdrażaniu zmian

Przy wdrażaniu zmian, wymagających dużego wkładu pracy, systematyczności i wysiłku, najtrudniejsze jest wytrwanie w powziętej decyzji i osiągnięcie finalnego efektu.

Aby to było możliwe, skorzystaj z poniższych wskazówek:

Jak radzić sobie z niepomyślnymi zmianami losowymi?

Akceptacja niepomyślnych zmian losowych jest łatwiejsza, gdy przyjmiemy, że życie nie zawsze się układa tak, jak tego chcemy. Im silniej żądamy, by tak było, tym boleśniej odczuwamy zmiany losowe, nawet te o stosunkowo niewielkim wydźwięku negatywnym.

W reakcji na trudne zmiany losowe najtrudniejsze są początkowe emocje i dostosowanie się do nowej sytuacji.

Aby to było możliwe, skorzystaj z poniższych wskazówek:

Pamiętaj!

Wszyscy jednocześnie pragniemy i boimy się zmian. Wszyscy mamy zdolność inicjowania i wdrażania różnego kalibru zmian w naszym życiu.

Wszyscy posiadamy mechanizmy, dzięki którym z czasem udaje nam się udźwignąć najtrudniejsze zmiany fundowane przez los.

<<<powrót do spisu treści

&&

Rehabilitacja kulturalnie

&&

Filmowy kalejdoskop
Gabriela Muskała w nowej odsłonie

Alicja Nyziak

Na ekrany kin wszedł film Agnieszki Smoczyńskiej Fuga. Właściwie nie zamierzałam iść na niego, bo nie był zaopatrzony w audiodeskrypcję. Jednak magnesem przyciągającym okazało się po projekcji spotkanie z aktorką i autorką scenariusza - Gabrielą Muskałą. Mimo wcześniejszego zapoznania się z filmową fabułą, bez audiodeskrypcji wiele mi umknęło. Moje luki uzupełniło spotkanie z odtwórczynią głównej roli i autorką scenariusza.

Scenariusz Fugi to debiutanckie dziecko Gabrieli Muskały. Powstawał 13 lat, a jego zaczątkiem był program telewizyjny Ktokolwiek widział, ktokolwiek wie. To właśnie w nim zobaczyła kobietę, która w wyniku przeżytego stresu zapadła na fugę dysocjacyjną. Zaskoczyło ją i przeraziło puste spojrzenie kobiety, która nie pamiętała, kim była, co robiła. Jej postać jest motywem przewodnim, ale cała fabuła jest fikcją. Choć być może widzowie odnajdą w postaci głównej bohaterki Kingi vel Alicji także odrobinę siebie. A może raczej Fuga uświadamia, jak niesamowicie cienka jest granica, po przekroczeniu której zapada ciemność.

Film rozpoczyna scena, która również pojawia się w jego końcówce. Kobieta o pustym spojrzeniu, w brudnej odzieży idzie po torach. Jej twarz jest nieruchoma, nie wyraża żadnych uczuć. To Alicja, która nie pamięta, że kiedyś miała na imię Kinga. Nie pamięta, że miała rodzinę - męża i synka, kochających rodziców.

Bohaterka po dwóch latach zostaje odnaleziona/rozpoznana, wraca do domu. Jednak ona niczego nie pamięta, jest zagubiona i nawet odpychająca. Jej twarz jest niczym maska. W konfrontacji z emocjami i uściskami bliskich pozostaje dziwnie sztywna i napięta. To tak jakby nagle wylewność i serdeczność okazywali jej zupełnie obcy ludzie.

Zachowanie Alicji rani jej najbliższych, którzy oczekują zupełnie innych reakcji. Tworzy się psychologiczny węzeł trudny do rozplątania. Do tego pojawia się ta druga. Dawna koleżanka, która teraz zajęła jej miejsce w życiu męża i synka.

Film Agnieszki Smoczyńskiej opowiada nie tylko o dramacie osoby dotkniętej fugą dysocjacyjną, ale także o tragedii jej bliskich. Mąż Alicji - Krzysztof (Łukasz Simlat), żeby nie zwariować, próbuje ułożyć życie swoje i synka. Powrót żony burzy ten nowy ład.

Gabriela Muskała długo nie umiała odnaleźć w sobie recepty na Alicję. Nagle musiała stać się kimś zupełnie innym; kobietą, która jest twarda, nie liczy się z normami społecznymi, która robi co chce i kiedy chce. W osiągnięciu celu pomogły jej zajęcia z Kick-boxingu oraz z trenerką personalną, która specjalizuje się w prowadzeniu warsztatów dla aktorów. O sukcesie świadczą słowa taty Gabrieli, który po obejrzeniu Fugi stwierdził:

- Patrzyłem na ekran i widziałem twarz, rysy, postać własnej córki, ale to nie byłaś Ty. Inna mimika twarzy, chód, ruchy, postawa.

W filmie ogromne znaczenie odgrywa obraz i muzyka. Czasami zamiast słów pojawia się wspomnienie zilustrowane muzyką wywołującą napięcie. Można odnieść wrażenie, że słychać wody płodowe lub szum, ryk morza.

Mam nadzieję, że Fuga będzie dostępna z audiodeskrypcją, bo naprawdę warto ten film obejrzeć i poszukać własnych odpowiedzi na pytania: czy Alicji uda się dotrzeć do przyczyny resetu, który zafundował jej mózg? Czy odważy się zmierzyć z faktami? Czy ich odkrycie nie wywoła następnych, trudnych do przeżycia emocji? Ja już znalazłam odpowiedzi i tylko zakończenie filmu mnie zaskoczyło.

Światowa premiera Fugi odbyła się na MFF w Cannes, gdzie film przyjęto owacyjnie.

<<<powrót do spisu treści

&&

ABC audiodeskrypcji

Bożena Lampart

Pragnę podzielić się z Czytelnikami informacją, iż Mazowieckie Stowarzyszenie Pracy dla Osób Niepełnosprawnych De Facto uruchomiło nowe rozwiązanie dla osób niewidomych potrzebujących opisu rzeczy, których zobaczyć nie mogą. Każdy może stać się subskrybentem Newslettera wydawanego przez to Stowarzyszenie, aby następnie otrzymać zaproszenie do Hyde Park AD - czyli Hyde Park Audiodeskrypcji.

Jest to propozycja opisania przedmiotów (kosmetyk, samochód, sprzęt elektroniczny), zdjęcia własnego lub z Internetu, znanej postaci, grafiki, zjawiska przyrody. Taką chęć wyraziło 140 uczniów ostatnich klas szkół podstawowych oraz kilku dorosłych wolontariuszy ze Stowarzyszenia De Facto.

Uczniowie mają już na koncie osiągnięcia dotyczące opisu zdjęć z prasy dostępnej dla osób z dysfunkcją narządu wzroku zamieszczanej w e-Kiosku z prasą. Na bieżąco wykonują także opisy dzieł sztuki.

Hyde Park AD to przedsięwzięcie, które traktują jako nowe doświadczenie i zapraszają nas do współpracy.

Wysyłając link do grafiki lub zdjęcie, wskazane jest, aby zaznaczyć, co nas interesuje. Wówczas opis sprosta naszym oczekiwaniom.

Warto dodać, iż osoby dokonujące audiodeskrypcji nie są profesjonalistami, a doświadczenia w tym zakresie nabyły podczas warsztatów przygotowujących do tego zadania.

Postanowiłam zatem skorzystać z tej szansy, wysyłając link do grafiki na adres: defacto.org@wp.pl lub: biuro@defacto.org.pl. Link dotyczył grafiki do okładki książki niewidzącego pisarza Tomasza Matczaka, pt. Ja, ty i biała laska.

Za zgodą Koordynatora Hyde Park AD wklejam poniżej opis okładki książki wykonany przez wolontariusza:

Ja, ty i biała laska - audiodeskrypcja okładki książki, Tomasz Matczak, Ja, ty i biała laska. Takie napisy umieszczono na kolorowej ilustracji, która jest okładką książki. Okładka sprawia wrażenie rysunku namalowanego kredkami. Imię i nazwisko autora umieszczone jest w górnym lewym rogu. Tytuł książki - w dolnej części. Imię i nazwisko autora tworzy niebieska czcionka, a tytuł - czcionka biała. W ilustracji wyróżniają się trzy motywy: samolot, pilot i tło. Samolot to najprostszy dwupłatowiec. Ma podwójne, dosyć szerokie, opływowe skrzydła. Ułożone są na dwóch poziomach - jedno nad drugim. Smukły ogon zakończony jest znacznie mniejszym skrzydłem, które w szczególności odpowiada za utrzymanie maszyny w poziomie. Ogólnie wygląd kadłuba przypomina korpus ważki. Na pierwszym planie znajduje się pilot, a samolot skierowany jest w dół. Jego dziób jest na dole, a ogon w górze. Sylwetka mężczyzny ukazana jest od bioder w górę. Rysunek sprawia wrażenie, iż jest rysunkiem namalowanym kredkami. Oczy pilota są jedynie poziomymi kreseczkami bez widocznych źrenic, podobnie usta. Ubrany jest w kombinezon, jego tułów opasuje kilka par pasów, z których część ułożona jest pionowo, a część poziomo. W środkowej części pasów zamocowano metalowe klamry. Najprawdopodobniej są to karabińczyki. Na głowie ma czapkę, której boczne pasy ściśle przylegają do policzków i podbródka. Poszycie samolotu jest jasnozielone, kombinezon pilota jasny, pasy są szare a tło jasnoniebieskie.

Zachęcam wszystkich do wzięcia udziału w tym nowym doświadczeniu. Wiadomości w skrzynce pocztowej potwierdzają przyjęcie zamówienia a także informują o terminie wysłania audiodeskrypcji. Praca wolontariusza jest czasochłonna. Aby nasze oczekiwania zostały należycie zrealizowane, musimy się uzbroić w cierpliwość.

Kolejnym przykładem dużego nakładu pracy i czasu jest audiodeskrypcja do filmu. Deskryptor najpierw musi się zapoznać z treścią filmu, zrobić notatki, a następnie umiejętnie wpleść audiodeskrypcję między dialogi. Ma za zadanie opisać nie tylko wygląd pomieszczeń, krajobrazu, ale również przedstawić wygląd bohaterów i mimikę ich twarzy. Wielu informatyków obecnie pracuje nad technologią, która ma zastąpić cały proces przygotowania audiodeskrypcji, co przyspieszyłoby pracę deskryptora. Można powiedzieć, iż nowe technologie mają za zadanie współpracować z techniką AD (audiodeskrypcji), nie eliminując przy tym roli deskryptora podczas projekcji filmu. Zastanawiające jest, jak można dostarczyć osobie z dysfunkcją narządu wzroku automatycznie generowane opisy? W dobie rozwoju nowych technologii osoby niewidome będą miały coraz większą potrzebę poznania rzeczy, które dotychczas były dla nich tajemnicą. W miarę jedzenia apetyt rośnie. Zatem nie bez znaczenia jest czas opracowania opisu. Może jednak okazać się, że czynnik ludzki zostanie zmarginalizowany.

I choć wiadomościom o kolejnym skoku technologicznym towarzyszy większe zainteresowanie środowiskiem osób niewidomych, warto się zastanowić, czy relacja automat - człowiek zastąpi relację człowiek - człowiek.

<<<powrót do spisu treści

&&

Galeria literacka z Homerem w tle

&&

Czekanie Matyldy

Halina Kuropatnicka-Salamon

Nie lubi deszczowych dni.

Staje się wtedy niespokojna. Spaceruje bez przerwy między oknem a drzwiami pokoju. Nasłuchuje kroków z korytarza - może to do niej? Na dźwięk dzwonka wbiega do przedpokoju i dopiero po gwałtownym przekręceniu klucza, pyta z zadyszką:

- Kto to?

- To ja, Pani Matyldo.

W dużej kuchni wszystko czeka na niespodziewanych gości - wykrochmalone serwetki, jabłka na talerzu, pierniki w koszyczku i zapach niedawno zmielonej kawy. Pani Matylda zakłada fartuch z wielkimi kieszeniami, i krzątając się, monologuje przejęta.

- Listu od córki długo nie ma, Kochaniutka. Ja rozumiem, że dom i dzieci to nieustanna troska, ale żeby matce nic nie donieść, nie zwierzyć się, nie poradzić?... Jak była malutka, to z każdą biedą przybiegała. Potem coraz rzadziej. - Wzdycha i po chwili smutnej ciszy podejmuje: - ja sama domyślałam się, co dziecku dolegało i zawsze starałam się ulżyć. A to coś jej kupiłam, a to podsunęłam jakiś smakołyk... O synów też dbałam. U mnie wszystkie dzieci równe. Wie Pani, najmłodszy koniecznie chciał ze mną mieszkać. Synowa nie zgodziła się. Mówiła, że mama wiele nie pomoże, a ciągle trzeba będzie coś dla niej robić - że to niby mama niewidoma. Bzdury takie, bo skoro sama potrafiłam te dzieciaki chować, kiedy były małe i rosły razem z kłopotami - przecież tak młodo owdowiałam, to czyż teraz nie podołałabym mniejszej robocie?! Siły też mniejsze, pewnie... Jednak chodzić koło mnie nikt nie musi. Prawie nigdy nie choruję. Chociaż wnuczki miałby człowiek przy sobie. - Krótkie chlipnięcie i znów energiczny głos ciągnie: - trudno. Wyjechali starsi, czemuż nie miał wyjechać najmłodszy?... W ogóle dzieci dobre są, serdeczne. Córka pisze do mnie. Synowie nie. Oni wolą wpaść do matki, pogawędzić. Na Boże Narodzenie wszyscy przysyłają pieniążki, zamiast podarków. Wolałoby się jakieś upominki, bo to i przyjemniej, i gdzie mi tam za czymś chodzić? Ale pamiętają. Chcą, żeby mama sama kupiła, co zamyśli. Czy córka przyjeżdża? Naturalnie! Na grób ojca, zawsze z końcem października, kiedy tłoki mniejsze. Pobędzie ze dwa, trzy dni, porozmawia, zrobi mamci zakupy, okna pomyje... - Z szerokim uśmiechem pociąga głośno łyk kawy. - Dłużej? A jakby mogła posiedzieć dłużej, Złociutka? Przecież ma własny dom, pracę, obowiązki. Skądże latem?! Latem trzeba dzieci wysłać na kolonie czy do krewnych. Samej z zięciem wyjechać na wypoczynek. Nie obejrzą się i po lecie. Ja to dobrze wiem - wolno pogryza pierniczek. Nagle dorzuca półgłosem: - tylko męczy mnie, Kochana, że one - znaczy dzieci - tak mało do siebie ciągną. Bywa, zjadą się u którego na rocznicę ślubu albo inne święto, zabawią się przy kieliszeczku, pożartują, ale żeby pisywali listy, spotykali się regularnie - to nie. A ja bym chciała, żeby w trudnościach, w chorobach mogli się sobie przydawać; aby była między nimi ta bliskość, kiedy mnie już zabraknie. Ostatnio córka przeprowadzała się do większego mieszkania. Skarżyła mi się, że prosiła braci o pomoc. Żaden nie miał czasu. Ach, proszę Pani, to był taki przykry list! - Milknie, zawstydzona postawami synów. - Kiedyś, Złociutka, nie mieli w czym sobie pomagać. Ja za nich myślałam i wszystko załatwiałam. Jak córka potrzebowała korepetycji z matematyki, to opłaciłam studenta. Starszy syn, Pawełek, umiał matematykę, ale nie chciałam dziecku w nauce przeszkadzać. W kółko powtarzałam: uczcie się, dzieci, bo bez nauki ani porządnego zawodu, ani nijakiej przyszłości. Pozwalałam z piłką poganiać, do kina pójść - wiadomo, młodemu rozrywka konieczna. Nauki pilnowałam najbardziej. Nawet kupowałam to i owo za dobre świadectwa. Sama z domem sobie radziłam, ze sprawunkami, żeby tylko tego czasu jak najwięcej dzieci na naukę miały. Wie Pani - śmieje się znienacka - przez tę ich naukę ja raz w życiu paliłam papierosy. Było tak: Paweł przed maturą, młodsze przed klasówkami, noc. A mnie ząb boli. Opuchłam. Tabletki nie pomogły. Na ostry dyżur by trzeba. Postój taksówek daleko. Jak tu sobie poradzić? Chodzę i pojękuję. Krysia zbudziła się i mówi - niech mama położy się i przytuli do poduszki. Co da takie spacerowanie? Spać nie można. - Wyszłam do kuchni. Usiedzieć nie mogę. Naraz przypomniało mi się, że podobno papierosy łagodzą ból zębów. Wyjęłam paczkę z teczki Pawełka - on już palił w ukryciu. Zapalam... Matko! Krztuszę się, oczy pieką, łzy ciekną, w głowie się kręci... Byłam potem jak ogłupiała. Dentysta rozzłościł się, gdy mu opowiedziałam o tych papierosach. - Starsza osoba, a taka nieroztropna! Trzeba było którego młodziaka obudzić i do lekarza. - Łatwo mówić. Młodemu sen jak powietrze i w szkole musi być przytomny. Pawełek tej matury nie zdał - mówi gorzko. - Kupiłam mu jednak zegarek obiecany za maturę. Cóż robić? Nie powiodło się dziecku; kto je miał pocieszyć? Pamiętam, jakoś ciężko mi było z pieniędzmi. Pomedytowałam i sprzedałam swój zimowy płaszcz. Oj, jak się Pawełek cieszył! Z radości piwko kolegom postawił. Dawne sprawy, dawne. Powyrastały dzieciaki i odfrunęły. Taki los. Co, Pani już chce iść? Złociutka, po co na tę pogodę za próg wychodzić? Kawusi jeszcze zaparzę, cieplej będzie... Opowiem Pani, jak to Zdzisio spadł z jabłonki.

Po godzinie, stojąc w rozwartych drzwiach, nawołuje prosząco:

- Pani przyjdzie, Kochaniutka, gdyby znowu padało. Porozmawiamy sobie... Matylda czeka!

<<<powrót do spisu treści

&&

Nasze sprawy

&&

Czas na konfederację (część 2)

Stanisław Kotowski

Potrzeba sfederalizowania ruchu niewidomych i słabowidzących.

Należy uznać istnienie wielu organizacji pozarządowych działających na rzecz niewidomych i słabowidzących. Trzeba też dążyć do ograniczenia negatywnych skutków rozproszenia organizacyjnego. Myślę, że należy poszukiwać możliwości realizacji wspólnych celów przy zachowaniu odrębności organizacyjnej istniejących podmiotów. Uważam, że konieczne jest powołanie konfederacji organizacji pozarządowych działających na rzecz niewidomych i słabowidzących.

W tym miejscu należy zaznaczyć, że szerokie związki stowarzyszeń działających na rzecz osób z różnymi niepełnosprawnościami nie mogą dobrze reprezentować interesów osób niewidomych i słabowidzących. Mamy takie szerokie reprezentacje, np. Polskie Forum Osób Niepełnosprawnych czy Koalicję na Rzecz Osób Niepełnosprawnych. Nawet to, co przywykliśmy uważać za słuszne i prawidłowe, czyli wspólne interesy osób niewidomych i osób słabowidzących, nie jest łatwe do pogodzenia. Interesy te bowiem, w wielu przypadkach, są rozbieżne.

Dla słabowidzących ważne są pomoce optyczne, leki podtrzymujące osłabiony wzrok, rekreacja, kultura. Dla niewidomych natomiast najważniejsza jest rehabilitacja, białe laski, nawigatory, psy przewodniki, chociaż rekreacja i kultura są też ważne.

Interesów tych nie zawsze można pogodzić nawet w ramach jednego stowarzyszenia. Im szersza jest reprezentacja, tym zadanie to staje się trudniejsze. Niekiedy bowiem interesy osób z różnymi niepełnosprawnościami różnią się zasadniczo, a nawet są sprzeczne.

Warunkiem utworzenia konfederacji jest zachowanie pełnej niezależności przez stowarzyszenia i fundacje wchodzące w jej skład. Muszą one zachować dotychczasową niezależność i samodzielność, muszą mieć możliwość starania się o pieniądze, rywalizowania o nie z innymi organizacjami, przyjmować własne programy działania i starać się je realizować. Konfederacja natomiast nie powinna podejmować żadnych działań, realizacja których wymuszałaby rywalizację z organizacjami wchodzącymi w jej skład, oczywiście, oprócz uzgodnionych i zaakceptowanych przez wszystkich. Poniżej proponuję takie zadania.

Wiem, że jest to zaledwie zarys problemu. Wiem też, że powołanie konfederacji wymaga mnóstwa uzgodnień, przemyśleń, rozwiązania wielu szczegółowych problemów.

Nie jest łatwe na przykład określenie praw i obowiązków organizacji tworzących konfederację. Organizacje powinny czuć i rozumieć korzyści z działalności konfederacji, a jednocześnie nie powinny ponosić nadmiernych kosztów finansowych i moralnych przynależności do niej. No i oczywiście, żadna z organizacji nie może dominować nad innymi, żadna nie może być ani lepsza, ani gorsza od innych. Lepsza lub gorsza może być działalność, ale nie organizacja. Bez uwzględnienia podobnych założeń nie da się stworzyć żadnej platformy współpracy, współdziałania, dążyć do zaspokajania istotnych potrzeb osób z uszkodzonym wzrokiem na szeroką skalę.

Proponowane zadania konfederacji organizacji pozarządowych działających w środowisku osób z uszkodzonym wzrokiem.

Raz jeszcze podkreślam, że konfederacja nie powinna mieć żadnych uprawnień nadzorczych ani koordynacyjnych. Na to nie zgodzą się samodzielnie działające stowarzyszenia i fundacje. Nie mogłaby też stać się jedną z wielu organizacji ubiegających się o finansowanie swojej działalności. Nie mogłaby pod tym względem stanowić konkurencji dla zrzeszonych stowarzyszeń i fundacji. Dlatego nie mogłaby realizować wielu zadań. Jej zadania powinny być nieliczne i ograniczone do takich, które można realizować bez dużych pieniędzy oraz bez rywalizowania ze stowarzyszeniami i fundacjami tworzącymi konfederację.

Widzę trzy takie zadania:

  1. pełnienie funkcji postulatywnych, dbałości o jakość prawa dotyczącego osób niepełnosprawnych i jego przestrzegania,
  2. ułatwianie stowarzyszeniom i fundacjom pełnienia niezmiernie ważnej funkcji informacyjnej,
  3. organizowanie wymiany doświadczeń wypracowanych w poszczególnych organizacjach.

W ramach pierwszego zadania konfederacja powinna organizować naciski, występować, postulować, krytykować, ujawniać, żądać, organizować protesty, angażować środki przekazu.

Przede wszystkim powinna współpracować z władzami rządowymi i parlamentem w zakresie działalności legislacyjnej. Czuwanie nad tworzeniem prawa i jego zmianami nie jest możliwe przez małe organizacje oraz przez wielkie, które realizują wiele zadań, a przedmiotem ich troski jest przede wszystkim pozyskiwanie pieniędzy na te zadania i na własne funkcjonowanie.

Oddziaływanie na prawodawców przy tworzeniu ustaw oraz na władze rządowe przy wydawaniu aktów wykonawczych ma dla niewidomych i słabowidzących istotne znaczenie. Dlatego działalność ta powinna stać się najważniejszą dla konfederacji.

Konfederacja powinna czuwać nad poziomem zaspokajania potrzeb osób niewidomych i słabowidzących. Dotyczy to wielu dziedzin życia, a przede wszystkim: rehabilitacji, edukacji, zatrudnienia, wyposażenia w sprzęt i pomoce rehabilitacyjne, wyrównywania szans i przeciwdziałania dyskryminacji.

Aby to było możliwe, należy gromadzić doświadczenia poszczególnych organizacji i przygotowywać odpowiednie ekspertyzy, projekty rozwiązywania problemów istotnych dla niewidomych i słabowidzących z całego kraju, zgłaszać władzom niedociągnięcia w różnych dziedzinach itp.

Przykładem może być konieczność zabiegania, by do Internetu nie wprowadzano technik przekazu słowa pisanego, które uniemożliwiają korzystanie niewidomym i słabowidzącym z tej formy przekazu. Przykładem może być też konieczność starań o usuwanie barier architektonicznych, technicznych, organizacyjnych i innych oraz przeciwdziałania tworzenia nowych barier utrudniających niewidomym funkcjonowanie w środowisku.

Drugim ważnym zadaniem konfederacji powinno być tworzenie warunków umożliwiających wszystkim zrzeszonym organizacjom przekazywanie niewidomym i słabowidzącym informacji dotyczących możliwości uzyskania pomocy socjalnej, możliwości szkolenia rehabilitacyjnego, skierowań do sanatorium, dofinansowania sprzętu rehabilitacyjnego, dofinansowania udziału w turnusach rehabilitacyjnych - słowem korzystania z przysługujących uprawnień oraz możliwości istniejących w kraju albo tylko w niektórych miastach czy regionach. Dobra informacja w tych dziedzinach, dotycząca podstaw prawnych pomocy oraz instytucji, które pomoc tę powinny zapewniać, stanowiłaby liczącą się pomoc dla osób z uszkodzonym wzrokiem i ich rodzin, a także dla innych osób i instytucji, które chciałyby pomagać niewidomym i słabowidzącym. Dodam, że nie jest to łatwe zadanie, zwłaszcza dla działaczy społecznych, którzy nie zawsze orientują się, jakie są ograniczenia i możliwości osób z uszkodzonym wzrokiem, jakie przysługują im uprawnienia oraz jakie są obszary działalności instytucji, które mogą zaspokajać ich potrzeby.

Konfederacja mogłaby też przygotowywać informacje dla urzędów zatrudnienia i dla pracodawców o możliwościach osób niewidomych i słabowidzących. Mogłoby to przyczynić się do poprawy w dziedzinie rehabilitacji zawodowej i zatrudnienia.

Aby stowarzyszenia i fundacje zrzeszone w konfederacji mogły prowadzić efektywną działalność informacyjną, niezbędne jest przygotowywanie dla nich tematycznych informacji, które byłyby łatwo dostępne i nie ulegałyby dezaktualizacji, np. w formie skoroszytów podzielonych na działy, w których gromadzone byłyby wymienne wkładki w druku powiększonym.

Uwaga! Nie proponuję wkładek w brajlu, gdyż ze względu na ilość i objętość informacji nie byłyby one funkcjonalne.

Niezbędne jest również prowadzenie internetowego serwisu informacyjnego zawierającego tematyczne działy, z których wycofywane byłyby zdezaktualizowane informacje i wprowadzane nowe.

Skoroszyty i internetowe serwisy informacyjne powinny m.in. zawierać działy poświęcone:

  1. edukacji niewidomych i słabowidzących,
  2. pomocy socjalnej,
  3. szeroko pomyślanej rehabilitacji,
  4. zatrudnieniu,
  5. instytucjom i organizacjom działającym na rzecz osób niepełnosprawnych, przede wszystkim niewidomych i słabowidzących,
  6. uprawnieniom opiekunów osób niepełnosprawnych,
  7. programom realizowanym przez PFRON i inne instytucje na rzecz osób niepełnosprawnych.

Oczywiście, takich działów powinno być więcej. Podałem tylko kilka jako przykłady. Można też zastanowić się nad działem, a raczej nad działami, zawierającymi informacje dotyczące uprawnień niewidomych obowiązujących w poszczególnych regionach kraju oraz instytucji, fundacji i stowarzyszeń o charakterze lokalnym.

Trzecie zadanie powinno polegać na gromadzeniu doświadczeń poszczególnych organizacji i organizowaniu ich wymiany. Mogłoby to wpłynąć na poziom pracy poszczególnych organizacji, na uniknięcie odkrywania metod pracy już stosowanych i unikanie błędów popełnionych przez innych.

Organizacja i funkcjonowanie konfederacji

W skład konfederacji mogłyby wchodzić, niezależnie od ich wielkości, na zasadach całkowitej dobrowolności i równości:

  1. samopomocowe stowarzyszenia osób z uszkodzonym wzrokiem,
  2. stowarzyszenia rodziców i przyjaciół dzieci z uszkodzonym wzrokiem,
  3. stowarzyszenia i fundacje działające na rzecz osób z uszkodzonym wzrokiem.

Naczelną władzą konfederacji powinno być zgromadzenie przedstawicieli zrzeszonych stowarzyszeń i fundacji, przy czym każdą fundację i każde stowarzyszenie, niezależnie od liczby zrzeszonych osób, powinien reprezentować jeden przedstawiciel. Walne zgromadzenia przedstawicieli powinny zbierać się raz na pięć lat albo częściej w sytuacjach przewidzianych statutem. Ze względów praktycznych i finansowych mniejsze stowarzyszenia i fundacje powinny mieć prawo powierzyć swój głos przedstawicielowi innego stowarzyszenia lub fundacji.

Do zadań walnego zgromadzenia delegatów powinno należeć:

  1. przyjęcie i zmiany statutu konfederacji,
  2. przyjmowanie pięcioletnich programów działania konfederacji i sprawozdań z ich realizacji,
  3. udzielanie absolutorium ustępującemu zarządowi konfederacji i wybieranie nowego zarządu.

Władzą wykonawczą konfederacji powinien być siedmioosobowy zarząd konfederacji w składzie: przewodniczący, zastępca przewodniczącego, sekretarz generalny, skarbnik i trzech członków. Kompetencje walnego zgromadzenia delegatów oraz zarządu konfederacji, sposób obradowania i pozostałe zagadnienia natury organizacyjnej i finansowej powinien określić statut konfederacji. W tym miejscu mogę tylko sugerować, że ze względów finansowych, posiedzenia zarządu mogłyby odbywać się z zastosowaniem łączności internetowej.

Do prawidłowego funkcjonowania konfederacji niezbędne jest skromne biuro i zatrudnienie niewielu pracowników. Lokal konfederacji, ze względów finansowych, powinien składać się z nie więcej niż dwóch lub trzech pokoi. Konfederacja powinna zatrudniać, również ze względów finansowych, niewielu pracowników, najlepiej niewidomych i słabowidzących ze znacznym stopniem niepełnosprawności, gdyż na refundację kosztów ich zatrudnienia przysługuje najwyższe dofinansowanie. Pracownicy powinni zapewniać warunki pracy władz konfederacji oraz obsługę biurową podejmowanych zadań. Do przygotowywania wystąpień do władz, opracowywania ekspertyz, ocen i materiałów pomocniczych można by angażować niewidomych, słabowidzących i widzących specjalistów na zasadzie wolontariatu. Do ich realizacji można by też powoływać zespoły wolontariuszy.

Moje propozycje nie wyczerpują zagadnień kadrowych i organizacyjnych funkcjonowania konfederacji. Mogą one być jedynie podstawą rozważań i dyskusji na ten temat.

Finansowanie działalności konfederacji

Wszystkie stowarzyszenia i fundacje działające na rzecz osób niewidomych i słabowidzących borykają się z wielkimi trudnościami natury finansowej. Z pewnością konfederacja pod tym względem nie byłaby w lepszej sytuacji. Dlatego powinna być powołana na zasadach niewymagających dużych nakładów finansowych.

O częściowej refundacji zatrudnienia pracowników już pisałem. Dodać jednak należy, że niezależnie od częściowej refundacji tych kosztów, niezbędne są pieniądze na uzupełnienie kosztów zatrudnienia. Nie muszą to być duże pieniądze, ale są niezbędne.

Na prowadzenie internetowego serwisu informacyjnego i przygotowywanie informacji w druku powiększonym o pieniądze można by ubiegać się w PFRON-ie czy u innych sponsorów. Niestety, i na finansowanie takich zadań, niezbędne jest 20 lub więcej procent własnego wkładu.

Na wynajem i utrzymanie biura konfederacji, na opłaty pocztowe i telekomunikacyjne, na papier, na sprzęt biurowy itp. niezbędne są również pieniądze. Konfederacja musiałaby pozyskiwać je ze składek członkowskich od zrzeszonych stowarzyszeń i fundacji. Niestety, mogłyby to być raczej symboliczne składki, gdyż każda z tych organizacji musi ograniczać własne zadania ze względu na niewystarczające możliwości ich finansowania. W tej sytuacji konieczność płacenia składek mogłaby przeciwdziałać wstępowaniu do konfederacji.

Myślę, że stowarzyszenia, które pobierają składki od swych członków, mogłyby zwiększyć je o 1 zł rocznie od każdego członka - podkreślam, rocznie a nie miesięcznie. W ten sposób można by pozyskać kilkadziesiąt tysięcy zł rocznie. Mogłoby to stanowić podstawę finansową działalności konfederacji.

Takie oskładkowanie stowarzyszeń członków konfederacji byłoby możliwe pod warunkiem, że miałyby one korzyści z działalności konfederacji. Korzyści ogólne istnienia i działalności konfederacji mogłyby nie budzić wątpliwości. Nie oznacza to jednak, że byłyby one uznane przez większość stowarzyszeń, ewentualnych członków konfederacji. Dlatego zagadnienie to wymaga gruntownego przemyślenia i przedyskutowania. Wydaje się jednak, że jedna złotówka rocznie od osoby nie powinna stanowić problemu.

Nie mam pomysłu, jak rozwiązać problem składek fundacji. Fundacje nie mają członków, nie mają więc wpływów ze składek członkowskich. W tej sytuacji ich składki musiałyby być naprawdę symboliczne, a może nawet należałoby z nich zrezygnować.

Może firmy informatyczne i inne zaspokajające potrzeby niewidomych i słabowidzących mogłyby partycypować w kosztach funkcjonowania konfederacji. Warto i o tym pomyśleć.

Uwagi końcowe

Tak obecnie oceniam istniejący stan rzeczy i konieczność podjęcia starań o powołanie wspólnej reprezentacji, która nie byłaby nadmiernie uzależniona od środków publicznych. Dlatego też zgłaszam pod adresem naszego środowiska powyższe propozycje. Mogą one być początkiem szerszej dyskusji i wypracowania lepszych, bardziej funkcjonalnych rozwiązań. Od czegoś jednak trzeba zacząć.

Jeżeli nie podejmiemy zdecydowanych działań, jeżeli nie znajdziemy sposobów przezwyciężenia kryzysu w ruchu niewidomych w Polsce, kryzys będzie się pogłębiał. Będzie postępowała marginalizacja PZN-u, a inne stowarzyszenia nie rozwiną działalności na szerszą skalę. Dlatego może warto zastanowić się nad propozycją powołania konfederacji.

Z pewnością nie rozwiąże to wszystkich problemów, ale może warto spróbować, może konfederacja okaże się pożyteczna.

<<<powrót do spisu treści

&&

Syzyfowe prace

Tomasz Matczak

Od niemalże trzydziestu lat funkcjonuję w społeczeństwie jako osoba niewidoma. Pierwsze orzeczenie ZUS o czasowej niepełnosprawności dostałem w roku 1996. Obecnie mam już przyznaną na stałe grupę inwalidzką. Ludzie często mnie pytają, czy przez te trzydzieści niemalże lat coś zmieniło się na korzyść osób niewidomych? Odpowiadam, że tak. Nie mogę inaczej, jeśli popatrzymy chociażby na rozwój nowych technologii. Nie da się ukryć, że wciąż przybywa rozwiązań ułatwiających nam życie, bądź niwelujących różnego rodzaju wykluczenia. Kto spodziewał się na przykład, że telefony dotykowe będą mogły nam służyć?

Mimo wszystko, czytaj: mimo wszelkich cudów techniki dostępnych dla nas, od czasu do czasu ktoś zasadzi w naszym ogródku taki kwiatek, że aż opadają ręce. Nie chodzi o rozwiązania technologiczne, które w zamyśle miały nam pomagać, a w rzeczywistości okazały się gniotami, że wspomnę tylko tzw. nakładki brajlowskie na dotykowe domofony, lecz mam na myśli ludzką ignorancję i brak wyobraźni.

Całkiem niedawno chciałem zapisać się na pewne rekolekcje. Nie podam tu ich nazwy ani innych szczegółów, bo wszak nie o to mi chodzi, aby kogokolwiek dyskredytować. Podczas tych ćwiczeń duchowych panuje absolutne milczenie. Uczestnicy nie odzywają się do siebie nawet podczas posiłków. Unikają zwrotów grzecznościowych i jakiegokolwiek kontaktu werbalnego. Pomyślałem sobie, że będzie to dla mnie nie lada wyzwanie, ale w końcu czemu nie? Sądziłem, że wszystko da się jakoś obejść. Postanowiłem zawczasu poinformować organizatorów o mojej niepełnosprawności, abyśmy razem wypracowali jakiś konsensus. Okazało się to nie lada problemem. Gdy o całej sytuacji dowiedziała się pewna moja krewka koleżanka, zadzwoniła do organizatorów sama. Podobno nie była to miła rozmowa, ale ja nie o tym. Podczas tej rozmowy jeden z organizatorów, mając na myśli mnie, zapytał:

- Czy ten pan potrafi się sam ubrać?

I co? Nie opadają ręce?

Mamy XXI wiek, erę atomu chyba, stanęliśmy na księżycu, potrafiliśmy skonstruować komputer, tworzymy wspaniałą kulturę i dzieła sztuki, ale nadal chyba nie potrafimy sobie wyobrazić, że osoby niepełnosprawne mogą samodzielnie żyć. Edukacja na tym polu wydaje się przysłowiową syzyfową pracą. Już dawno nic mnie tak nie zaskoczyło, jak pytanie organizatora rekolekcji o to, czy potrafię sam się ubrać. Zadał je człowiek po wyższych studiach i choć to akurat żadna wykładnia, to jednak wydawałoby się, iż mimo wszystko powinien być bardziej zorientowany. Rozumiem, że można się dziwić, iż korzystamy ze smartfonów czy komputerów, ale pytanie o samodzielne wkładanie ubrania to już przesada.

Cóż, trzeba wrócić do pracy u podstaw. To jedyna nadzieja lepszego jutra. Nieustanna edukacja powinna przynieść plon. Może nie za mojego życia, ale powinna. Tym bardziej, że jeśli społeczeństwo ma takie braki w wiedzy na temat osób niepełnosprawnych, to jak my mamy domagać się jakichkolwiek praw? Wszak skoro nie potrafimy się ubrać samodzielnie, to po co nam domofony z brajlem, mówiące tramwaje, dofinansowania do zakupu komputera czy zniżki na przejazdy?

Oczywiście powie ktoś: miałeś niefart, kolego, bo większość społeczeństwa wie o nas zdecydowanie więcej. To prawda, ale każdy może kiedyś trafić na kogoś, kto zada jakieś irracjonalne pytanie. Im mniej będzie takich niedoinformowanych osób, tym bardziej normalne będzie nasze życie. Potrzeba dużo cierpliwości, ale jak wiadomo - cierpliwość popłaca. W tym miejscu apel także do samych niepełnosprawnych: bądźcie cierpliwi! Nie gaście kaganka oświaty, gdy napotkacie kuriozalne pytania, nie zniechęcajcie się, ale mówcie, wyjaśniajcie, tłumaczcie, edukujcie i przekonujcie. To także część naszego życia i zadanie do spełnienia. Może się wydawać syzyfową pracą, ale kto wie, może nadejdzie kiedyś czas, że i Syzyf osiągnie swój cel?

Wiara przenosi góry, nie tylko syzyfowe kamienie.

<<<powrót do spisu treści

&&

Gdy rozum idzie spać

Iwona Czarniak

Każdy, kto ukończy osiemnasty rok życia, bierze odpowiedzialność prawną za swoje czyny i w teorii tak jest; jednak to tylko teoria, która z rzeczywistością ma niewiele wspólnego.

Tracąc wzrok, nie ważne - nagle czy stopniowo, doświadczamy sytuacji, o których dobrze widzący nie mają pojęcia; mowa tu o niemożności przeczytania pisma z urzędu, ogłoszeń, rozkładu jazdy, dostrzeżenia nadjeżdżającego pojazdu czy wreszcie rozpoznawania mijających nas ludzi. Wszystko to oraz wiele innych utrudnień sprawia, że powinniśmy starać się na wszelkie możliwe sposoby zadbać nie tylko o nasze własne bezpieczeństwo, ale również o bezpieczeństwo tych, którzy żyją wokół nas.

Grono osób z niepełnosprawnością wzroku przestrzega obowiązujących zasad i zgodnie z powiedzeniem: jak cię widzą, tak cię piszą, stara się pokazać z dobrej strony. Jednak są i tacy, którzy świadomie bądź nie, psują opinię środowisku osób z dysfunkcją wzroku.

Każdy człowiek ma prawo do wypicia kufla piwa czy innego trunku, jednak wszystko powinno odbywać się w granicach zdrowego rozsądku i z zachowaniem zasad bezpieczeństwa. Zdarza się jednak, że niektórzy zapominają o tym, iż ich ograniczenia nie pozwalają im na beztroskie zachowania. Kieliszek, dwa lub więcej, a może kilka wypitych piw, następnie białe laski w dłonie i z mocnym przekonaniem - damy radę - niewidzący oraz słabowidzący wyruszają w miasto, na dworzec autobusowy, czy najzwyczajniej w świecie w kierunku domów. Nawet do głowy im nie przyjdzie to, jak są postrzegani przez otoczenie. No bo co mogą sobie pomyśleć przechodzący obok nich ludzie, kiedy widzą idącego chwiejnym krokiem człowieka, od którego czuć alkohol, na dokładkę poruszającego się przy pomocy białej laski?

No cóż, zdarzyło się i tak, że po spotkaniu grupka niewidomych będąca pod wpływem alkoholu jechała autobusem. Kierowca tegoż autobusu, nie mogąc zrozumieć tego zdarzenia, przy pierwszej nadarzającej się okazji podczas rozmowy z inną osobą z niepełnosprawnością wzroku zapytał wprost: proszę mi powiedzieć jak niewidomi po pijaku mogą samodzielnie przemieszczać się po mieście i jeździć autobusami? To dla mnie niepojęte, przecież o wypadek nie jest trudno.

Narażenie na wstyd to tylko niewielka cena, jaką płacą za nieodpowiedzialnych niewidzących kolegów ci, którym takie naganne zachowanie nawet nie przychodzi do głowy. Po takich ekscesach całe środowisko traci w oczach otoczenia i może zdarzyć się tak, że z powodu wybryków jednostek potrzebujący pomocy od widzących najzwyczajniej w świecie jej nie otrzymają.

Laskę mam w torebce/plecaku, jeszcze trochę widzę, to jakoś daję sobie radę - to kolejne słowa, jakie padają z ust wielu niedowidzących, którzy samodzielnie wyruszają na zakupy, korzystają z usług komunikacji i nierzadko, przechodząc przez ulicę, nie zauważają nadjeżdżającego samochodu, cudem unikając wypadku. Po takim zdarzeniu coraz częściej słyszy się dwa tłumaczenia: tego samochodu w ogóle nie było słychać, bądź najprostsze z nich: zamyśliłam/em się.

Czy może być jeszcze gorzej? Chciałoby się powiedzieć, że nie, jednak to tylko pobożne życzenia i gdy Czytelnik pomyśli, że przesadzam, to będzie on w dużym błędzie. Sprawa bowiem dotyczy tak zwanych przewodników, ale nie tych, którzy są pełnosprawni, lecz osób niedowidzących.

Środowisko osób z dysfunkcją wzroku niewątpliwie powinno się wspierać i nawet to jest wskazane. Jednak takie wsparcie winno odbywać się według określonych zasad i jeżeli osobie niewidzącej w przemieszczaniu się pomaga niedowidzący, to zarówno niewidomy jak i słabowidzący powinien trzymać w dłoni białą laskę.

Wszyscy uczestnicy ruchu, zarówno piesi jak i kierowcy, widząc osobę z białą laską, której towarzyszy przewodnik bez laski, dostają błędny sygnał, że prowadząca osoba ma dobry wzrok i wtedy o wypadek nie trudno.

Przykład: na ulicy tuż obok chodnika trwają roboty drogowe, koparka pracuje pełną parą. Chodnikiem idą dwie osoby - jedna nie widzi i sprawdza przed sobą drogę białą laską, jednocześnie trzyma się ręki towarzyszącej osoby, która ma tzw. lunetowe widzenie. Dochodzą do pracującej koparki, której część przenosząca ziemię z wykopu omija o kilka centymetrów głowę idącej bez laski osoby niedowidzącej; ta wpada w złość. Z jej ust pod adresem pracujących padają ostre słowa, na które nadzorujący prace spokojnie odpowiada: skoro pani źle widzi, to gdzie ma pani laskę? Czy ja jestem duchem świętym, żebym wiedział, że ktoś ma problem ze wzrokiem? Gdyby pani, która ma w ręku laskę, szła sama, to nie tylko prace zostałyby wstrzymane, ale pomoglibyśmy tej pani w bezpiecznym ominięciu przeszkody.

Wielu niedowidzących ma opory w wyjściu z laską między ludzi. Fałszywa duma, wstyd lub najzwyczajniej w świecie głupi upór mogą stać się przyczyną nieszczęścia.

U części niewidzących powodem utraty wzroku jest cukrzyca, która atakuje na wiele sposobów, a jednym z nich jest nagłe zasłabnięcie i tylko natychmiastowa pomoc może czasem uratować życie. Czy jest sposób na to, aby zwykły przechodzień szybko zorientował się, że upadający na chodnik bądź już leżący na nim człowiek jest cukrzykiem? Oczywiście, że tak; wystarczy, że nosi on na nadgarstku opaskę z taką informacją, lecz okazuje się, że dla niektórych nie tylko biała laska to coś wstydliwego, ale również i noszenie takiej opaski bywa krępujące.

Nie mówi się o tym głośno, ale duża część osób z niepełnosprawnością - i to nie tylko tą związaną z utratą wzroku - mając problem z rzeczywistością, w jaką zostali wbrew sobie wciśnięci, popada w różnego rodzaju uzależnienia i nie zwracając uwagi na to, że używki przynoszą tylko chwilową ulgę, stosują je coraz częściej. Pomimo iż sami sobie w ten sposób szkodzą, na wszystkie możliwe sposoby starają się przed otoczeniem usprawiedliwiać swoje zachowanie i bagatelizować przestrogi, a wystarczyłaby przecież rozmowa z psychologiem i łatwiej byłoby zaakceptować i zrozumieć niejedną życiową zawiłość.

Może warto, nie pozwalać na to, aby rozum robił sobie zbyt częste drzemki, wówczas logiczne myślenie ustrzeże niejednego przed popełnianiem błędów.

<<<powrót do spisu treści

&&

Czy lepiej u mamy?

Teresa Dederko

Młodzież z problemami wzroku, tak jak i ich rówieśnicy widzący, kształci się w szkołach średnich i wyższych, czasem na kolejnych kierunkach, aby przedłużyć okres studiów; ale przychodzi moment, w którym proces edukacji jest zakończony. Wtedy należałoby podjąć trudną decyzję, jak dalej układać sobie życie.

Zaczynają się poszukiwania pracy nie zawsze uwieńczone sukcesem.

W przypadku młodych niewidomych sporym problemem jest także uzyskanie samodzielności i niezależności od rodziny, która przez lata na każdym kroku świadczyła pomoc.

Jest to sytuacja trudna zarówno dla dorosłych dzieci jak i dla ich rodziców.

Często zdarza się, że po zakończeniu nauki syn czy córka zostają w domu, uważając, że skoro nie mają mieszkania i pracy a tylko rentę socjalną, to jak mogą się usamodzielnić.

Rodzina nadal świadczy usługi opiekuńcze, a dorosłe, przecież niepełnosprawne dziecko może bezpiecznie wędrować po Internecie, od czasu do czasu, tak dla rozrywki, wyjeżdżać na szkolenia, z założenia nie korzystając z ich rezultatów.

Oczywiście życiowe losy młodych niewidomych układają się rozmaicie. Nie wszystkim odpowiada dorosłość pod kuratelą rodziców i rodzeństwa.

Mam nadzieję, że większość z nich rozpoczyna dojrzałe, samodzielne, odpowiedzialne życie. W dużej mierze zależy to od wychowania, prawidłowo prowadzonej rehabilitacji i mądrej miłości rodziców do dzieci z niepełnosprawnościami.

Chciałabym przedstawić dwa różne przykłady zachowań niewidomych dziewczyn rozpoczynających dorosłe życie.

  1. Dziewczyna zakończyła edukację i opuściła ośrodek szkolno-wychowawczy z dyplomem masażysty. A ponieważ od razu nie znalazła pracy, wróciła do mamy mieszkającej w małym miasteczku. Nie musiała się o nic martwić. Mama sprzątała, robiła zakupy, gotowała itd. Córka mogła zajmować się wyłącznie swoimi sprawami. Wiele godzin spędzała przy komputerze, przez komunikatory kontaktowała się ze znajomymi w całym kraju, ściągała muzykę, trochę nawet czytała, a czas sobie płynął. Tak przyjemnie na próżnowaniu minął rok, aż dziewczyna zrozumiała, że w ten sposób może spędzić całe życie. Postanowiła usamodzielnić się. Poprosiła przyjaciół z dużego miasta o pomoc w wynajęciu mieszkania, a potem sama znalazła pracę w przychodni. W końcu nawiązała kontakt z kolegą ze szkoły i obecnie ma normalną rodzinę. Razem wychowują dwoje dzieci.
  2. Niewidoma studentka mieszka z rodzicami i z dwoma starszymi braćmi. Nie uczyła się w żadnym z ośrodków, nie ma kontaktu z innymi niewidomymi. Do szkoły, a potem na uczelnię jest dowożona przez kogoś z rodziny. Nigdy nie wychodzi sama, nawet nie próbuje chodzić z białą laską, bo i po co, kiedy zawsze jest pod opieką. Kończy studia, zastanawia się nawet nad wyjazdem na jakiś zagraniczny wolontariat, ale rodzice stanowczo się przeciwstawiają, więc zostaje w domu. Ostatecznie otrzymuje zgodę na udział w szkoleniu komputerowym organizowanym przez jedną z fundacji. Na miejsce dostarcza ją troskliwy starszy brat.

No i teraz zaczyna się problem. Dziewczyna poznaje chłopaka, który coraz bardziej jest nią zainteresowany. Rodzice jednak stoją na straży dobra córki. Gdy chłopak odwiedza przyjaciółkę, w jej mieszkaniu nigdy nie zostają sami. Rodzina nie zgadza się na żadne ich wspólne wyjścia. Chłopak protestuje, oskarża rodziców dziewczyny o jej ubezwłasnowolnienie. W końcu młodzi zaręczają się i podejmują próbę wspólnego zamieszkania. Rodzina straszy, że jak oni niewidomej córce przestaną pomagać, to skończy w domu opieki.

Rzeczywiście, w nowym mieszkaniu dziewczyna czuje się bezradna. Nie umie przyrządzać posiłków, nie wychodzi jej sprzątanie i pranie. Coraz częściej tłumaczy narzeczonemu, że musi na parę dni pojechać do mamy. Ostatecznie dzwoni do niego z informacją, że zrywa i zostaje u rodziców.

Nie w tym rzecz, żeby osądzać jej wybory, bo może chłopak ją rozczarował i gdyby była widząca, też zrezygnowałaby z tego związku albo wybrała poczucie bezpieczeństwa i wygody w domu rodzinnym.

Dorosłość jest poważnym wyzwaniem i wielu młodych ludzi woli przedłużać sobie dzieciństwo. Jednak nikt za nikogo życia nie przeżyje.

Czy warto na własne życzenie rezygnować ze stanowienia o samym sobie, nie podejmować samodzielnie ważnych życiowych decyzji, a w rezultacie żyć tylko dla siebie?

My, przedstawiciele starszego pokolenia środowiska niewidomych musieliśmy pracować zawodowo, ponieważ nie otrzymywaliśmy od razu po ukończeniu szkoły rent. Wielu z nas angażowało się też w działalność społeczną. Teraz młodzi niewidomi, mając zabezpieczenie finansowe, mogą dokonywać wyboru.

Na zakończenie tego felietonu chcę napisać kilka ciepłych słów o młodzieży, z którą brałam udział w międzynarodowym projekcie. Cała młodzieżowa piątka to są osoby dobrze wykształcone, chętne do pomocy nam starszym i wspaniale zrehabilitowane.

<<<powrót do spisu treści

&&

Z uśmiechem przez życie

&&

Ja bym go chyba zlinczowała!

Genowefa Cagara

Któregoś jesiennego poranka, kiedy jeszcze mieszkaliśmy w samym centrum Warszawy, mój mąż chciał dojść do ulicy Świętokrzyskiej.

Obok była duża budowa, na którą często wjeżdżały i wyjeżdżały z niej samochody. Poza nimi jeździła cała masa zwykłych samochodów.

Żeby przeczekać tę masę pojazdów, mąż stanął przy krawężniku, grzecznie czekając, aż sobie pojadą. Kiedy wreszcie zrobiło się ciszej, wyciągnął białą laskę i zaczął przechodzić przez uliczkę na drugą stronę. W tym momencie jednak przejechał szybko przed nim jakiś jeszcze samochód. Kiedy w końcu mężowi udało się przejść bezkolizyjnie, usłyszał głos jakiejś starszej pani:

- Może pan teraz śmiało iść przed siebie. Ja przez cały czas tylko patrzyłam i czekałam, czy pana nie potrąci, bo chyba bym go zlinczowała...

Na to mąż odpowiedział coś w tym rodzaju, że w takim razie przykro mu, że ta pani się rozczarowała, na co ona uprzejmie stwierdziła, że nic nie szkodzi i poszła w swoją stronę.

<<<powrót do spisu treści

&&

Idź sobie

Genowefa Cagara

Kiedy chodziłam do szkoły podstawowej, co roku urządzałyśmy przedstawienia dla naszej wychowawczyni. Któregoś roku, chyba w klasie czwartej, miałyśmy wystawić sztukę Syn gwiazdy.

W tajemnicy przed panią Elą, bo tak miała na imię, w którejś z klas robiłyśmy próby. Niestety, na jedną z nich weszła solenizantka, bo coś miała załatwić z drugą wychowawczynią. Kiedy już swoją sprawę załatwiła, usłyszałam otwieranie drzwi, dlatego, sądząc, że pani Eli już w klasie nie ma, zaczęłam kontynuować swoją kwestię:

- Idź sobie! Nie chcemy się z tobą bawić!

A na moje słowa, ku mojemu przerażeniu, usłyszałam:

- Dobrze, dobrze, już sobie idę...

Na szczęście konsekwencji mojego wyrzucenia wychowawczyni z klasy nie było, bo chyba się domyślała, że coś dla niej przygotowujemy.

<<<powrót do spisu treści

&&

Wymiana grzeczności

Genowefa Cagara

Dawno temu, kiedy do autobusu wsiadało się po uprzednim kupieniu biletu u kierowcy, jedna z dobrze znanych niewidomych osób stała w takiej właśnie długiej kolejce po bilet.

Nagle ktoś z tyłu zaczął się pchać i popchnął tego niewidomego na stojącego przed nim osobnika.

Tamten odwrócił się i powiedział:

- Cham!

Na co tenże niewidomy całkiem spokojnie stwierdził:

- A ja ... jestem.

Nazwiska tego pana lepiej nie podam, ponieważ nie może już pozwolić mi albo nie, na opis tego zdarzenia.

Nie wiem, co było dalej, ale myślę, że ten kulturalny pan się w przyszłości zastanowi, zanim kogoś zwymyśla...

<<<powrót do spisu treści

&&

Listy od Czytelników

Jak to powiedzieć?

Po lekturze tekstu pani Iwony Czarniak - Określenia i przywileje osób niepełnosprawnych, nasunęły mi się pewne refleksje. Sprawa nie jest taka prosta.

Jeszcze na początku dwudziestego wieku słowo ślepy było powszechnie używane w odniesieniu do osób pozbawionych możliwości korzystania ze wzroku. Kojarzyło się to źle, bo takie osoby najczęściej zmuszone były żebrać. Dlatego w latach pięćdziesiątych działacze Polskiego Związku Niewidomych zwracali się do wielu instytucji z prośbą o wyeliminowanie tego określenia.

Już w Biblii Tysiąclecia używane jest słowo niewidomy. Jeszcze w 1993 roku podczas szkolenia aktywu PZN mówiło się, że niewidomy to osoba pozbawiona możliwości korzystania ze wzroku od urodzenia lub od wczesnego dzieciństwa. Chodzi o tych, którzy nie pamiętają doznań wzrokowych, kolorów, kształtów itd.

A zatem niewidomi to ci, którzy nie widzą.

A kto to jest ociemniały?

A to ten, kto widział, ale stracił wzrok na skutek choroby czy wypadku.

Mamy Polski Związek Niewidomych i Związek Ociemniałych Żołnierzy. Trudno byłoby zaakceptować związek niewidomych żołnierzy, bo niewidomych do wojska nie biorą. Ale żołnierz, który stracił wzrok, jest już niewidomy. W myśl tej zasady nie każdy niewidomy jest ociemniały, ale każdy ociemniały jest niewidomy.

Obaj przecież nie widzą.Ci, którzy jeszcze coś widzą, to słabowidzący. I tu chciałabym zwrócić uwagę na pewną nieścisłość w prawie pocztowym.

Na przesyłkach z brajlowskimi drukami jest napis - Przesyłka dla Ociemniałych.

A jak ktoś od urodzenia nie widzi, to ma płacić?

Poprawnie powinno być - Przesyłka dla Niewidomych.

Pani Iwona przytacza wypowiedź pana Jacka dotyczącą określenia niepełnosprawny albo sprawny inaczej.

Szczególnie to drugie określenie może razić, a nawet śmieszyć.

No, bo cóż my takiego potrafimy, czego nie potrafią widzący?

Z kolei pojęcie niepełnosprawny z dysfunkcją wzroku brzmi strasznie urzędowo.

Zresztą samo określenie niepełnosprawny wywołuje wiele zamieszania.

Widać to szczególnie wtedy, gdy trzeba coś załatwić w urzędzie.

Urzędnicy myślą na ogół schematycznie. Jeśli ktoś jest niepełnosprawny, to nie jest istotne czy nie widzi, nie słyszy albo jeździ na wózku, to nie ma znaczenia.

Doświadczyłam tego dziesięć lat temu, gdy złożyłam wniosek o dofinansowanie na usuwanie barier architektonicznych.

Przyjechał dyrektor PCPR-u, pochodził po budynku, pomierzył i już wiedział. Uważał, że należy zlikwidować progi, poszerzyć drzwi i wszędzie zamontować poręcze. Brodzik w łazience musiał być płytki i pod żadnym pozorem nie wolno montować parawanu.

Z trudem udało mi się go przekonać, że szerokie drzwi nie są mi potrzebne, progi też mi nie przeszkadzają. Na głęboki brodzik się nie zgodził, a zasłonę pracownicy firmy zamontowali już po odbiorze.

Dlaczego urzędnik tak zalecił?

Chyba dlatego, że wcześniej rozpatrywał wniosek osoby na wózku i takie udogodnienia były tam konieczne.

A skoro ten pan na wózku i ja jesteśmy niepełnosprawni, to mamy brać to samo.

Po co urzędnik ma marnować swój cenny czas na zastanawianie się, co dla kogo ważne.

Gdyby było napisane niewidomy, to on by od razu wiedział, że ta osoba ma chore oczy, a nie nogi, a tak, to skąd ma wiedzieć?

Niepełnosprawny to niepełnosprawny i już.

Właśnie dlatego należałoby wrócić do dawnych określeń: niewidomy, niesłyszący czy poruszający się na wózku.

Jest teraz taka moda na poprawność, ale bez przesady.

To, że słowo Murzyn zastępuje się określeniem czarnoskóry - w porządku, ale jeśli ja nie widzę, to jestem niewidoma i już.

I nie ma to nic wspólnego z ewolucją językową, to jest fakt.

Maria Tarlaga

<<<powrót do spisu treści

&&

Ogłoszenia

&&

Sprzedam powiększalnik

Sprzedam nowy, nieużywany powiększalnik ekranowy Prisma VGA. Kontakt: 513-193-959. Zapraszam i pozdrawiam - Ela S.

<<<powrót do spisu treści

&&

Zaproszenie

Miłośników słowa pisanego, recytowanego i śpiewanego oraz wszystkie osoby zainteresowane, serdecznie zapraszamy na wieczór autorski lubelskiego twórcy Ireneusza Kaczmarczyka, pod tytułem W stronę światła.

Spotkanie odbędzie się 27 maja o godzinie 15.30 w Dzielnicowym Domu Kultury Bronowice, przy ulicy Krańcowej 106 w Lublinie.

Gośćmi specjalnymi będą: Gabriela Popek - kompozytorka, wokalistka, poetka, interpretatorka tekstów poetyckich i prozatorskich oraz Dariusz Tokarzewski - multiinstrumentalista, aranżer i wokalista zespołu VOX.

Redakcja

<<<powrót do spisu treści

&&

Zapraszamy do udziału w projekcie Kurs na samodzielność 2019

Zapraszamy do udziału w ogólnopolskim projekcie „Kurs na samodzielność 2019” dofinansowanym ze środków PFRON. Projekt ma na celu podnoszenie samodzielności osób niewidomych w różnych obszarach funkcjonowania. Czekamy na osoby dorosłe z całej Polski. W ramach projektu odbędzie się szkolenie z zakresu rehabilitacji podstawowej („szkoła jesienna”) w terminie 9.09.2019. - 4.10.2019 w Warszawie. Udział w szkoleniu kosztuje maksymalnie 250 złotych.

Oferujemy: warsztaty z samodzielnej obsługi udźwiękowionego komputera i smartfonu, warsztaty z czytania Braille’a, warsztaty z samodzielnego poruszania się z białą laską - indywidualne zajęcia, warsztaty ze stylizacji - indywidualne zajęcia ze stylistą, warsztaty kulinarne i czynności dnia codziennego, grupowe zajęcia psychoedukacyjne, indywidualne konsultacje psychologiczne/terapeutyczne, zajęcia kulturalno-rozwojowe.

Zapewniamy zakwaterowanie, wyżywienie i udział w zajęciach. Przyjazd na koszt własny. Nie przewidujemy możliwości przyjazdu z przewodnikiem - uczestnikom w dotarciu z dworca i na miejscu będą mogli pomóc wolontariusze.

Więcej informacji pod numerem tel. 22 370 28 75 lub pod adresem e-mail biuro@fundacjavismaior.pl, wpisując w temacie słowa Kurs na samodzielność 2019.

Fundacja Vis Maior

<<<powrót do spisu treści